"Cisza w szatni i hałas w autobusie - tak było po meczu Legii Warszawa w Płocku (0:1). Kolejna porażka miała poważne konsekwencje: Marek Gołębiewski zrezygnował z bycia trenerem, a wściekli kibice wdarli się do klubowego autobusu i zaatakowali piłkarzy. Interweniowała policja" - pisali w niedzielę dziennikarze Sport.pl, Dawid Szymczak i Bartłomiej Kubiak.
Jako pierwszy o awanturze z chuliganami poinformował na Twitterze Sebastian Staszewski z Interii. Według jego informacji warszawscy kibole pojechali za autokarem z piłkarzami, a następnie weszli do środka, wymierzając zawodnikom "sprawiedliwość". W zdarzeniu miało ucierpieć kilku legionistów.
Według naszych informacji chuligani czekali z zasadzką. Jedna grupa na nadjeżdżający autobus na trasie, a druga - przy Legia Training Center w Książenicach. W centrum treningowym była też policja, ale do ataku miało dojść wcześniej. Kibole mieli wybiec z lasu i dostać się do autobusu, gdzie krzyczeli, przeklinali i domagali się większego zaangażowania. Z naszych informacji wynika, że ucierpiało przynajmniej kilku piłkarzy. W tym m.in. Mahir Emreli, ale też Luquinhas, czyli jeden z nielicznych zawodników, do którego w ostatnich tygodniach można mieć najmniej zastrzeżeń.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Nowe informacje ws. skandalicznego zajścia ujawnił Staszewski z Interii. Według niego uderzeni zostali Luquinhas i Emreli. - Udało mi się skontaktować z kilkoma piłkarzami Legii Warszawa. Są przerażeni, nie chcą rozmawiać o tym, co się stało (i nie ma się co im dziwić). Według ich relacji kibice uderzyli przynajmniej dwóch zawodników Legii: Mahira Emreliego i Luquinhasa - napisał na Twitterze Staszewski.
Jak podaje portal meczyki.pl, oprócz nich napadnięty został i Rafa Lopes. "Najmocniej ucierpiał Brazylijczyk Luquinhas, który musiał mieć głowę obłożoną lodem. Wszystko trwało bardzo krótko, bo w drodze na miejsce była już policja. Piłkarze mieli usłyszeć pod swoim adresem groźby i że mieli szczęście, że na miejsce jadą funkcjonariusze" - czytamy.
Legia po niedzielnym meczu wciąż ma 12 punktów, czyli tyle samo, ile Warta Poznań, ale spadła na ostatnie miejsce w tabeli, bo ma gorszy bilans bramkowy. I choć na koniec sezonu liczą się w pierwszej kolejności bezpośrednie mecze, a Legia ten pierwszy mecz z Wartą wygrała 2:0, to zaraz Wartę od Legii mogą dzielić nie tylko bramki, lecz także punkty, bo w poniedziałek zespół z Poznania zagra ze Śląskiem Wrocław.
- Gratuluję Wiśle wygranej i może tylko tyle... Nie chcę mówić za dużo - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Gołębiewski. W szatni nie był bardziej rozmowny. Krótko przekazał piłkarzom informację o rezygnacji. Zastanawiał się nad tym od kilkunastu dni. Ósma porażka w 11 meczach utwierdziła go w przekonaniu, że nie wyciągnie drużyny z tej kompletnej zapaści.
W poniedziałek, 13 grudnia o godz. 20:00 zadebiutuje nowy program wideo premium – "Sport.pl Live". Będzie go można oglądać co tydzień na stronach głównych Gazeta.pl i Sport.pl, a także na platformie YouTube i Twitchu Sport.pl. W pierwszym odcinku głównym tematem będzie forma polskich skoczków narciarskich i rewolucyjna zmiana w sprzęcie, z której korzystają już nasi rywale. Naszym gościem będzie m.in Apoloniusz Tajner (prezes PZN). Więcej informacji dostępne tutaj: