Nicola Zalewski od początku kadencji Michała Probierza jest jednym z wyróżniających się reprezentantów Polski. Podczas wrześniowego zgrupowania był bohaterem meczu ze Szkocją - wywalczył dwa rzuty karne, z czego drugi sam wykorzystał w doliczonym czasie gry, zapewniając Polakom zwycięstwo 3:2.
Nawet w nieudanym dla drużyny narodowej spotkaniu Ligi Narodów z Chorwacją (0:1) 22-latek był jednym z najlepszych. "Przyjemnie widzieć polskiego piłkarza, który kocha i umie kiwać. Gdy cała drużyna miała problem z przejściem pressingu Chorwatów, brał piłkę i ruszał w samotną podróż. Oddał też pierwszy celny strzał na chorwacką bramkę. Chwilami dryblował wręcz w poprzek boiska, by w ten sposób napędzić kolejną akcję" - tak pisał o jego występie Dawid Szymczak ze Sport.pl, oceniając go na 4+ (najwyżej w zespole).
Na tle bezradnych kolegów Zalewski wyróżniał się inicjatywą. W pierwszej połowie podjął aż pięć prób dryblingu, podczas gdy cała reprezentacja Chorwacji siedem. A gdy Polacy robili się coraz bardziej bezradni na tle rywali, próbował poderwać zespół do walki. Dobrze świadczy o tym sytuacja z 73. minuty, gdy dostał piłkę na wysokości własnego pola karnego, mając rywala na plecach. A potem pokazał, co potrafi.
Reprezentant Polski zbiegł do środka własnego pola karnego. Nagle zaczęło go naciskać dwóch rywali, ale on nic sobie z tego nie robił i wykonał "kółeczko" tuż przed bramką Łukasza Skorupskiego. Następnie uciekł jeszcze jednemu rywalowi, który po próbie odebrania mu piłki upadł na ziemię. A 22-latek biegł dalej i w końcu zagrał piłkę do kolegi będącego na wolnym polu.
Odważne i pełne polotu akcje Zalewskiego to było jednak za mało, aby myśleć o korzystnym wyniku z Chorwatami. Ci odnieśli zasłużone zwycięstwo, dzięki któremu wyprzedzili Polaków w tabeli grupy 1 dywizji A Ligi Narodów.
Reprezentacja Polski wróci do gry w październiku. Wtedy w ramach LN czekają ją domowe potyczki z Portugalią (12.10) oraz Chorwacją (15.10).