Natalia Maliszewska uwolniona, ale wciąż jest ofiarą kuriozalnych przepisów. Nowe fakty

W niedzielę, dzień po straconym starcie na 500 metrów, Natalia Maliszewska wróciła na lód. Zawodniczka uzyskała negatywny wynik testu na covid, ale w wiosce olimpijskiej jest izolowana, a na treningi jeździ oddzielnym transportem. Dlaczego?

Im dłużej trwa dramat Natalii Maliszewskiej, tym trudniej odnaleźć się w tym wszystkim. Kibic nie rozumie kolejnych decyzji organizatorów igrzysk olimpijskich Pekin 2022. Ale wielu rzeczy nie rozumie też nasza olimpijska ekipa.

Zobacz wideo Chiny wydały dziesiątki milionów dolarów. Czeka nas kolejny skandal [Sport Live #9]

Dramat w sobotę, nadzieja w niedzielę

W każdym razie Maliszewska po tygodniu przymusowej przerwy wreszcie wróciła na lód. Po uzyskaniu negatywnego wyniku niedzielnego testu na covid szykuje się do startu na 1000 metrów. To nie jest jej koronny dystans, takim jest 500 metrów, które już jej przepadło. Ale i na 1000 metrów Maliszewska należy do światowej czołówki. I może powalczy w rywalizacji, która zacznie się 9 lutego.

Może, ale nie na pewno. Bo "na pewno" w sprawie Maliszewskiej nie istnieje.

W nocy z piątku na sobotę Natalię przewieziono z hotelu izolacyjnego do wioski olimpijskiej. Dlaczego? Nie wiadomo. Zrobiono to po jej pozytywnym teście. W sobotę Maliszewska przeszła kolejny test i gdy nie przychodził wynik, to nauczona doświadczeniem codziennego testowania wszystkich polska ekipa uznała, że widocznie jest negatywny. Maliszewska pojechała więc na start eliminacji na 500 metrów. I dopiero w hali dowiedziała się, że musi wracać. W nieludzki sposób pozbawiono ją marzeń o najważniejszym starcie w życiu.

Chińczycy dmuchają na zimne. Ale nie na lodzie

W niedzielę Maliszewska znów wróciła do hali. I tym razem weszła na lód. Jak się dowiedzieliśmy, stało się to po negatywnym teście naszej łyżwiarki. Ale okazuje się, że ten test nie zwalnia Maliszewskiej z izolacji. Tyle dobrego, że Polka izolowana jest już w wiosce olimpijskiej, a nie w hotelu, w którym warunki są po prostu złe (małe pokoje, niesmaczne jedzenie, a porcje głodowe).

Maliszewska mieszka w wiosce sama. I sama, oddzielnym transportem, dojeżdża na treningi. A na nich pracuje razem z całą kadrą.

Dlaczego tak to wszystko wygląda? Chińczycy dmuchają na zimne, ograniczają kontakty Maliszewskiej z innymi, bo nie są pewni czy ona nie zaraża. Ale dlaczego w takim razie Natalia może trenować razem z kadrą? Przecież tam ma bliski kontakt z koleżankami. - Na treningu jest mniejsze ryzyko zarażania - takie stanowisko organizatorów igrzysk przekazuje nam Marcin Nowak, zastępca szefa polskiej misji olimpijskiej na igrzyska Pekin 2022.

Więcej o:
Copyright © Agora SA