Kompromitacja wymiaru sprawiedliwości. Chorwacki "król życia i piłki" może uniknąć kary

Paweł Karpiarz
Gdyby był to film kryminalny, Zdravko Mamić byłby w nim czarnym charakterem. Potężny działacz z siecią układów, problemy z prawem, które na razie nie potrafi go dosięgnąć. Ale ta historia dzieje się naprawdę.

15 marca tego roku chorwacki Sąd Najwyższy skazał Zdravko Mamicia na sześć i pół roku pozbawienia wolności, a jego brata, Zorana, który był trenerem Dinama Zagrzeb, na cztery lata i osiem miesięcy więzienia.

Braciom udowodniono przestępstwa finansowe na niekorzyść klubu i państwa na kwotę 17 mln euro. Dokonać tego miała grupa przestępcza ze Zdravko Mamiciem na czele. Poza braćmi skazani zostali również jego współpracownicy powiązani z Dinamem. Były dyrektor klubu, Damir Vrbanović, został skazany na trzy lata więzienia za oszustwa podatkowe i wyprowadzanie z klubu pochodzących z transferów piłkarzy pieniędzy. Skazany na trzy lata więzienia został również Milan Pernar, były księgowy. "Nie czuję się winny, ale zgodnie z obietnicą rezygnuję. Życzę klubowi wszystkiego najlepszego" – napisał w oświadczeniu Zoran Mamić. Wyrok zapadł na trzy dni przed rewanżowym meczem jego zespołu z Tottenhamem w Lidze Europy.

Zobacz wideo Krótki sen o Superlidze. "Ten projekt skompromitował dwanaście klubów"

Niedługo potem Zoran wyjechał z kraju. Był w Bośni, Wiedniu i Dubaju. Wrócił na jakiś czas do Chorwacji, ale znowu przebywa w Bośni i Hercegowinie. "Jesteśmy w stałym kontakcie. Niektóre sprawy biznesowe się skomplikowały. Nie znam wszystkich szczegółów, ale on wróci. Nie wiem też, co konkretnie tam robi, przebywał tam przez dwa lata, więc pewnie ma sporo spraw. Musi anulować czynsz, mieszkanie, sprawy z podatkami. Trzeba zrozumieć, że człowiek, który został skazany na cztery lata i osiem miesięcy więzienia ma wiele do zrobienia, bo długo go nie będzie. Postawcie się w takiej sytuacji, że nie daj Boże, sami dostaniecie taki wyrok. Musisz załatwić kilka rzeczy dotyczących rodziny i przyszłego życia. Zwłaszcza człowiek taki jak on, który pracował na całym świecie, miał różne zawody i nie jest zwykłym obywatelem, co widać w zainteresowaniu mediów" – mówił na początku kwietnia Mijo Golub, adwokat Zorana Mamicia, kiedy ten przebywał w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Angel Di Maria z czerwoną kartkąSkandaliczne zachowanie Di Marii w półfinale Ligi Mistrzów. Nie wytrzymał

Zabawa w kotka i myszkę

Brat Zorana, Zdravko Mamić ukrywa się od czerwca 2018 r., kiedy usłyszał pierwszy, nieprawomocny wyrok. Chorwacki wymiar sprawiedliwości nie ułatwia sobie zadania. Na Mamiciów nie został zawczasu nałożony zakaz przemieszczania się lub opuszczania kraju. Obaj najpewniej są dziś w Bośni, która w opinii Chorwatów jest azylem dla kryminalistów uciekających z ich kraju. Zwłaszcza dla tych z bośniackim obywatelstwem. A takie właśnie posiadają Zdravko i Zoran. Oznacza to, że jeśli nie stawią się w więzieniu w wyznaczonym terminie (Zoran musi to zrobić do 10 maja, Zdravko do 14 maja), Bośniacy nie zgodzą się na ekstradycję swoich obywateli do Chorwacji. W takim przypadku za zbiegami wystawiony zostanie międzynarodowy nakaz aresztowania.

- Bośnia w kwestii ekstradycji, uznawania i wykonywania wyroków zrobiła krok naprzód nawet w stosunku do europejskich konwencji, które nie pozwalają na ekstradycję ich własnych mieszkańców. Nie możemy mówić o azylu, tylko o prawie skazanych osób, niezależnie od tego, kim są. Spójrzmy na to statystycznie. Pięć lat temu 60 obywateli Bośni, którzy mieli też chorwacki paszport, poprosiło o zgodę na odbywanie kary w Chorwacji i otrzymało ją. Natomiast 39 chorwackich obywateli, którzy mieli pasport bośniacki i zostali skazani przez chorwacki sąd poprosiło o zgodę na odbycie kary w Bośni – powiedział portalowi jutarnji.hr minister sprawiedliwości Bośni i Hercegowiny Josip Grubesa.

 - Pan Mamić nie został wydany, ponieważ czyny, których się dopuścił, zostały popełnione przed podpisaniem umowy o ekstradycji pomiędzy Bośnią i Hercegowiną a Chorwacją. Porozumienie to wyraźnie zaznacza, że nasz obywatel podlega ekstradycji wyłącznie wtedy, kiedy dany czyn został popełniony po podpisaniu tego dokumentu – dodał.

- Mamicie nie mają dalszych praw do apelacji, więc będą musieli odbyć karę więzienia. Powodem dla którego przebywają w Bośni i Hercegowinie jest po prostu to, że ich system więziennictwa pozwala ludziom skutecznie wykupić karę więzienia (chyba że zostaną skazani za najcięższe przestępstwa, takie jak morderstwo czy gwałt) po odbyciu 2/3 kary. Będą więc naciskać, aby odbyć tam karę i maksymalnie ją skrócić - mówi w rozmowie ze Sport.pl chorwacki dziennikarz, Juraj Vrdoljak.

Dlaczego w ogóle pozwolono Mamiciom na ucieczkę? W przypadku Zdravko mogło dojść do przecieku. Na Facebooku, przez który Mamić komunikuje się ze światem, twierdził on, że został ostrzeżony przez byłego arbitra piłkarskiego, który miał "przypadkowo podsłuchać" sędziów, którzy dyskutowali o wyroku. Zdravko Mamić uciekł z Chorwacji dzień przed ogłoszeniem werdyktu.

Podanie Edersona i gol Mahreza w meczu City - PSGCo za gol w półfinale Ligi Mistrzów! Majstersztyk bramkarza City [WIDEO]

Zoran natomiast podróżował już po wydaniu prawomocnego wyroku. Otrzymał karę czterech lat i ośmiu miesięcy pozbawienia wolności. Została ona zmniejszona o trzy miesiące w stosunku do pierwszego werdyktu. W obu przypadkach kara jest niższa niż pięć lat, co według chorwackiego prawa nie pozwala na wprowadzenie ograniczeń w przemieszczaniu się. Gdyby Zoran Mamić otrzymał wyrok pięciu lat więzienia, musiałby go odbyć od razu. Ale szczęśliwie dla niego złożyło się, że do tego nie doszło i młodszy z braci może swobodnie podróżować.

Długa lista grzechów i wojna z kibicami

Zdravko Mamić to najpotężniejszy działacz piłkarski na Bałkanach. Tak naprawdę nie wiadomo, w jaki sposób dorobił się majątku. Wiadomo tylko, że stało się to w latach 90. podczas wojny w byłej Jugosławii (Zdravko wyrażał kiedyś sentyment do tego kraju). Był też oskarżany o podżeganie do nienawiści etnicznej pod adresem Serbów. Dyrektorem generalnym w Dinamie Zagrzeb był od 2003 r. Do 2016 r. zrobił z klubu prywatny folwark, co spowodowało nienawiść części kibiców, którzy dają temu wyraz do dzisiaj.

Lista grzechów Zdravko Mamicia jest długa. Znany jest z agresywnego zachowania. Z początku kibice zrzucali to na chorobę psychiczną albo uzależnienie od narkotyków. Z czasem Mamić okazał się potężnym szefem grupy przestępczej, z głową pełną - niespecjalnie legalnych - pomysłów. Przez lata najgłośniejszą sprawą była afera z Eduardo da Silvą w roli głównej. 18-letni wówczas Brazylijczyk był anonimową postacią, nie znał nawet języka chorwackiego. Mamić zaproponował mu umowę. W niej zagwarantował sobie wysoki procent od zarobków piłkarza, kolejnych transferów i bonusów. I to wszystko aż do zakończenia kariery. A w przypadku śmierci zawodnika jego majątek także miał trafić na konto Chorwata. Mamić był na tyle bezczelny, że po odejściu Eduardo z klubu nadal domagał się pieniędzy.

 

Stosy pogrzebowe w IndiachLiga zawieszona do odwołania! Tysiące ofiar, stosy pogrzebowe na parkingu

Mamić schował do prywatnej kieszeni wiele milionów euro. Dinamo sprowadzało mało znanych piłkarzy i sprzedawało ich za ogromne kwoty. To dało klubowi opinię kuźni talentów i ogromne zyski. Z jakichś względów pieniądze z transferów nie były przeznaczane na wzmocnienia. Kibice zaczęli zadawać więc pytania, gdzie podziało się 100 mln euro ze sprzedaży zawodników. Jak się okazało, wpływały one nie tylko na konto Mamicia. Zdravko bowiem dbał o swoich. Kiedy przejmował władzę w klubie, zmusił piłkarzy do porzucenia agentów i związania się z Mario Mamiciem. Zbieżność nazwisk nie jest nieprzypadkowa. To kolejny brat Zdravko. Kto się nie zgodził na nowy układ – został sprzedany. W 2011 r. na jaw wyszło, że Mamić czterokrotnie przepłacił za montaż nowych krzesełek na stadionie. Zakupiono je od firmy, której właścicielem była żona jednego z klubowych działaczy. A wszystko to było finansowane z publicznych pieniędzy.

- Zdravko Mamić to bardzo wpływowa osoba, mająca liczne powiązania z różnymi wysoko postawionymi ludźmi w policji, wymiarze sprawiedliwości i świecie polityki. Był wielkim zwolennikiem byłej prezydent Kolindy Grabar-Kitarović i często go widywano na zebraniach partii HDZ, chociaż nigdy oficjalnie nie był ich członkiem. Po potwierdzeniu werdyktu Zdravko zaczął aranżować sytuacje, w których zabierał wysokich rangą urzędników i sędziów na jakieś wycieczki, kupował im prezenty i tym podobne. Nie jestem pewien, ile jest w tym prawdy, ale był nietykalny przez lata, co utorowało mu drogę, aby stać się tak potężnym, jakim był i jest obecnie. Jest zbiegiem od prawie trzech lat, ale nadal pociąga za sznurki w klubie. Udało mu się umieścić swojego brata, Zorana, w klubie jako trenera i dyrektora sportowego, pomimo faktu, że obaj zostali skazani w tym samym procesie. Zasadniczo współczesne Dinamo Zagrzeb to w dużej mierze projekt Zdravko Mamicia, więc naiwnością jest myśleć, że jego system, który starannie budował przez tak długi czas, może rozpaść się w ciągu nocy. - uważa Juraj Vrdoljak.

Korupcja, cynizm, władza praktycznie dyktatorska – za to wszystko kibice szczerze znienawidzili Mamiciów i już od wielu lat prowadzą z nimi wojnę. Grupa pod nazwą "Bad Blue Boys" od lat bojkotuje mecze Dinama i na wiele sposobów daje wyraz swojej wściekłości. Na początku bojkot obejmował wszystkie spotkania, ale potem zelżał i fani opuszczali jedynie Ligę Mistrzów. Nadal jednak żądali odejścia Mamicia. Na mieście pojawiały się obraźliwe graffiti. W 2011 r. rozbili nawet obóz przed stadionem. Fani pojawiali się na konferencjach prasowych Mamicia, chcąc wymusić na nim wyjaśnienia dotyczące jego ciemnych interesów.

Reprezentant Anglii Justin Fashanu ujawnił w 1990 roku, że jest gejemBył pierwszym jawnym piłkarzem-gejem. Po latach nadal służy za przykład: "Zobaczcie, powiedział, i jak skończył?"

W połowie marca, już po ogłoszeniu prawomocnego wyroku, grupa obchodziła 35. urodziny. W repertuarze fanów, którzy zebrali się przed stadionem aby świętować rocznicę, znalazły się też "pozdrowienia" dla znienawidzonego działacza. „P… się, Mamić, Dinamo to my, a nie ty” – śpiewali kibice. „Sąd Najwyższy wręczył chłopakom odpowiedni prezent” – pisał na Twitterze Juraj Vrdoljak. Prezent wygląda na ładnie zapakowany, ale pusty w środku.

- Kibice go nienawidzą głównie za przejęcie klubu będącego własnością publiczną i wykorzystanie go jako własnego źródła zysków. Zdravko nigdy nie myślał o zakupie klubu, ponieważ musiałby przelać na niego zysk. Kiedy pojawił się pierwszy sprzeciw grup kibicowskich, wykorzystał swoje możliwości, żeby albo przeciągnąć ich na swoją stronę, albo ich uciszyć poprzez represje policyjne. W zasadzie nienawidzą go za to, że odbierał klub ludziom, choć wydaje się to dziwaczne, biorąc pod uwagę ich sukces na boisku - twierdzi Vrdoljak.

Bośnia służy braciom

Tymczasem najnowsze doniesienia chorwackich mediów dowodzą, że bracia są w dobrych humorach. Internet obiega nagranie, na którym widać Zdravko i Zorana Mamiciów w szampańskich nastrojach śpiewających przyśpiewki kibicowskie Hajduka Split – największego w Chorwacji rywala Dinama. To zresztą nie pierwszy raz, kiedy Zdravko podpada kibicom Dinama w ten sposób. Kiedyś stwierdził, że gdyby rządził Hajdukiem, to podbiłby świat. Innym razem pochwalił się, że zna przyśpiewki serbskich klubów – Partizana i Crvenej Zvezdy.

 

- Tak naprawdę wcale się nie chowają. Zdravko jest w pewnym sensie celebrytą w Bośni, regularnie organizuje konferencje prasowe i filmuje, jak imprezuje. To tylko pokazuje, jak skuteczny jest chorwacki wymiar sprawiedliwości - mówi Juraj Vrdoljak.

Największa niespodzianka tego roku. A w składzie dwóch Polaków. Największa niespodzianka tego roku. A w składzie dwóch Polaków. "Nie mieliśmy czasu trenować"

Więcej o: