We wtorek 29 listopada 2022 roku Andreas Goldberger kończy 50 lat. Z tej okazji otworzył się w rozmowie z austriackimi mediami. "Goldi" przyznał, że jakiś czas temu zrobił sobie szczególny prezent z okazji zbliżającej się 50-tki. Jako wielki fan sportów ekstremalnych, postanowił wystartować w słynnych zawodach Crocodile Trophy.
To ośmiodniowy wyścig na rowerach górskich, który odbywa się regionie North Queensland w Australii. Zawodnicy mają do pokonania trasę liczącą 750 kilometrów. Wyścig ten uważany jest za jeden z najbardziej wymagających na świecie.
- Zawsze chciałem wziąć udział w wyścigu, więc po walce z koronawirusem pomyślałem, że chciałbym to zrobić dla siebie do 50-tki - powiedział Goldberger, cytowany przez portal salzburg24.at. Emerytowany skoczek, jak postanowił, tak zrobił. Jednak nie zdołał ukończyć rywalizacji. Jak czytamy, zmuszony był wycofać się z wyścigu przed jego zakończeniem. Wszystko z powodu licznych kontuzji, których doznał na trasie.
Goldberger w pewnym momencie upadł, w wyniku czego doznał urazu obu nadgarstków, żeber i licznych otarć. Nie był w stanie kontynuować jazdy. Dawny mistrz zaznaczył jednak w rozmowie z austriackimi mediami, że nie żałuje startu w Australii i zaznacza, że było to dla niego "ogromne przeżycie". Na szczęście kilka tygodni od tego zdarzenia "Goldi" ma się dobrze i szykuje do prawdziwej, hucznej imprezy. Wkrótce planuje bowiem świętować razem ze swoją mamą, która skończy 80 lat.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Andreas Goldberger to jeden z najlepszych i najsłynniejszych skoczków narciarskich w historii tego sportu. Austriak ma na swoim koncie wiele sukcesów, z trzema Kryształowymi Kulami za zwycięstwo w Pucharze Świata na czele (1992/1993, 1994/1995, 1995/1996). Zdobył także m.in. dwukrotnie tytuł mistrza świata w lotach narciarskich (1994/1995, 1995/1996) i dwa razy wygrywał Turniej Czterech Skoczni.
W 1994 roku został pierwszym skoczkiem, który przekroczył granicę 200 metrów. Skoczył wówczas 202 metry podczas rywalizacji w Planicy, jednak podparł się przy lądowaniu i nie zaliczono tej próby jako oficjalnego rekordu w długości skoku. W 2000 roku uzyskał jednak na tym samym obiekcie aż 225 metrów i przez trzy kolejne lata nosił miano rekordzisty świata. Pobił go dopiero Matti Hautamaeki, który skoczył 231 metrów.
Przez lata znajdował się w światowej czołówce i rywalizował oczywiście z Adamem Małyszem, którego forma eksplodowała w sezonie 2000/2001. Austriak wówczas najlepsze lata miał za sobą, jednak nadal cieszył się wielką sympatią kibiców, w tym także z Polski. Był wobec nich zawsze bardzo serdeczny. Słynna jest historia z 2004 roku, gdy w Harrachovie zatrzymał się, by pomóc jednemu z polskich fanów, który złamał nogę. Skoczek przetransportował poszkodowanego własnym autem do najbliższego szpitala.