Arsene Wenger od listopada 2019 roku pracuje jako dyrektor ds. rozwoju futbolu w FIFA. Były trener Arsenalu przedstawił kilka miesięcy temu propozycję rewolucji w organizowaniu mistrzostw świata. Francuz chciał, aby mundiale były rozgrywane co dwa lata, co miało ograniczyć do minimum liczbę meczów "o nic". Krytycy uważają, że w takim pomyśle zaproponowanym przez Wengera chodzi wyłącznie o pieniądze.
Arsene Wenger udzielił wywiadu francuskiej gazecie "L'Equipe", w którym tłumaczył założenia planowanej rewolucji przy mistrzostwach świata. Francuz liczy na to, że więcej spotkań będzie się odbywało o najwyższą stawkę. "Podstawą mojego pomysłu jest coroczny podział na grupy eliminacyjne, po którym na koniec sezonu byłby rozgrywany wielki turniej - raz kontynentalny, a raz światowy. Z wyjątkiem dwóch okienek na mecze reprezentacji, piłkarze zostawaliby w klubach niemal przez cały rok" - powiedział.
Zarówno kibice, jak i eksperci czy kluby niechętnie podchodzą do zgrupowań reprezentacyjnych ze względu na możliwości organizmów zawodników. Niejednokrotnie piłkarze wracają do klubów z kontuzjami, co jest określane tzw. wirusem FIFA. "W kalendarzu musi być mniej zamieszania. Dlatego też nasz sposób mógłby ograniczyć liczbę podróży piłkarzy, a takie dodatkowe turnieje co dwa lata nie sprawiłyby, że meczów byłoby więcej. Ci, którzy zajdą najdalej w turniejach, dostaną obowiązkowy urlop na 25 dni" - dodaje Wenger.
71-latek zaznacza, że w tym projekcie nie chodzi o pieniądze, a o zwiększenie spotkań o wysoką stawkę, zarówno w przypadku męskiej piłki, jak i kobiecej oraz juniorskiej. Wspomniane zmiany mogłyby wejść w życie od 2028 roku. ESPN poinformowało, że FIFA założyła właśnie specjalną komisję składającą się z 40 byłych uczestników mistrzostw świata, która będzie miała na celu promocję idei mundialu co dwa lata.