Liga zawieszona do odwołania! Tysiące ofiar, stosy pogrzebowe na parkingu

Michał Kiedrowski
Nie pomogły zaklęcia o graniu dla ludzkości, dawaniu pociech i radości. Najczęściej wyszukiwane rozgrywki sportowe na świecie - Indian Premier League - też uległy pandemii COVID-19.

We wtorek władze Indian Premier League ogłosiły zawieszenie rozgrywek do odwołania. Stało się to po tym, jak testy dały wynik pozytywny u dwóch zawodników zespołu Kolkata Knight Riders i trzech członków ekipy Chennai Super Kings. Zaraz potem pojawiły się informacje o objęciu kwarantanną drużyny Delhi Capitals, a później przecieki o kolejnym zakażonym w innym klubie - Hyderabad Sunrisers. 

Zobacz wideo

Prawie 300 tysięcy nowych zakażeń w Indiach dzień w dzień

Rozgrywki jednej z najpopularniejszych lig świata zostały zawieszone do odwołania. Nie bardzo wiadomo, kiedy mogą zostać dokończone, bo kalendarz międzynarodowy w krykiecie jest bogaty, a granie bez największych gwiazd nie ma sensu, bo na gwiazdozbiorze zawodników z całego krykietowego świata IPL oparła swój niepowtarzalny sukces. 

“BCCI [Board of Control for Cricket – czyli organ zarządzający krykietem w Indiach – przy. autor] nie chce narażać na szwank bezpieczeństwa zawodników, ekip organizatorów i innych uczestników zaangażowanych w organizowanie IPL. Decyzja została podjęta w trosce o bezpieczeństwo, zdrowie i dobrostan wszystkich udziałowców” - napisano w oświadczeniu krykietowego związku, który ma nadzór nad ligą. 

Można zapytać, dlaczego teraz? W Indiach w ostatnim tygodniu odnotowywano prawie 300 tysięcy zakażeń dziennie. Z powodu COVID-19 umierało w ostatnich siedmiu dniach średnio 3,5 tysiąca osób. Świat obiegły zdjęcia parkingu w New Dehli, na którym urządza się masowe palenie zwłok pod gołym niebem. Ciała są tam dezynfekowane i umieszczane w trumnach, nad którymi układa się stos pogrzebowy. W hinduizmie palenie zwłok jest częścią rytuału pogrzebowego, ale zmarłym towarzyszą wtedy rodziny i jej modlitwy.

Sytuacja pandemiczna w Indiach już dawno wymknęła się spod kontroli, a fakt, że krykiecistom w IPL udało się rozegrać dotąd ponad połowę meczów w sezonie zasadniczym bez ani jednego zakażenia można traktować w kategoriach cudu.  

Liga już wcześniej znalazła się w ogniu krytyki z powodu kontynuowania rozgrywek mimo pogarszającej się sytuacji pandemicznej. Protestujący kibice w mediach społecznościowych dołączali do swoich postów hasztag #cancelIPL. Działacze pozostawali głusi na te protesty. Co więcej, podnosili szereg argumentów, aby kontynuować rozgrywki. I – co oczywiste – nie było wśród nich najważniejszych powodów ekonomicznych, a, można by rzecz, humanitarne. - Dostarczamy rozrywki ludziom, którzy siedzą w domach. W przeciwnym wypadku nie mieliby oni nic do roboty - tłumaczył Satish Menon, prezes Punjab Kings. Inny cytowany działacz - już bez podania nazwiska - twierdził natomiast, że IPL pomaga utrzymać ludzi w domach i gdyby nie krykiet wałęsaliby się oni po ulicach. 

"Gracie dla ludzkości, by dawać nadzieję milionom"

Jeszcze dalej poszedł Hemang Amin, pełniący obowiązki dyrektora generalnego IPL. Obawiając się, że zawodnicy, trenerzy i inni pracownicy z zagranicy (samych Australijczyków jest w IPL prawie czterdziestu), wobec szalejącej w Indiach pandemii, będą chcieli opuścić kraj, napisał: Kiedy wychodzicie na boisko, dajecie nadzieję milionom ludzi, którzy włączyli odbiorniki. Jeśli choć przez chwilę potraficie wywołać uśmiech na czyjejś twarzy, to dobrze się spisaliście. Jako profesjonaliści gracie, aby zwyciężać, ale tym razem gracie też dla czegoś znacznie ważniejszego - ludzkości. 

