"Dla dobra zespołu rezygnuję" - miał powiedzieć Marek Gołębiewski po porażce z Wisłą Płock (0:1). W szatni przez kilkanaście minut panowała kompletna cisza. Deklaracja trenera jej nie przerwała. Głośno zrobiło się za to w klubowym autobusie w drodze powrotnej. Jako pierwszy o awanturze poinformował na Twitterze Sebastian Staszewski z Interii. Według jego informacji warszawscy chuligani pojechali za autokarem z piłkarzami, a następnie weszli do środka, wymierzając zawodnikom "sprawiedliwość". W zdarzeniu miało ucierpieć kilku legionistów.
Według naszych informacji chuligani czekali z zasadzką. Jedna grupa na nadjeżdżający autobus na trasie, a druga - przy Legia Training Center w Książenicach. W centrum treningowym była też policja, ale do ataku miało dojść wcześniej. Bandyci mieli wybiec z lasu i dostać się do autobusu, gdzie krzyczeli, przeklinali i domagali się większego zaangażowania. Z naszych informacji wynika, że ucierpiało przynajmniej kilku piłkarzy. W tym m.in. Mahir Emreli, ale też Luquinhas, czyli jeden z nielicznych zawodników, do którego w ostatnich tygodniach można mieć najmniej zastrzeżeń.
Legia po niedzielnym meczu wciąż ma 12 punktów, czyli tyle samo, ile Warta Poznań, ale spadła na ostatnie miejsce w tabeli, bo ma gorszy bilans bramkowy. I choć na koniec sezonu liczą się w pierwszej kolejności bezpośrednie mecze, a Legia ten pierwszy mecz z Wartą wygrała 2:0, to zaraz Wartę od Legii mogą dzielić nie tylko bramki, lecz także punkty, bo w poniedziałek zespół z Poznania zagra ze Śląskiem Wrocław.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
- Gratuluję Wiśle wygranej i może tylko tyle... Nie chcę mówić za dużo - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Gołębiewski. W szatni nie był bardziej rozmowny. Krótko przekazał piłkarzom informację o rezygnacji. Zastanawiał się nad tym od kilkunastu dni. Ósma porażka w 11 meczach utwierdziła go w przekonaniu, że nie wyciągnie drużyny z tej kompletnej zapaści.
W ostatnich tygodniach Gołębiewski kilka razy był bliski podjęcia takiej decyzji. Zespół nie reagował na proponowane zmiany. Słyszmy, że trenerowi trudno było zmotywować niektórych piłkarzy do wyjścia na boisko. Mówili wprost, że są kompletnie wyczerpani i w takim stanie nie pomogą drużynie.
Gołębiewski odchodzi, ale te problemy zostają. W niedzielę wieczorem nie było jeszcze wiadomo, który trener miałby przejąć zespół. W Sport.pl podaliśmy, że mecz z Wisłą Płock w towarzystwie dyrektora Pawła Tomczyka oglądał Leszek Ojrzyński, ale władze Legii na razie nie złożyły mu propozycji. Najprawdopodobniej w najbliższym meczu z Zagłębiem Lubin zespół poprowadzi jeden z dotychczasowych asystentów Gołębiewskiego: Przemysław Małecki lub Inaki Astiz.
Próbowaliśmy w niedzielę wieczorem skontaktować się z rzecznikiem prasowym Komendy Stołecznej Policji Sylwestrem Marczakiem, ale nie odebrał telefonu.
To nie pierwszy raz, kiedy piłkarze Legii zostali pobici przez kibiców. Do podobnej sytuacji doszło cztery lata temu. W październiku 2017 roku po porażce 0:3 z Lechem w Poznaniu. Wtedy do zdarzenia doszło na klubowym parkingu w Warszawie, gdzie na autokar z piłkarzami Legii czekała grupa około 50 osób, które miały rzucić się na zawodników.
Według relacji "Przeglądu Sportowego" sytuacja wtedy wyglądała następująco: "Pseudokibice rzucili się na piłkarzy, uderzając głównie w tył głowy, z "liścia" w twarz. Tak, by czuli się upokorzeni, ale nie odnieśli większych obrażeń. Oberwał nawet asystent trenera Aleksandar Vuković. Bez szwanku wyszedł za to ówczesny pierwszy szkoleniowiec Legii Romeo Jozak, który stał z boku i wszystkiemu się przyglądał".
W poniedziałek, 13 grudnia o godz. 20:00 zadebiutuje nowy program wideo premium – "Sport.pl Live". Będzie go można oglądać co tydzień na stronach głównych Gazeta.pl i Sport.pl, a także na platformie YouTube i Twitchu Sport.pl. W pierwszym odcinku głównym tematem będzie forma polskich skoczków narciarskich i rewolucyjna zmiana w sprzęcie, z której korzystają już nasi rywale. Naszym gościem będzie m.in Apoloniusz Tajner (prezes PZN). Więcej informacji dostępne tutaj: