Robert Lewandowski bryluje w tym sezonie La Liga. Ma już na koncie 14 bramek i wydało się, że w niedzielny wieczór zdobędzie kolejną. I właściwie tak też się stało. Polak trafił do siatki Realu Sociedad, ale po chwili sędzia anulował gola. VAR dopatrzył się spalonego. Ta decyzja wywołała sporo kontrowersji. Niemal pewne jest, że system pomylił się przy wyrysowywaniu linii i za wyznacznik wziął stopę Nafeya Agurdy, a nie Lewandowskiego.
Już po ogłoszeniu decyzji przez arbitra zapanowała konsternacja. Wszyscy czekali na potwierdzenie słuszności decyzji za pomocą obrazka z VAR. Jednak kiedy go dostali, to zapanowało jeszcze większe zdziwienie. Ujęcia z boku sugerowały, że Lewandowski na spalonym nie był. Potwierdzał to też sam Hansi Flick.
- Widziałem to i decyzja była błędna. Gol był prawidłowy. Musimy to zaakceptować, nie powinniśmy obwiniać sędziego. Wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Dziś był to jednak duży błąd - przekonywał niemiecki szkoleniowiec. - Jeśli faktycznie nie uznali legalnego gola, to bardzo poważna sprawa. Całkiem poważna - wtórował Marc Casado.
I mimo że od meczu minęło już kilkanaście godzin, to wciąż wiele mówi się o tej kontrowersji. W mediach społecznościowych pojawiły się kolejne nagrania z rzekomego spalonego, których w telewizji nie pokazano. Jedno z tych ujęć wychwyciło "Mundo Deportivo".
I widać na nim, że faktycznie Lewandowski nie popełnił przewinienia, a gol powinien zostać uznany. W momencie podania, a właściwie strzału Frenkiego de Jonga, który następnie dotarł do Polaka, ten stał na przepisowej pozycji. Jego stopa minimalnie chowała się za nogą rywala. "To już kolejny obraz, który jeszcze bardziej udowadnia, że Lewandowski na spalonym nie był" - podkreślają dziennikarze.
Na tak rażący błąd sędziów zareagowali też eksperci. Nie gryźli się w język. "VAR to bzdura", "Kompromitacja" - to jedne z licznych komentarzy. Wydaje się, że ten moment meczu zaważył na jego wyniku. Barcelona poniosła drugą porażkę w sezonie La Liga. Mimo wszystko utrzymała prowadzenie w tabeli, ale jej przewaga stopniała do sześciu punktów. Warto dodać, że ma jeden mecz rozegrany więcej od drugiego Realu Madryt.
Hiszpańskie media wprost pisały, że Lewandowski został "okradziony". Nie zdobył więc 15 trafienia i nie wiadomo, kiedy będzie miał ku temu okazję. W poniedziałek pojawił się komunikat, w którym poinformowano, że Polak doznał kontuzji pleców. Pauza może potrwać około 10 dni. Istnieje więc szansa, że zdąży z rekonwalescencją na mecz z Celtą Vigo (23 listopada), ale na listopadowym zgrupowaniu Polski na pewno nie zagra.
Tym samym Biało-Czerwoni podejdą do dwóch spotkań Ligi Narodów poważnie osłabieni. Najpierw zmierzą się z Portugalią (15 listopada), a trzy dni później ze Szkocją.