Zresztą w oświadczeniu o zawieszeniu rozgrywek szefowie ligi uderzyli w podobne nuty: "W tych trudnych - szczególnie w Indiach – czasach chcieliśmy przynieść coś pozytywnego i radosnego". I ani słowa o prawie 600 milionach dolarów, które liga generuje dzięki przychodom od stacji telewizyjnych i sponsorów. Sam kontrakt ze sponsorem tytularnym IPL Vivo Mobile India daje lidze 56 mln dolarów rocznie. Dla porównania warto tu przypomnieć, że bank Santander, tytularny sponsor ligi hiszpańskiej za rozgrywki z udziałem Realu i FC Barcelony płaci dwa razy mniej – 20 mln euro za sezon.  

IPL - najczęściej wyszukiwane rozgrywki sportowe na świecie 

W ubiegłym roku IPL została przeniesiona z Indii do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Turniej okazał się gigantycznym sukcesem telewizyjnym. Z samych reklam przyniósł stacjom 360 mln dolarów przychodów. Spotkania oglądało średnio 31,5 mln widzów, nie licząc streamów online. To światowy rekord jeśli chodzi o rozgrywki ligowe. Średnia widzów meczu NFL jest dwa razy niższa, a w piłkarskiej Premier League prawie 10 razy niższa. Oczywiście snując te porównania nie można nie wspomnieć, że IPL to liga tylko z nazwy. To raczej długi turniej. Całe rozgrywki trwają 51 dni. Drużyn jest tylko osiem, a meczów jedynie sześćdziesiąt. Łatwiej skupić uwagę dużej liczby widzów na pojedynczych wydarzeniach niż w ligach, które toczą swoje boje przez wiele miesięcy. Co nie zmienia faktu, że liczby są imponujące, a 60 meczów IPL generuje w Indiach niemal trzy razy więcej oglądanych minut niż angielska Premier League na całym świecie.  

A IPL w swojej popularności też ma globalnych zasięg. Transmisje w SkySports w Zjednoczonym Królestwie osiągały średnią oglądalność 250 tys. Niektóre mecze piłkarskiej Premier League, zwłaszcza te w systemie pay-per-view miały o wiele mniejszą widownię. W rocznym podsumowaniu najczęściej wyszukiwanych fraz na świecie w wyszukiwarce Google skrót IPL był na piątym miejscu w 2020 r. 

Krew na rękach premiera Australii? "To absurd"

Po zawieszeniu tegorocznych rozgrywek w szczególnie trudnej sytuacji znaleźli się Australijczycy. Ich kraj nie wpuszcza do siebie żadnych podróżnych z Indii, niezależnie od obywatelstwa. Zakaz obowiązuje do 15 maja i obwarowany jest karami grzywny, a nawet więzienia. Na takie zarządzenia oburzył się m.in. Michael Slater, były zawodnik, który pracował w Indiach jako komentator meczów IPL. - Jeśli nasz rząd troszczy się o bezpieczeństwo Australijczyków, to powinien pozwolić nam wrócić do domów. To hańba - napisał Slater na Twitterze. Potem dodał: Krewa na rękach premiera. Jak możesz nas tak traktować. Dostałem rządowe zezwolenie, aby pracować przy IPL, a teraz zostałem przez rząd opuszczony. 

- To absurdalne zarzuty – odpowiedział premier Scott Morrison. - Ogłosiliśmy czasowe zawieszenie z powodu nagłego wzrostu zakażeń wśród osób podróżujących z Indii, co wywołało dużą presję na nasz system. Teraz musimy zapewnić sposób, żeby sprowadzić ludzi bezpiecznie do domu z Indii. Stąd ta pauza do 15 maja. 

W o wiele lepszej sytuacji niż Australijczycy są zawodnicy z Anglii, Nowej Zelandii, czy RPA, którzy mogą wrócić do domu, poddając się na miejscu odpowiednio długiej kwarantannie. IPL może dokończyć sezon najwcześniej w lipcu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA