Budował drużyny na Ligę Europy i Ligę Mistrzów, teraz wkracza do ekstraklasy. Jeden z najlepszych fachowców w kraju

Dominik Wardzichowski
Jan Nezmar został doradcą zarządu ds. sportowych w Podbeskidziu, a w perspektywie kilku miesięcy może zostać dyrektorem sportowym klubu z Bielska-Białej. To zupełnie nowa postać w świecie polskiej piłki, ale uznana i doceniana w Czechach, gdzie uchodzi za jednego z najlepszych dyrektorów sportowych.
Zobacz wideo Ile Lech Poznań może wydać na transfer? Prezes odpowiada

Do ekstraklasy wkracza fachowiec, który w Czechach budował drużyny na miarę Ligi Europy i Ligi Mistrzów. Legenda Slovana Liberec - dwukrotny mistrz Czech, najlepszy strzelec w historii klubu i wieloletni kapitan. Jako piłkarz Jan Nezmar grał w lidze czeskiej, słowackiej, a na koncie ma 20 meczów Pucharze UEFA, 9 w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów i 7 w Pucharze Intertoto. Łącznie rozegrał 438 oficjalnych meczów, strzelił 172 gole i miał 37 asyst. Grał w: FC MSA Dolni Benesov, Slezsky FC Opava, Slovanie Liberec, 1.FC Slovacko, MFK Ruzomberok, a na koniec kariery wyjechał do Niemiec do FC Oberlausitz Neugersdorf. Był dobrym piłkarzem, a teraz jest jeszcze lepszym dyrektorem sportowym. To on zbudował w Libercu zespół, który najpierw sensacyjnie, a później jeszcze dwukrotnie awansował do fazy grupowej Ligi Europy. A warto zaznaczyć, że w tamtym czasie roczny budżet, na cały klub - w tym akademię - wynosił od trzech do trzech i pół miliona euro.

Duże pieniądze i domowa atmosfera

Dobra praca w Slovanie zaowocowała w 2017 roku ofertą z będącej już w rękach chińskich właścicieli Slavii Praga. Nezmar podjął wyzwanie i razem z trenerem Jindrichem Trpisovskim zbudował zespół oparty głównie na czeskich piłkarzach. Efekt? Ćwierćfinał Ligi Europy, faza grupowa Ligi Mistrzów, ale też - a może przede wszystkim - imponująca promocja najlepszych piłkarzy, duże pieniądze z ich sprzedaży, a przy tym domowa atmosfera w drużynie i wśród ludzi pracujących w klubie.

- Założyliśmy, że Slavia ma być czeska. Determinuje to rynek, na którym działamy. Gramy w Europie, świat się otwiera, ale jesteśmy w Czechach, gdzie jest taka, a nie inna mentalność, podejście do życia itp. To musi mieć odzwierciedlenie w szatni i atmosferze, jaka w niej panuje. W zespole piłkarze są kumplami, przyjaźnią się ich rodziny, jeden dla drugiego jest gotowy zrobić więcej niż na przykład pracownik w biurze dla kolegi, który siedzi biurko obok - mówił Nezmar w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" jeszcze w trakcie pracy w Slavii. A, że Podbeskidzie od lat chwali się hasłem: klub całego regionu, to wybór Jana Nezmara wydaje się idealny.

"Przekonali mnie ludzie, ich pasja i wizja"

- Jestem człowiekiem, który cały czas chce się rozwijać i poznawać nowe rzeczy. Podbeskidzie daje mi taką szansę. Ekstraklasa jest dla mnie czymś zupełnie nowym i myślę, że pomoże mi w rozwoju. A dlaczego wybrałem Podbeskidzie? Przekonali mnie ludzie, ich pasja, ich wizja, piękny stadion. To nie jest projekt na kilka tygodni czy miesięcy, to projekt na lata - mówi Jan Nezmar. - Pierwszy raz spotkaliśmy się w październiku, odbyliśmy kilkanaście rozmów i zauważyłem, że Jan ma zupełnie inne spojrzenie na piłkarzy. Był świetnym zawodnikiem, ma niesamowitą wiedzę i potrafi mi zwrócić uwagę na aspekty, których ja nie dostrzegam. To olbrzymi kapitał, który mam nadzieję wykorzystamy razem z naszym działem sportowym - zaznacza Bogdan Kłys, prezes Podbeskidzia.

Ale zanim Podbeskidzie zacznie myśleć o przyszłości, musi skupić się na utrzymaniu w ekstraklasie. Po rundzie jesiennej zespół z Bielska-Białej zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, ma najwięcej straconych goli w całej lidze, a do bezpiecznego miejsca traci cztery punkty. - Oglądałem mecze Podbeskidzia. Zespół chciał grać atrakcyjnie, widowiskowo, ale to nie miało żadnego przełożenia na wyniki. Wiosną czeka nas nowe otwarcie, ale łatwo nie będzie. Walka o utrzymanie będzie trudna - przewiduje 43-letni Czech.

Nowe otwarcie, nowy trener i nowi piłkarze

Pomóc ma zmiana trenera i zatrudnienie Roberta Kasperczyka - legendy klubu z Bielska-Białej i człowieka, który dał Podbeskidziu pierwszy w historii awans do ekstraklasy. To on zastąpił na stanowisku Krzysztofa Bredego i to on ma uratować klub przed spadkiem do 1. ligi. - Atmosfera, którą zastałem w zespole, była nieco nostalgiczna. Naszym zadaniem, nowego sztabu, jest szybkie odciągnięcie zawodników od tego co było i skupienie się na tym co będzie - zapowiada nowy trener. Już wiadomo, że do dyspozycji będzie miał kilku nowych piłkarzy. Kontrakty podpisali już Rafał Janicki (środkowy obrońca) i Petar Mamić (lewy obrońca), na ostatniej prostej jest półroczne wypożyczenie z Jagiellonii Białystok Andreja Kadleca (prawy obrońca). Niewykluczone, że do drużyny dołączy też Jakub Hora (skrzydłowy, ofensywny pomocnik) z FK Teplice.

- Sytuacja finansowa jest dobra, myślę, że rok zakończymy na lekkim plusie. Dlatego chcę uspokoić kibiców - są pieniądze na transfery. Pewne ruchy już zrobiliśmy, wzmocniliśmy defensywę, ale chcemy też dodać jakości w ofensywie, bo w rundzie jesiennej nie tylko traciliśmy mnóstwo goli, ale też mało strzelaliśmy. Szukamy kreatywnego pomocnika, zawodnika, który będzie tworzył nam sytuacje. Jan Nezmar już działa i mam nadzieję, że nasza współpraca będzie bardzo owocna - kończy Bogdan Kłys, prezes Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.