Iga Świątek udowodniła, że na paryskiej mączce nie ma na nią mocnych. Odniosła drugi z rzędu, a trzeci w karierze triumf w turnieju Roland Garros. Polka w pasjonującym finale wygrała z Karoliną Muchovą 6:2, 5:7, 6:4.
Mecz był pełen dramaturgii. W drugim secie Czeszka zdołała pierwszy raz w meczu przełamać Igę Świątek i zdobywając trzy gemy z rzędu, doprowadziła do stanu 3:3. Wtedy zaczął się mecz godny finału, a Czeszka w końcu przypominała zawodniczkę, która swoją grą porwała ekspertów w półfinałowym starciu przeciwko Arynie Sabalence.
Pod koniec drugiej partii mieliśmy festiwal przełamań. Najpierw na 5:4 i serwis wyszła Muchova, aby potem przegrać podanie do 15. Kilka chwil później taka sama sytuacja miała miejsce, gdy piłkę do gry wprowadzała Świątek. Kwintesencją gry na wysokim poziomie był ostatni gem drugiego seta. Zawodniczki rywalizowały w nim na przewagi, a jedna z piłek w momencie stanu równowagi śmiało może aspirować do najlepszej w całym turnieju.
Akcję serwis i wolej zagrała Muchova, lecz Polka próbowała zaskoczyć jej kąśliwym passing shotem z backhandu. Wówczas dały o sobie znać wysokie umiejętności gry przy siatce Czeszki, która na wyciągniętej ręce kapitalnie zamortyzowała piłkę, która wylądowała tuż przy linii bocznej kara serwisowego po stronie Świątek. 22-latka miała do niej długi dystans, ale udało jej się do niej dopaść. Zagrała nad słupkiem, trzymającym siatkę, ale decydujące uderzenie należało jednak do Muchovej. Czeszka, upadając, przebiła piłkę na drugą stronę, stojąc praktycznie tyłem do kortu. Trybuny oszalały, bo był ku temu powód.
Chwilę później Karolina Muchova doprowadziła do trzeciego seta, ale tu górą 6:4 okazała się Polka.