Niewiarygodny rollercoaster Atletico i Liverpoolu! W hicie LM było wszystko

Fantastyczny mecz w Madrycie! Atletico po kwadransie przegrywało z Liverpoolem 0:2, aby jeszcze w pierwszej połowie doprowadzić do remisu! W drugiej połowie mistrzowie Hiszpanii jednak sami podali rękę rywalowi. Czerwona kartka Griezmanna i absurdalny faul Hermoso w polu karnym spowodowały, że to Liverpool zwyciężył 3:2.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Gdy oba zespoły mierzyły się po raz ostatni, lepsze po niezwykle dramatycznym dwumeczu 1/8 finału było Atletico Madryt. Był to spory cios dla Liverpoolu, który w tym sezonie 2019/20 po raz pierwszy od 30 lat zdominował rozgrywki Premier League i był jednym z głównych faworytów również do triumfu w Europie. Teraz zespół Juergena Kloppa przyjeżdżał do Madrytu, gdzie na Liverpool czekał Luis Suarez, była gwiazda "The Reds". Ze względu na drobny uraz urugwajski snajper Atletico rozpoczął jednak spotkanie na ławce rezerwowych. 

Zobacz wideo Maciej Skorża zobaczył skład Legii i nagle zmienił plan. Piłkarz Lecha ujawnia

Kapitalny kwadrans "The Reds"

Pierwsza połowa w Madrycie była fantastycznym widowiskiem, a wszystko rozpoczęło się od znakomitej i niezwykle skutecznej gry piłkarzy Liverpoolu. W ósmej minucie gry piłkę na prawym skrzydle otrzymał Mohamed Salah. Egipcjanin ściął do środka i uderzył z 16. metrów płasko na bramkę Jana Oblaka. Tor lotu piłki zmienił jeszcze sprytnie James Milner, czym zupełnie zaskoczył słoweńskiego bramkarza i zapewnił Liverpoolowi prowadzenie.

Ledwie pięć minut później było już 0:2. Tym razem ze złej interwencji Brazylijczyka Felipe skorzystał Naby Keita. Malijski pomocnik popisał się kapitalnym strzałem z powietrza z linii pola karnego i nie dał Oblakowi najmniejszych szans na skuteczną interwencję.

Zwrot akcji, fenomenalny powrót Atletico

Atletico dojechało na mecz dopiero w 20. minucie, ale za to w jakim stylu! Po rzucie rożnym i efektownej akcji Thomasa Lemara na bramkę gości uderzył Koke, a po drodze piłki nogę dostawił jeszcze Antoine Griezmann i po chwili mógł się cieszyć z gola kontaktowego.

Chwilę później bardzo aktywny Francuz po znakomitym podaniu Rodrigo de Paula wyszedł sam na sam i próbował podciąć piłkę nad Alissonem, jednak to brazylijski bramkarz wygrał ten pojedynek. Ale że co się odwlecze, to nie uciecze, w 34. minucie Griezmann po podaniu Joao Felixa świetnie wbiegł w pole karne, zwodząc po drodze Virgila Van Dijka i płaskim strzałem w długi róg bramki strzelił drugiego gola w tym spotkaniu.

Po wyrównaniu Atletico nie spuszczało z tonu. Swoje dobre szanse mieli Griezmann, Lemar i Carrasco, ale Alisson zdołał utrzymać remis 2:2 do przerwy. 

Autodestrukcja mistrzów Hiszpanii

Po znakomitej pierwszej połowie, w drugiej działo się już dużo mniej, a Atletico zrobiło bardzo dużo, aby przegrać ten mecz. W 52. minucie dotychczasowy bohater Antoine Griezmann bardzo nierozsądnie tak wysoko podniósł nogę w walce o piłkę, że trafił korkami w głowę Roberto Firmino. Decyzja sędziego Daniela Sieberta mogła być tylko jedna - czerwona kartka dla gwiazdy gospodarzy. 

Mimo przewagi liczebnej Liverpool mocno się męczył na murawie. I znowu angielskiej drużynie pomogli piłkarze Atletico, tym razem Mario Hermoso, który na kwadrans przed końcem w bezsensowny sposób w niegroźnej sytuacji sfaulował w polu karnym Diogo Jotę i sędzia Siebert tym razem wskazał na wapno. Z rzutu karnego nie pomylił się Mohamed Salah i było 3:2 dla gości.

Dosłownie pięć minut później Daniel Siebert raz jeszcze podyktował rzut karny, tym razem dla Atletico, dopatrując się przewinienia Diogo Joty na Jose Marii Gimenezie. Choć kontakt był i sytuacja była raczej kontrowersją niż ewidentnym błędem niemieckiego sędziego, do akcji wkroczył VAR. Przywołany do monitora Siebert ostatecznie zmienił swoją decyzję i wynik spotkania w Madrycie już się nie zmienił.

Atletico Madryt po znakomitym i bardzo emocjonującym spotkaniu przegrało z Liverpoolem 2:3. Po pierwszych trzech meczach to "The Reds" mają na swoim koncie komplet punktów, z kolei Atletico czeka bardzo zacięta walka z Porto i Milanem o wyjście z grupy.

Więcej o: