Pierwsze piłki tego meczu były pod dużą kontrolą liderki światowego rankingu, dla której był to już czwarty mecz o tytuł w imprezie wielkoszlemowej. Wszystkie poprzednie wygrała. Natomiast dla Czeszki to już był życiowy sukces - najdalej zaszła do półfinału Australian Open.
To było widać, gdyż przez pierwszą godzinę był to jednostronny mecz. Oczywiście wpływ na to miała spora agresja i dobra gra ze strony Świątek, ale również błędy jej rywalki, która wydawała się być sparaliżowana stawką meczu. Nie przypominała siebie sprzed dwóch dni, kiedy ograła w półfinale światową dwójkę Arynę Sabalenkę.
Taki obraz gry trwał do połowy drugiego seta. Wtedy na wyższy poziom weszła Muchova. Potrafiła wygrać trzy gemy z rzędu, co pozwoliło jej wrócić do meczu. Zaczęła grać coraz lepiej. Udało jej się przełamać Polkę w ważnym momencie seta i serwować na zwycięstwo w drugiej partii. Zamknęła ją dopiero przy drugiej szansie. Iga Świątek po raz pierwszym w tym turnieju przegrała seta.
Finałowa partia była pełna dramaturgii i zwrotów akcji, ale na koniec 6:4 po blisko trzech godzinach triumfowała reprezentantka Polski. Po ostatniej piłce odbyła się tradycyjna ceremonia wręczenia trofeum dla zwyciężczyni oraz pamiątkowej patery dla finalistki, po czym obie zawodniczki zabrały głos.
Liderka światowego rankingu po odebraniu pucharu odsłuchała Mazurka Dąbrowskiego, a następnie chwyciła za mikrofon. - Dziękuję! - to były pierwsze słowa Igi w języku polskim skierowane do fanów, którzy licznie zgromadzili się na korcie centralnym w Paryżu. Następnie zwróciła się w kierunku rywalki, twierdząc, że z całą pewnością nie zagrała w finale po raz ostatni.
- Nie byłoby mnie tutaj bez mojej ekipy. Przepraszam za to, że bywam trudna. Postaram się poprawić - śmiała się Świątek. - Wygraliśmy ten turniej, ale nie było łatwo. Nie mieliśmy żadnej przerwy, ale możemy być teraz szczęśliwi. Dziękuję wam bardzo - zwróciła się w kierunku swojego obozu z Tomaszem Wiktorowski, pierwszym trenerem, na czele.
Następne podziękowania skierowane zostały w kierunku najbliższych. - Dziękuję też swojej rodzinie. Tyle osób z Polski tutaj przyjechało. Czuję wasza miłość, dziękuję. - powiedziała. - Ogromnie podziękowania dla mojego taty. Bez niego by mnie tu nie było - dodała po polsku Świątek, a łzy napływały jej do oczu.
Na koniec komplementy powędrowały na ręce francuskiej publiki, która z uwagi na brak swoich reprezentantów w decydujących fazach turnieju, zaczyna Igę traktować jak "swoją". - Wiem, że powtarzam to co roku, ale naprawdę kocham tutaj być. To mój ulubiony turniej w całym kalendarzu. Dziękuję wszystkim - przez organizatorów po sponsorów oraz osób z zaplecza. Sprawiacie, że ten turniej jest niesamowity i za każdym razem cieszę się, że mogę tu wrócić. Dzisiaj było strasznie głośno. W półfinale tak samo. Mam nadzieję, że w przyszłym roku atmosfera będzie jeszcze lepsza - zakończyła liderka światowego rankingu