"Klątwa" Igi Świątek trwa. Polka w Warszawie sama zwracała na to uwagę

Dominik Senkowski
Porażka Igi Świątek w finale w Ostrawie sprawia, że trwa "klątwa" związana z jej występami przed polską publicznością. Świątek sama o tym mówiła w lipcu w Warszawie. - Są inne czynniki, nad którymi muszę popracować jak choćby granie u siebie. W przeszłości nie do końca mi to wychodziło - mówiła liderka rankingu.

Iga Świątek przegrała w niedzielę w finale turnieju WTA 500 w Ostrawie. Lepsza od Polki okazała się reprezentantka gospodarzy Barbora Krejcikova. Tym samym Świątek nie udało się przerwać pewnej "klątwy" związanej z jej występami. 

Zobacz wideo Nowa Iga Świątek. Jednak Djoković, a nie Nadal?

Do tej pory Świątek nie wygrała w dorosłej karierze imprezy rozgrywanej czy to w Polsce, czy przy obecności licznie zgromadzonej polskiej publiczności jak w Czechach. Choć zakończony w niedzielę turniej WTA odbywał się w Ostrawie - a więc poza naszą granicą - to jednak tłumy Polaków na trybunach sprawiły, że w rzeczywistości liderka rankingu mogła czuć się jak w ojczyźnie 

Spain Soccer La LigaLewandowski oceniony za mecz z Celtą. "Brakowało iskry i agresywności"

Złe wspomnienia z Warszawy

W lipcu tego roku Iga Świątek występowała w Warszawie w imprezie BNP Paribas Poland Open. Była faworytką do zwycięstwa, tuż po fantastycznej serii 37. zwycięstw z rzędu. W turnieju organizowanym przy udziale jej ojca Tomasza Świątka doszła do ćwierćfinału, przegrywając z Francuzką Caroline Garcią. 

To była druga edycja imprezy WTA 250 rozgrywanej w naszym kraju. Rok wcześniej w Gdyni Polka nie mogła wystąpić, bo w tym samym czasie była w Tokio, przygotowując się do startu w igrzyskach olimpijskich. 

W poprzednich latach Świątek występowała w imprezach ITF (niższa ranga) organizowanych przez agencję Warsaw Sports Group. To firma, która reprezentowała naszą tenisistkę i wspierała na początku zawodowej kariery. W zawodach rozgrywanych w Warszawie Świątek przegrywała w pierwszej rundzie - zarówno w 2018 roku, jak i sezon wcześniej. 

Szczególnie tamtego występu sprzed pięciu lat na kortach przy Myśliwieckiej Polka nie może dobrze wspominać. W ostatniej akcji meczu źle ułożyła nogę i z bólem opuściła obiekt. Jak się później okazało, doznała kontuzji stawu skokowego i musiała przejść zabieg.

Robert LewandowskiKubeł lodowatej wody na głowę Lewandowskiego. "Znowu nie dojechał"

Ostrawa jak Polska

W Ostrawie Iga Świątek rywalizowała także w zeszłym roku. Doszła do półfinału, przegrywając z Marią Sakkari. Już wtedy w czeskiej hali było mnóstwo kibiców z Polski. - To było niesamowite. Myślę, że na widowni było nawet więcej Polaków niż Czechów. Czułam wsparcie. Nawet jak przegrywałam dziś, czułam, że kibice wspierają mnie - mówiła wówczas Świątek. 

W tym roku w Ostrawie miał miejsce prawdziwy „najazd" polskich fanów. Trybuny były pełne naszych kibiców. Nie ma co się dziwić, są wciąż spragnieni oglądania z bliska swojej ulubienicy. Świątek walczyła przez ponad trzy godziny w niedzielnym finale, ale ostatecznie minimalnie lepsza okazała się Krejcikova. 

Ze zmiennym powodzeniem radziła sobie dotąd Iga Świątek przed polskimi kibicami w barwach reprezentacji. Trzy lata temu w meczach Pucharu Federacji w Zielonej Górze przegrała w singlu z Natalią Wichlancewą (Rosja) i Dajaną Jastremską (Ukraina), a pokonała Clarę Tauson z Danii. W tym roku w Radomiu wygrała oba spotkania singlowe z Rumunkami: Andreą Prisacariu i Mihaelą Buzarnescu.

Świątek wspominała o tym

Podczas lipcowego turnieju w Warszawie Iga Świątek wypowiadała się na temat występów przed polską publicznością. - Seria zwycięstw już za mną, ale są inne czynniki, nad którymi muszę popracować jak choćby granie u siebie. W przeszłości nie do końca mi to wychodziło. Turniej w Radomiu to był właściwie mój pierwszy udany turniej w Polsce, nie licząc np. mistrzostw Polski do lat 14., ale to stare czasy - mówiła liderka rankingu po wygranej z Magdaleną Fręch w pierwszej rundzie BNP Paribas Poland Open.  

W Radomiu były to jednak zawody rangi reprezentacyjnej. Polka wciąż czeka na podobne przełamanie w turnieju indywidualnym.

Występowanie przed własnymi kibicami nie jest łatwe, o czym przekonują się najwięksi. Novak Djoković nie wygrał w tym roku w Belgradzie turnieju rozgrywanego na kortach należących do jego akademii. Równolegle z Ostrawą rozgrywany był w ostatnich dniach turniej WTA 250 w tunezyjskim Monastyrze. Zdecydowaną faworytką była druga na świecie Ons Jabeur. Reprezentantka gospodarzy przegrała jednak w ćwierćfinale. 

Więcej o: