Stoki narciarskie i hotele przerwały działalność 28 grudnia. - Zamykamy hotele, również na ruch służbowy [...]. Zamykamy też stoki narciarskie, które nie będą mogły funkcjonować do 17 stycznia - mówił w połowie grudnia Adam Niedzielski, minister zdrowia. Nowe obostrzenia miały zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się pandemii COVID-19. Decyzja uderzyła głównie we właścicieli wyciągów, a także w sport amatorski, czyli sporą grupę narciarzy i snowboardzistów oraz instruktorów czy właścicieli wypożyczalni. Okazuje się jednak, że część ośrodków wciąż działa, obsługuje "ruch turystyczny", bo w rządowych przepisach zabrakło podstawy prawnej do zamknięcia wszystkich wyciągów. - Są wyciągi inne niż narciarskie i można z nich korzystać w celach transportowych. Ale stoki narciarskie pozostaną zamknięte - wyjaśnia Piotr Mueller, rzecznik rządu.
Część ośrodków korzysta więc z luki prawnej i obsługuje turystów, a miejscowości w Beskidach (Bielsko-Biała, Szczyrk, Istebna, Korbielów czy Wisła) przeżywają prawdziwe oblężenie, bo znakomite warunki zachęciły ludzi do wyjazdów w góry: jazdy na sankach, "na jabłuszku", czy też po prostu pieszych wycieczek.
W Szczyrku setki osób zdecydowały się na wjazd kolejką gondolową na Halę Skrzyczeńską i zjazd na sankach ze Zbójnickiej Kopy czy Małego Skrzycznego. Podobnie sytuacja wyglądała na stokach w Istebnej, Wiśle czy Korbielowie, gdzie działają m.in. stacja narciarska Skolnity w centrum Wisły, kolej linowa Jontek - Buczynka w Korbielowie czy wspomniany wcześniej ośrodek COS Szczyrk i Szczyrk Mountain Resort. Prawdziwe oblężenie jest też w Bielsku-Białej, gdzie działa kolej gondolowa na Szyndzielnię.
"Weekendowy armagedon w Beskidach. Okoliczne parkingi były pozastawiane samochodami, a kolejka turystów, głównie rodzin z małymi dziećmi, jaka ustawiła się do kasy biletowej oraz wejścia na perony (część osób miała kupione bilety on-line, pozostali kupowali je w kasie lub automatach), miała momentami grubo ponad 100 metrów długości" - czytamy w "Dzienniku Zachodnim".
Stok na Dębowcu w Bielsku-Białej właściwie w jeden weekend stał się miejską ślizgawką, a ludzie często chwalą się swoimi "górskimi przygodami" w mediach społecznościowych.
W Szczyrku zablokowane były niemal wszystkie drogi dojazdowe, korki miały długość kilku kilometrów, a kierowcy wciąż informują o utrudnieniach. - Tłumy turystów ruszyły w nasze piękne góry. DK-1 stoi w jednym wielkim korku - informował pan Adam za pośrednictwem Radia Bielsko. Na parkingach brakowało miejsc, służby porządkowe nie były w stanie zapanować nad turystami, przez co samochody często zaparkowane były w niedozwolonych miejscach, blokując przejazd lub wjazd do prywatnych posesji.
Podobnie sytuacja wyglądała w Tatrach i Karkonoszach, gdzie na szlaki wyruszyło bardzo wielu turystów, a w mediach społecznościowych pojawiły się m.in. zdjęcia długiej kolejki do wejścia na szczyt Śnieżki (09.01).
Niektóre wyciągi czy koleje linowe mogą być więc czynne, jeżeli służą wyłącznie do celów transportowych, a nie narciarskich. Na stronie Szczyrk Mountain Resort widnieje komunikat: "W dniach 31.12.-17.01. będzie działać gondola A1 wyłącznie w ruchu turystycznym. Nie będzie możliwości przewożenia sprzętu narciarskiego ani snowboardowego". Kontrolować ma to policja z sanepidem, ale na razie wielu informacji o takich kontrolach nie ma. Kilka dni temu Komenda Miejska Policji w Bytomiu informowała o przypadkach niezastosowania się do przepisów. "Podczas kontroli stoku przy ulicy Blachówka, okazało się, że obiekt pozostaje otwarty wbrew przepisom. Na jego terenie znajdowało się około stu osób, które zjeżdżały na sankach, a właściciel sprzedawał bilety wstępu. (...) O stwierdzonych nieprawidłowościach powiadomiono Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną i wszczęto postępowania w sprawach o wykroczenie".
Lista wyciągów obsługujących "ruch turystyczny" w Beskidach: