Legia Warszawa była skazywana na pożarcie przed pierwszym meczem fazy grupowej Ligi Konferencji Europy przeciwko Aston Villi. Podopieczni Kosty Runjaicia mocno postawili się jednak faworyzowanym rywalom z Premier League i już w trzeciej minucie wyszli na prowadzenie za sprawą trafienia Pawła Wszołka. Po wymianie ciosów wynik do przerwy brzmiał 2:2, ale po przerwie to zespół ze stolicy Polski zadał decydujący cios w postaci bramki Ernesta Muciego. Albańczyk w tym spotkaniu dwukrotnie pokonywał bramkarza ekipy z Birmingham.
Taki wynik jest niespodziewanym rozczarowaniem dla Aston Villi, zwłaszcza że siódmy zespół ubiegłego sezonu Premier League jest mianowany głównym faworytem całych rozgrywek Ligi Konferencji Europy. Ponadto ich trenerem jest Unai Emery, specjalista od europejskich pucharów. Zawód dostrzegamy również w angielskich mediach.
"Aston Villa słabo rozpoczęła swój pierwszy sezon w europejskich pucharach od 13 lat" - podkreśla "BBC", który defensywę ekipy hiszpańskiego szkoleniowca nazywa "fatalną". Przyznają, że mogli przegrać nawet wyżej. "Mówiąc szerzej, wynik pokazuje, że nie należy lekceważyć nieznanych drużyn z mniejszych lig w Europie. Legia wykazała się dyscypliną, sprytem i mocnym uderzeniem w ataku" - czytamy na stronie "BBC".
"Niechlujna Aston Villa" - pisze regionalny portal "Birmingham Mail". "Oczekuje się, że Villa nie tylko z łatwością wyjdzie z grupy, ale także będzie walczyć o zwycięstwo w całych rozgrywkach w maju przyszłego roku, ale aby tak się stało, będzie musiała znacznie się poprawić" - kontynuują. Podkreślają, że piłkarze Legii nie byli przytłoczeni i szukali dziur w niechlujnej obronie rywali z Anglii.
Natomiast "Birmingham World" pisze, że "Unai Emery będzie niewątpliwie sfrustrowany brakiem koncentracji swojej drużyny w defensywnie. Hiszpan wygląda na absolutnie wściekłego".
Z kolei "The Sun" przypomniał słowy Runjaicia, który mówił, że to będzie starcie Dawida z Goliatem.
- Polacy zasłużyli na zwycięstwo, gdyż albański napastnik Ernest Muci zaopiekował się "Goliatem". Oddał dwa zabójcze strzały niczym z procy, a do tego trafienie dołożył Paweł Wszołek na otwarcie, bo już w trzeciej minucie. Legia miała całkowitą kontrolę i Martinez musiał ratować drużynę przed utratą czwartej bramki - pisze The Sun.
- Aston Villa przegrywała już po trzech minutach, a piłkarze wyglądali na bezbronnych w defensywie. Gra w obronie była katastrofaln - dodał "The Mirror".
W drugim meczu grupy E Ligi Konferencji Europy również doszło do sensacji, gdyż Zrinjski Monstar pokonało 4:3 AZ Alkmaar, mimo że do przerwy to Holendrzy prowadzili trzema bramkami! Tym samym faworyci do wyjścia z grupy po pierwszej kolejce zajmują dwa ostatnie miejsca. Następna seria gier odbędzie się 5 października. Legia zmierzy się na wyjeździe z AZ Alkmaar.