Ryzykowny wybór Thurnbichlera. Odwaga i zaufanie. "Jestem pewny"

- Nie chcę nakładać większej presji na Olka Zniszczoła akurat, gdy mu lepiej idzie. Jestem pewny, że jutro Paweł Wąsek sobie poradzi - mówi Thomas Thurnbichler o ryzykownej decyzji ws. składu Polaków na sobotni konkurs drużynowy.

Decyzje trenera Thomasa Thurnbichlera w kontekście składu na konkurs drużynowy w Zakopanem mogły zaskoczyć fanów polskich skoków. Austriak do startu w sobotę wskazał Kamila Stocha, Piotra Żyłę, Pawła Wąska i Dawida Kubackiego. Nietypowa jest rola Stocha - jako pierwszego wśród Polaków, a do tego obecność przeciętnie skaczącego w piątek Wąska, choć o wiele lepiej - zwłaszcza w kwalifikacjach - spisał się Aleksander Zniszczoł.

Zobacz wideo

Thurnbichler tłumaczy ryzykowną decyzję o składzie na drużynówkę. "Jestem pewny"

- Jestem zadowolony z tego, jak rozwinął się Olek i jaki zaliczył progres. Skoczył bardzo dobrze w kwalifikacjach, ale trzeba przyznać, że spory wpływ na ich wyniki miały warunki - tłumaczy swój wybór Thurnbichler. - Olek miał spory wiatr pod narty (musiał czekać na oddanie swojego skoku i zejść z belki - red.), a Paweł musiał sobie radzić z podmuchem 2,5 metra na sekundę w plecy. Jestem pewny, że jutro podbuduje się swoimi skokami, że sobie poradzi. Pokazuje przez cały sezon, że bardzo dobrze radzi sobie w konkursach - mówi o Wąsku Austriak.

- Nie chcę też nakładać większej presji na Olka akurat, gdy mu lepiej idzie. To jednak nie oznacza, że jeśli utrzyma taką formę to nie będzie występował w kolejnych drużynówkach. Rozwija się, staje naprawdę solidnym zawodnikiem i w takiej formie dostanie swoje szanse - dodaje szkoleniowiec o Zniszczole.

Zniszczoł zadowolony po świetnym skoku w kwalifikacjach. "Takich chciałbym oddawać więcej"

Na twarzy Zniszczoła, który podczas zawodów w Zakopanem wraca do rywalizacji w Pucharze Świata po tym, jak w trakcie Turnieju Czterech Skoczni wystąpił w Pucharze Kontynentalnym, po dobrym występie na Wielkiej Krokwi pojawił się spory uśmiech. - Jestem zadowolony z tego skoku, takich chciałbym oddawać więcej. Na skoczni kręciło, ci w środku stawki mieli dodawane punkty, my na początku kwalifikacji mieliśmy takie blisko zera, a na koniec je nawet odejmowano, choć wiatr ucichł. Dobrze, że dziś udało się skoczyć, bo prognozy nie były i nie są zbyt optymistyczne - ocenia skoczek.

Zniszczoł ostatecznie nie został wybrany do składu na drużynówkę, ale twierdzi, że udźwignąłby presję rywalizacji w takim konkursie nawet po sporej przerwie. - Nie stresowałbym się. Skakałem już przecież wielokrotnie w drużynówce. Stawałem z chłopakami na podium nawet, i to w wieku juniorskim, w Pucharze Świata. To dla mnie nic nowego. Do tego jestem zawodnikiem, który dawał sobie radę w tego typu sytuacji, dobrze skakał w takich konkursach. Tak siebie oceniam - wskazuje Polak.

Kiepski dzień Wąska. Jest kryzys? Niepokojące słowa

Jak swoje skoki z treningów i kwalifikacji w Zakopanem ocenia Paweł Wąsek? - Kiepski dzień. W pierwszej serii treningowej odbiłem się ze zbyt niskiej pozycji, skok był bardzo spóźniony. W drugiej chciałem to poprawić, ale poszło to w drugą stronę. A w kwalifikacjach? Nie wiem, trudno mi powiedzieć, czucie mi się trochę zagubiło - twierdzi. Te słowa mogą nieco niepokoić.

Na jego formę większego wpływu nie miał mieć jednak fakt, że Polacy wrócili na Wielką Krokiew w Zakopanem aż po roku bez treningów i skakania w zawodach. Pierwszy raz zaprezentowali się na niej w czwartkowym treningu. - Wiadomo, że jest nasza, skaczemy u siebie, w Polsce, ale od zeszłego roku i Pucharu Świata nie oddawaliśmy tu skoków, więc pod tym względem nie mamy przewagi - ocenia tylko krótko Wąsek. Wygląda jednak na to, że po nieco słabszej dyspozycji w Bischofshofen u 23-latka pojawił się mały kryzys.

Szansę, żeby go zażegnać i udowodnić, że wciąż umie odszukać solidną formę będzie miał już w sobotę. Start konkursu drużynowego na Wielkiej Krokwi zaplanowano na 16:00, a o godzinę wcześniej rozpocznie się seria próbna. Relacja na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Więcej o: