Wymowne dane frekwencji na meczach PlusLigi. Alarm

O kibicach w piłce nożnej mówi się, że są dwunastym zawodnikiem, bo gdy ktoś pełni rolę gospodarza, ich doping potrafi rozkojarzyć rywala. W siatkówce też wiele razy słyszeliśmy, że w Polsce trudno się gra przez atmosferę na trybunach. Tym razem kibice zawiedli. Już na starcie sezonu frekwencja na meczach GKS-u Katowice, Jastrzębskiego Węgla czy ZAKSY była wręcz fatalna.

I nie wiadomo, gdzie szukać przyczyn takiej sytuacji. W końcu dwa z trzech wtorkowych spotkań to występy absolutnej czołówki PlusLigi. W jednym wicemistrz Polski - Jastrzębski Węgiel pokonał 3:1 (21:25, 32:30, 25:20, 25:18) AZS Olsztyn, a w drugim mistrz i triumfator Ligi Mistrzów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała 3:0 (25:18, 25:23, 25:18) z Lukiem Lublin. Tercet uzupełniło starcie GKS-u Katowice z Projektem Warszawa 3:1 (25:22, 20:25, 25:16, 25:19).

Zobacz wideo Barkom Każany Lwów zadebiutował w PlusLidze

Kibice nie chodzą na mecze PlusLigi? Statystyki są niepokojące

We wszystkich trzech meczach łącznie udział wzięło zaledwie 1998 kibiców. Najmniej, bo tylko 205 osób wybrało się na mecz GKS-u Katowice. Druga pod tym względem była hala w Kędzierzynie-Koźlu, która zgromadziła nieco ponad pół tysiąca fanów. Najwięcej z kolei dopingowało drużyny Jastrzębskiego Węgla i AZS-u Olsztyn. Na to spotkanie wybrały się 1284 osoby.

Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Wydaje się to aż trudne do uwierzenia zważywszy na fakt zainteresowania biletami na mecze siatkarskiej reprezentacji Polski. W trakcie minionych mistrzostw świata rozchodziły się one w kilka godzin. Szczególnie spotkania Biało-Czerwonych wzbudzały największe zainteresowanie. Wielokrotnie oglądaliśmy ich mecze z halami wypełnionymi po brzegi. 

Być może niska frekwencja na wtorkowych meczach PlusLigi jest winą rozgrywanych w podobnych godzinach meczach piłkarskiej Ligi Mistrzów. We wtorek o godz. 21:00 na murawie pojawił się m.in. Robert Lewandowski, którego FC Barcelona przegrała 0:1 z Interem Mediolan. W międzyczasie odbywały się też spotkania MŚ w siatkówce kobiet. Późnym wieczorem grały Polki, które poniosły porażkę w starciu z mistrzyniami świata, Serbkami (0:3). Niektórzy piszą, że to wina terminarza i mało który kibic, zdecyduje się na wyjazd meczowy w tygodniu, sygnalizując tym samym, by takie wydarzenia organizować w weekendy.

Nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną takiej sytuacji. Być może nałożyły się na siebie wszystkie z powyższych. Wiemy za to, że w środę (tj. 5 października) kolejne drużyny postarają się o wyższy wskaźnik frekwencji. Zgodnie z terminarzem tego dnia odbędą się trzy mecze:

  • o godz. 16:30 - Czarni Radom vs Warta Zawiercie
  • o godz. 18:45 - Barkom-Każany Lwów vs Asseco Resovia
  • o godz. 21:00 - Skra Bełchatów vs BBTS Bielsko-Biała

Natomiast problem frekwencji nie towarzyszy polskiej siatkówce od wtorku. O niskich wynikach sprzedaży biletów pisano już w poprzednim sezonie. Według danych Polskiej Ligi Siatkówki przytoczonych przez Polsat Sport średnia publiczności na spotkaniach wyniosła 1418 osób. Najwięcej, bo 3168 osób w Gdańsku. Niewiele mniej - 2624 osoby w Lublinie i 1877 osób w Rzeszowie. Tylko 1101 osób przychodziło na mecze ZAKSY, która sięgnęła w tym roku po tytuł. A najmniej z całej stawki zberała drużyna GKS-u Katowice - średnio 540 osób na mecz.

Więcej o: