Robert Lewandowski ponownie jest na ustach całej Polski i to znów z niezbyt korzystnych dla siebie powodów. Kapitan naszej reprezentacji miał kupić sobie tytuł naukowy na prywatnej uczelni w Łodzi. Śledztwo w tej sprawie przeprowadził Onet, a otoczenie napastnika Barcelony nabrało wody w usta i stwierdziło, że Lewandowski jest w tej sprawie świadkiem.
Cała afera wybuchła gwałtownie, ale na temat kapitana polskiej kadry nadal sporo mówi się w kontekście jego formy sportowej oraz przydatności w reprezentacji. Nie ma wątpliwości, że Euro 2024 nie było jego turniejem. Wykorzystany karny przeciwko Francji, a raczej jego kiepski styl i mnóstwo szczęścia, nie zatarł złego wrażenia, a wręcz przeciwnie, prawdopodobnie nasypał tylko soli do rany. Rozpoczęła się dyskusja dotycząca tego, czy Lewandowski nie powinien odpuścić już sobie dalszej gry w reprezentacji. Takie rozwiązanie sugerował choćby Grzegorz Lato.
Zupełnie inne stanowisko w sprawie zajął inny były reprezentant Polski Piotr Świerczewski. W rozmowie z "Super Expressem" bardzo dosadnie określił tych, którzy pragną rezygnacji Lewandowskiego. Wyjaśnił też, czemu jego zdaniem Polska nadal potrzebuje swojego kapitana. - Myślę, że jeżeli chcemy się pozbyć piłkarza Barcelony, to chyba albo oszaleliśmy, albo mamy lepszych. Uważam, że ci, którzy chcą skreślić Roberta, naprawdę są wariatami. Ale może my mamy lepszych piłkarzy, tylko słabo się rozglądamy? Erling Haaland to chyba nie Polak? - powiedział 70-krotny reprezentant Polski.
Były pomocnik m.in. Bastii i Olympique Marsylia wyjaśnił także, dlaczego nasz kapitan zagrał słabo na Euro. - Pamiętajmy, że na Roberta zawsze inaczej szykują się wszyscy przeciwnicy. Robert gra w Barcelonie, gdzie ma więcej ludzi kreatywnych niż w kadrze, więc jego możliwości też pewnie nie są w reprezentacji do końca wykorzystywane. Poza tym Robert był po kontuzji, dopiero wchodził w rytm grania - ocenił Świerczewski.