W niedzielnym meczu Wisła już po 20 minutach prowadziła 3:0, by ostatecznie przegrać 3:4 po golu w doliczonym czasie gry. Taka sytuacja miała miejsce w ekstraklasie po raz pierwszy od... 1938 roku, czyli dokładnie ponad 82 lat i meczu Warty Poznań z AKS Chorzów (4:3, 21.08.1938)!
Oprócz niesamowitego pościgu drużyny Waldemara Fornalika głównym tematem po końcowym gwizdku były kluczowe decyzje sędziego Krzysztofa Jakubika. Nie tyle kontrowersyjne, co po prostu błędne i znacznie wpływające na końcowy wynik spotkania.
Pierwsza z nich to starcie Tomasa Huka z Felicio Brown Forbesem w polu karnym Piasta, jeszcze przy stanie 3:0 dla gospodarzy. Słowak wślizgiem delikatnie trącił piłkę, ale drugą nogą przewrócił swojego przeciwnika. Sędzia Jakubik najpierw wskazał na wapno, ale następnie, po interwencji VAR, za który odpowiadał Daniel Stefański, i obejrzeniu sytuacji na wideo, zmienił swoją decyzję. Czy Huk faulował Brown-Forbesa?
- Oczywiście, że faulował i ta pierwsza decyzja o podyktowaniu rzutu karnego była jak najbardziej prawidłowa - mówił w programie Liga+ Extra ekspert sędziowski Sławomir Stempniewski.
- Ten wślizg nie jest prawidłowy. Obrońca lekko trąca piłkę, ale jednocześnie kolanem przewraca przeciwnika. W dodatku piłka jest w zasięgu obu zawodników, także ten wślizg był po prostu zły i pierwotnie rzut karny został podyktowany prawidłowo. Z niezrozumiałych dla mnie względów interweniował VAR i to wszystko skończyło się tym, że ten karny został odwołany. Nie pojmuję tego. To tak, jakbyśmy chodzili się uczyć do innych klas, a być może innych szkół. Nie rozumiem tej decyzji - dodawał były arbiter.
Wisła Kraków - Piast Gliwice sytuacja 1 screen / C+ Sport
Jeszcze więcej kontrowersji wywołał rzut karny dla Piasta, który przyniósł bramkę dla gości na 3:3. W 84. minucie spotkania próbujący uderzyć z pierwszej piłki Jakub Świerczok został uprzedzony w polu karnym przez 17-letniego Piotra Starzyńskiego, w efekcie czego kopnął swojego rywala.
Sędzia Jakubik dopatrzył się jednak faulu zawodnika Wisły i podyktował jedenastkę. Jeszcze większe było zdziwienie wszystkich, gdy po pięciominutowej konsultacji z VAR i kilkukrotnym obejrzeniu powtórek, arbiter utrzymał swoją decyzję.
- Nieporozumienia związane z oceną tego typu sytuacji są od jakiegoś czasu. Czym innym jest, gdy napastnik wygra walkę o pozycję, składa się do strzału i ma włożony "kij w szprychy" przez obrońcę, który nie daje radę sięgnąć piłki. Tutaj tak nie jest. Tu rywalizację wygrywa obrońca - jest na takim samym poziomie, jeśli chodzi o jego ustawienie, a do tego to on zagrywa piłkę i jest kopnięty przez Świerczoka. Taka jest chronologia zdarzeń - analizował Sławomir Stempniewski.
- To jest trudne do oceny z boiska, wiem to również z własnego doświadczenia, ale jeśli mamy VAR, to naprawdę prawidłowe rozstrzygnięcie tego nie powinno być dużym problemem. Dla mnie jest to absolutnie nieprawidłowa decyzja - dodawał ekspert C+, z którym zgodzili się wszyscy goście w studiu Ligi+ Extra.
Wisła Kraków - Piast Gliwice sytuacja 2 screen / C+ Sport
Po spotkaniu Wiślacy zgodnie narzekali na decyzje sędziego. - Rzut karny dla Piasta dla mnie nie był podyktowany prawidłowo. Trzeba też powiedzieć, że jeśli on został podyktowany, to my też w pierwszej połowie taki rzut karny powinniśmy otrzymać - mówił trener Peter Hyballa. "Oliwy do ognia" dolał za to Jakub Świerczok. - Nie zagrałem piłki, chciałem uderzyć, a on mnie kopnął w nogę - mówił napastnik Piasta w wywiadzie z Canal+.
Jak informuje "Gazeta Krakowska", po zakończeniu meczu do szatni arbitrów udał się kapitan Wisły Jakub Błaszczykowski, który długo rozmawiał z Krzysztofem Jakubikiem, Danielem Stefańskim i pozostałymi arbitrami tego spotkania.
To wszystko nie zmieni już końcowego wyniku. Po niedzielnej porażce Wisła Kraków jest w ekstraklasie czternasta z dorobkiem 14 punktów i ledwie dwupunktową przewagą nad strefą spadkową. Piast Gliwice ma trzy "oczka" więcej i zajmuje 11. miejsce.