Mundial 2018. Rosja - Chorwacja. Nenad Bjelica: Nie widzę Rosjanina, który mógłby zaskoczyć Chorwację. Mamy drużynę na finał mistrzostw świata!

Nasi piłkarze grają w silniejszych klubach, niż 20 lat temu. Trudno znaleźć czołową drużynę Europy w której nie ma Chorwata. Piłkarze mają więc wszystko, aby osiągnąć jeszcze więcej, niż w 1998 roku. Mogą grać w finale! - mówi Sport.pl trener Dinama Zagrzeb Nenad Bjelica przed ćwierćfinałem MŚ 2018 Chorwacja - Rosja (sobota, godz. 20)
Luka Modrić w meczu Chorwacja-Dania, MŚ 2018 Luka Modrić w meczu Chorwacja-Dania, MŚ 2018 Fot. Efrem Lukatsky / AP Photo

Sebastian Staszewski: Reprezentację Chorwacji prowadzoną przez selekcjonera Zlatko Dalicia można porównać do brązowego zespołu Miroslava Blaževicia z 1998 roku?

Nenad Bjelica: Myślę, że można i to na korzyść drużyny grającej obecnie. Reprezentacja jest bardzo silna, chorwaccy piłkarze grają w lepszych klubach, niż 20 lat temu. Właściwie trudno znaleźć czołowy klub Europy w którym nie ma naszego rodaka. Piłkarze mają więc wszystko, aby osiągnąć jeszcze więcej, niż w 1998 roku. Mogą awansować do finału! Styl gry nie ma już znaczenia, liczy się tylko dalsze uczestnictwo. Presja jest olbrzymia, bo każdy błąd może zdecydować o podróży do domu. Wierzę jednak, że stać nas na grę, niż w meczu z Danią.

Kluczem do sukcesu było pokonanie Danii w serii rzutów karnych? Bo Chorwacji zdarzało się grać świetnie w fazie grupowej, ale później coś się zacinało i odpadała z turnieju, tak jak na Euro 2016, gdy po dogrywce wyrzuciła ją z mistrzostw Portugalia.

W Chorwacji mówi się dziś, że jesteśmy najlepsi na świecie, a wszyscy rywale są słabi. Ale słabych przeciwników już nie ma, te mistrzostwa udowadniają to za każdym razem. Wszyscy sądziliśmy, że z Duńczykami pójdzie nam łatwo, a to był prawdziwy horror. Z Rosją też czeka nas trudny mecz, choć porównując piłkarzy to nie powinniśmy mieć żadnego problemu.

To sprawia, że presja rośnie z każdą godziną.

Tak, presja jest gigantyczna. Uważam, że to nie pozostanie bez znaczenia. Oczekiwania są wielkie, piłkarze to wiedzą. Z każdą kolejną minutą bez bramki będzie im to przeszkadzać.

Chorwacja - Rosja. FIFA ostrzega. Danijel Subasić nie może oddać hołdu koledze

20 lat temu we Francji błyszczeli Robert Prosinecki, Davor Suker i Robert Jarni, dziś rządzą Luka Modrić, Ivan Rakitić i Mario Mandzukić. Która generacja jest lepsza?

Ta dzisiejsza jest dużo mocniejsza. Wystarczy spojrzeć, gdzie grają. Głównie mówimy o Modriciu, Rakiticiu i Mandzukiciu, ale nie zapominajmy o Marcelo Brozoviciu z Interu Mediolan, Danijelu Subasiciu z Monaco, Sime Vrsaljko z Atlético czy Mateo Kovaciciu z Realu. Przecież to armada! 20 lat temu zawodnicy mieli wielkie nazwiska i sporą renomę, ale większość z nich mogła tylko pomarzyć o takich klubach. Dlatego też chłopcy Dalicia mają znacznie większą siłę, niż reprezentacja Prosineckiego i Sukera. Oby tego nie zmarnowali.

Nie jest pan zaskoczony, że Dalić, który ostatnio pracował w Zatoce Perskiej, tak szybko odnalazł z piłkarzami wspólny język? Nie mógł zaimponować ani karierą piłkarską, ani szkoleniową. A jednak udało mu się to, co nie wyszło Ante Caciciowi i Niko Kovacowi.

Nie mogę powiedzieć, że to trener bez sukcesów. Wygrał przecież Puchar Arabii Saudyjskiej, awansował do finału Azjatyckiej Ligi Mistrzów. Faktycznie jednak w Chorwacji nie był zbyt znany i jego zatrudnienie było niespodzianką. Ale to doświadczony trener, bardzo mądry. Nie pracuje od trzech lat, tylko od dekady. Ma w sobie spory spokój. Piłkarze zaakceptowali go bardzo szybko. Atmosfera na linii trener-zawodnicy jest znakomita. Pewnie też dlatego, że piłkarze mają świadomość, iż sami muszą wziąć na siebie cześć odpowiedzialności. Trener już zrobił swoje, wciągnął zespół na mistrzostwa świata. Teraz coś ekstra muszą dać gracze.

Wydaje się, że oni mają taką świadomość. Przed serią rzutów karnych Rakitić mówił kolegom: "Luka Modrić tyle razy nas ratował. Teraz czas, abyśmy my go uratowali!".

Tak było. To po prostu bardzo mocna grupa przyjaciół, którzy znają się od lat. Lubią się nie tylko na boisku, ale także poza nim. Rozumieją się, szanują. Zobaczcie, co było z Hiszpanią. Przed turniejem mieli problem, bo odszedł Julen Lopetegui i odpadli z Rosją. W Niemczech szalała "afera zdjęciowa" z Mesutem Ozilem i Ilkayem Gundoganem. I Niemcy odpadli. W polskiej drużynie zdarzyła się kontuzja Kamila Glika i Polacy nagle stracili umiejętności. A w Chorwacji wszystko jest tak, jak powinno. Jest spokój, równowaga. Widać to na murawie.

Hiszpania wybrała nowego selekcjonera. Cadena SER: Roberto Martinez

Jak należy zagrać z Rosją, aby wygrać?

Odważnie. I czujnie.

Mieć plan? Rosjanie będą się bronić, posiadanie piłki będzie więc po stronie Chorwacji. A nieprzemyślany atak pozycyjny może skończyć się tak, jak w przypadku Hiszpanii.

To my będziemy prowadzić grę, nie mam co do tego wątpliwości. Oni będą się bronić, umieją to robić, co widzieliśmy w Moskwie. Zablokowali bramkę, a później kontratakowali. Czeka nas trudny mecz, rywal przecież zagra u siebie, będzie miał wsparcie tysięcy fanów, popłynie na fali entuzjazmu po ograniu Hiszpanów. Musimy więc być dobrze zorganizowani w tyłach. Organizacja będzie podstawą. Bo nie widzę rosyjskiego piłkarza, który w pojedynkę będzie w stanie nas zaskoczyć. Może Denis Czeryszew, ale to nie ta sama półka, co nasi napastnicy.

Chorwaci w półfinale mundialu mogą zagrać z Anglią lub Szwecją. Kogo by pan wolał?

Obojętnie. To rywale w naszym zasięgu. Ale najpierw pokonajmy Rosję.

Jaki będzie wynik tego meczu?

2:0 dla Chorwacji.

Jeśli lubisz czytać Sport.pl, wypróbuj nasz nowy newsletter >>>

Więcej o:
Copyright © Agora SA