Od początku rundy wiosennej mecz Pogoni Szczecin z Lechem Poznań zapowiadał się na największy szlagier wiosny. Mało kto się jednak spodziewał, że to Pogoń przystąpi do tego spotkania jako lider ekstraklasy. Strata aż pięciu punktów w pierwszych czterech wiosennych kolejkach przez Lecha sprawiła, że zespół Macieja Skorży stracił fotel lidera, ale w Szczecinie miał zrobić wszystko, aby go odzyskać.
Przez 70 minut sobotniego meczu trudno było mówić o dużym piłkarskim widowisku. Okazji bramkowych w Szczecinie praktycznie nie było. W pierwszej połowie najlepszymi sytuacjami były zablokowane uderzenia Luki Zahovicia i Mikaela Ishaka. Tuż po przerwie z kolei pojedynek z Dante Stipicą przegrał Kristoffer Velde.
Później było więcej fauli i spięć niż akcji ofensywnych z obu stron. Pomiędzy 55. a 61. minutą sędzia Paweł Raczkowski pokazał pięć żółtych kartek, z czego cztery otrzymali piłkarze Lecha.
Ale w 70. minucie nadeszło przełamanie. Przełamanie ze strony Lecha i to jakie! W ciągu sześciu minut "Kolejorz" strzelił trzy gole i przesądził o swoim zwycięstwie. Goście objęli prowadzenie po przepięknej akcji zespołowej. Świetną piłkę za linię obrony w pole karne posłał Radosław Murawski, Jakub Kamiński zgrał piłkę głową do Mikaela Ishaka, a kapitan Lecha z bliska pokonał Dante Stipicę.
Dwie minuty później znakomite dośrodkowanie z prawej strony boiska wykonał Joel Pereira, a rezerwowy Dawid Kownacki uprzedził w polu karnym Igora Łasickiego i wychodzącego z bramki Stipicę, trafiając do pustej bramki.
Żeby tego było mało, w 75. minucie Kownacki został kopnięty w głowę w polu karnym przez Mateusza Łęgowskiego i sędzia Raczkowski wskazał na wapno. Po chwili przerwy Mikael Ishak pewnie wykorzystał rzut karny i zdobywając drugą bramkę w tym meczu podwyższył wynik na 3:0.
Pogoń Szczecin po tych trzech ciosach już się nie podniosła. Przegrała na własnym stadionie z Lechem Poznań 0:3 i to zespół Macieja Skorży jest nowym liderem ekstraklasy z przewagą dwóch punktów nad drużyną ze Szczecina. "Kolejorz" dobitnie potwierdził swoje mistrzowskie aspiracje w sezonie 2021/22.