W sobotę 16 września Barcelona rozegrała piąty ligowy mecz. Rywalem piłkarzy Xaviego był Real Betis, który w ostatnim spotkaniu pokonał skromnie Rayo Vallecano 1:0. Na Estadi Olímpic Lluís Companys drużyna prowadzona przez Manuela Pellegriniego została rozbita aż 5:0. Mimo to według pracowników, którzy zarządzają profilami Barcelony w mediach społecznościowych, na listę strzelców w Betisie wpisało się dwóch niespodziewanych zawodników.
Pięć bramek dla zespołu mistrzów Hiszpanii w sobotni wieczór zdobywało pięciu różnych zawodników. Do siatki trafiali kolejno: Joao Felix, Robert Lewandowski, Ferran Torres, Raphinha oraz Joao Cancelo, który podobnie jak pierwszy z wymienionych Portugalczyków trafił do Barcelony podczas niedawno zakończonego letniego okienka.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl
Chwilę po zakończeniu spotkania w mediach społecznościowych hiszpańskiego zespołu pojawiła się pomeczowa grafika, na której znalazły się nazwiska strzelców bramek. O ile lista zdobywców goli dla FC Barcelony była poprawna, tak w przypadku Realu Betis ewidentnie coś poszło nie tak. Pod herbem klubu z Sewilli pojawiły się godności Ansu Fatiego i Cristiano Ronaldo. Po kilku minutach wpis został usunięty.
Pierwszy z zawodników kilka tygodni temu trafił na wypożyczenie do angielskiego Brighton, odchodząc z Barcelony, natomiast drugi od wielu miesięcy występuje w saudyjskim Al-Nassr. Najwyraźniej jeden z pracowników odpowiedzialny za klubowe media nie był w tym dniu wystarczająco skupiony.
Robert Lewandowski zaliczył bardzo słaby początek sezonu. Zdobywając gola z Betisem napastnik udowodnił, że nadal może wrócić do optymalnej formy. Było to trzecie z rzędu trafienie Polaka w La Lidze. Oprócz tego 35-latek we wczorajszym spotkaniu dołożył dwie asysty. "Kiedy już opanował grę u boku Joao Felixa i Ferrana Torresa, widać było Roberta Lewandowskiego z poprzedniego sezonu" - oceniały kapitana reprezentacji Polski hiszpańskie media.