W środę rozegrano spotkania ćwierćfinałowe Pucharu Rosji. Dość niespodziewanie tym najciekawszym okazało się być starcie we Władykaukazie, gdzie miejscowa Ałanija podejmowała mistrza kraju - Zenit Sankt Petersburg. Mecz miał mieć jednostronny przebieg i zakończyć się pewnym awansem gwiazdorskiej drużyny gości, ale stało się coś zupełnie innego.
W pierwszej połowie spotkania widać było, że piłkarze Zenita nie docenili rywali i nie potrafili przejąć inicjatywy. Do przerwy utrzymywał się więc bezbramkowy remis, ale tuż po niej gospodarze zaskoczyli rywali i wyszli na prowadzenie dzięki trafieniu Batraza Gurtsijewa. Dopiero wtedy goście zabrali się na poważnie do atakowania bramki Rostisława Sołdatienko.
Po kwadransie Zenitowi udało się doprowadzić do wyrównania dzięki trafieniu Douglasa Santosa, a tuż przed końcem spotkania na 2:1 strzelił Iwan Sergiejew. Wydawało się więc, że pomimo słabego występu mistrzom Rosji uda się szczęśliwie awansować do półfinału. Jednak w doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut wolny dla Ałaniji, który całkowicie odmienił sytuację.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Piłkarze gości wybrali dość zaskakujący sposób jego rozegrania. Kiedy wszyscy zawodnicy Zenita zdążyli się ustawić, a część z nich utworzyła mur, piłkarze Ałaniji wybiegli nagle z pola karnego i ustawili się za piłką. Gospodarze byli całkowicie zaskoczeni, ponieważ nie wiedzieli, kto będzie uderzał. Po kilku sekundach zobaczyli piłkę w swojej bramce. Nikołaj Giorgobiani oddał niezwykle precyzyjny strzał, którym pokonał Michaiła Kierżakowa.
Dzięki temu drugoligowiec doprowadził do serii rzutów karnych, w której pokonał 6:5 faworyzowanego Zenita i wywalczył sobie awans do półfinału Pucharu Rosji.