- Jeden czy dwa zespoły nie będą problemem. On pojawi się, jak wyleci pięć, albo sześć całych drużyn. Jesteśmy przygotowani na różne rozwiązania. Jeśli zacznie się ich pojawiać więcej, będziemy musieli przerwać sezon i zastanowić się, w jakiej formule chcemy go dokończyć - mówi Sport.pl o starcie sezonu PlusLigi Paweł Zagumny, były zawodnik, a dziś prezes Polskiej Ligi Siatkówki.
Paweł Zagumny: Nie, minęło już trochę czasu, a teraz mam zupełnie inne nastawienie i zadania. Grałem w lidze przez 22 sezony, więc co miałem zagrać i osiągnąć już za mną. Nie ciągnie mnie, żeby wrócić. A już zwłaszcza do przedsezonowych przygotowań, które były chyba najtrudniejsze z tego wszystkiego.
Bez przesady. Naszą rolą jest tylko zarządzanie i sprawne prowadzenie tych rozgrywek.
Zeszły sezon też nie był łatwy, musieliśmy go zakończyć. Mam nadzieję, że nowy sezon rozpoczniemy i dokończymy. Życzyłbym sobie, żeby nie trzeba było dokonywać korekty kalendarza, albo żeby nie były to ogromne zmiany.
Jeden czy dwa zespoły nie będą problemem. On pojawi się, jak po zakażeniach wyleci pięć, albo sześć całych drużyn. Jesteśmy przygotowani na różne rozwiązania. Mamy rezerwowe terminy na wypadek potrzeby przerw dla jednej drużyny. Jeśli zacznie się ich pojawiać więcej, będziemy musieli przerwać sezon i zastanowić się, w jakiej formule chcemy go dokończyć.
Myślę, że nie do końca. W każdym z tych państw są różne przepisy wewnętrzne dotyczące bezpieczeństwa, inaczej funkcjonuje sanepid. Wszyscy mają inne wytyczne, a to mocno wpływa na rozgrywki. My nie patrzymy za bardzo na to, jak oni zamierzają wznawiać ligę i wątpię, żeby u nich było inaczej. To powinno funkcjonować podobnie nawet w piłce ręcznej, czy koszykówce. Dla nas najważniejsze są zmiany, które wprowadza Główny Inspektorat Sanitarny. To tam się rozstrzyga, czy gramy.
Mam nadzieję, że uda się dopasować przepisy tak, żebyśmy nie “eliminowali” całych drużyn, a osoby z zakażeniami i narażone na nie.
To dzięki sponsorom, którzy nam zaufali. Nie odwracali się zarówno od ligi, jak i klubów. Względem innych lig chyba faktycznie najmniej ucierpieliśmy i mam nadzieję, że tak pozostanie. Wiadomo, że nazwiska nie grają, ale mam nadzieję, że zawodnicy potwierdzą, że byli warci tych transferów i pieniędzy, które zostały na nich wydane. Na papierze liga wygląda bardzo ciekawie. Widzieliśmy jej przedsmak na Superpucharze w Arłamowie. Myślę, że jeszcze jeden-dwa zespoły do nich dołączą i pomiędzy nimi rozegra się walka o medale.
Możemy powiedzieć, że zaczęliśmy ze wszystkim już o dwa miesiące wcześniej, bo to na Lidze Letniej ukształtowaliśmy procedury, które później wdrożyliśmy na halę. Jak pokazał czas, drużyny dobrze się izolowały. Z ponad czterdziestu klubów, którymi zarządzamy jako Polska Liga Siatkówki, przypadki do tej pory wystąpiły w trzech-czterech. Zawodnicy są świadomi i się pilnują. To jest najważniejsze i będzie kluczem do rozegrania sezonu.
Wiadomo, co się dzieje za oknem i że wszyscy teraz mówią o epidemii. Sport w takiej sytuacji musiał zejść na drugi plan. Staramy się go przywrócić - robiliśmy to już latem i teraz przy Superpucharze. Po starcie ligi mam nadzieję, że te hale się otworzą i kibice będą mogli jeszcze liczniej wchodzić na mecze. Jeśli nie, na pewno pojawią się licznie przed telewizorami.
Obecnie obowiązuje ten wszystkim znany przepis o 50% pojemności hali. Tak zaczniemy sezon, a potem będziemy czekać na kolejne wytyczne. To, co mamy teraz jest zadowalające. A czy dalej będziemy zmniejszać, czy zwiększać liczbę kibiców? To nie zależy od nas.
Wszyscy jadą na tym samym wózku. Jeśli rozegramy mecze do końca, wszystko rozstrzygnie się sportowo. Jeśli nie, każdy ma swoją strategię, umowy ze sponsorami i kwestie finansowe odegrają bardzo ważną rolę w sprawie ich przyszłości. Teraz startujemy od zera, tak samo jak liga. Też mamy umowy, musimy się z nich wywiązać, więc dla każdego idealnie byłoby, gdyby ta liga grała bez przerwy.
Wnioski możemy sobie wyciągnąć, ale to nie my ustalamy te regulacje powodujące kwarantannę przy zakażeniach i ustalające standardy bezpieczeństwa. One są na nas narzucane i po prostu musimy się do nich dostosowywać, więc wnioski nie są tutaj istotne.
To w pewnym stopniu zapewnia stabilizację finansową klubów, a marketingowo wiemy, że duże marki przyciągają duże marki. Nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Wciąż zachęcamy potencjalnych sponsorów do wspierania polskiej siatkówki, która spośród dyscyplin zespołowych jest tą najbardziej utytułowaną.
Przeczytaj także: