Pione Sisto na początku kariery uchodził za wielki piłkarski talent. Pochodzący z Ugandy, a wychowany w Danii skrzydłowy robił oszałamiające wrażenie w barwach hiszpańskiej Celty Vigo. Wkrótce trafił też do reprezentacji Danii, gdzie rozegrał 26 meczów. Jego kariera nie potoczyła się jednak tak, jak mu wróżono. Sisto zaczął pakować się w problemy osobiste i nie przykładał się do treningów. W końcu zamiast do wielkiego klubu przeniósł się do duńskiego FC Midtjylland, ale od listopada zeszłego roku nie rozegrał ani jednego meczu. Dlaczego? Właśnie wyszło na jaw, co dzieje się z ekscentrycznym piłkarzem. Ma to związek z tajemniczą sektą.
Jak ujawnił portugalski dziennik "Visao", Sisto kupił farmę o powierzchni 4,7 hektara w portugalskiej gminie Oliveira do Hospital i pozwolił tam się osiedlić grupie ponad 40 osób, tworzących sektę Kingdom of Pineal. Grupa kierowana jest przez duchowego przywódcę, Brytyjczyka Martima Juniora Kenny'ego, znanego jako Agua Akbal Pinheiro. Jej celem jest odcięcie się od otaczającego świata, życie na własną rękę i rozwój duchowy. Sekta zaczęła się już nawet domagać niepodległości od Portugalii.
Sam piłkarz mocno angażuje się w życie tej społeczności. Na oficjalnej stronie internetowej sekty figuruje jako jej patron-założyciel. - Kingdom of Pineal jest jednym z wielu duchowych, kulturalnych, środowiskowych i ekologicznych projektów, którym poświęciłem swój czas i energię. Inspirują mnie jego filozofia, ideały, zasady i wybrany sposób życia. Myślę, że świat potrzebuje więcej takich organizacji, które przedkładają zdrowie, środowisko i dobre samopoczucie nad zysk - napisał w oświadczeniu na InstaStories.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl.
Wydawać by się mogło, że piłkarz nie robi nic złego, a wybrany sposób życia jest tylko nieszkodliwym dziwactwem. Problem w tym, że sekta już jest zamieszana w zagadkową śmierć 13-miesięcznego dziecka. Jak ujawnia "Visao", zmarło ono na terenie farmy kupionej przez Sisto w niewyjaśnionych okolicznościach marcu 2022 r. Członkowie sekty nie wezwali pomocy medycznej, po czym sami skremowali ciało, a prochy wrzucili do rzeki. Sprawą zajęła się portugalska prokuratura.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!