Nikołaj Wałujew, zwany "Bestią ze Wschodu", to jeden z najbardziej charakterystycznych pięściarzy w historii. Były mistrz świata mierzy 213 centymetrów, ważył około 150 kilogramów i ma na swoim koncie 50 zwycięstw (34 nokauty) i tylko dwie porażki. Po raz pierwszy zdobył tytuł mistrzowski w 2005 roku, pokonując na punkty Johna Ruiza. Półtora roku później stracił pas, bo przegrał z Rusłanem Czagajewem.
Ostatnio jednak Wałujew nie błyszczy formą sportową, bo skupia się na działalności politycznej. Były mistrz świata niedawno nawiązał do głosów przedstawicieli MKOl-u dotyczących zawieszenia rosyjskich sportowców w związku z wojną w Ukrainie.
- Rosjanie wrócą do zawodów, gdy Europa zamarznie, a tamtejszy przemysł będzie zamierał - stwierdził były pięściarz.
A nie był to pierwszy raz, kiedy Rosjanin zabrał głos w sprawie sportowców. - Jaka jest moja opinia na temat odejścia piłkarzy obcokrajowców z rosyjskiej ligi? Niech uciekają. Szczury zawsze uciekają ze statku: nie tylko wtedy, gdy toną, ale także kiedy są pod ostrzałem. Najemnicy nigdy nie będą tacy sami jak my - twierdził Rosjanin.
Nikołaj Wałujew, który jest deputowanym Dumy Państwowej, będzie miał okazję sprawdzić się w wojsku. - Otrzymałem też wezwanie, idę teraz do wojskowego biura poboru. Muszę wracać do domu - powiedział były bokser cytowany przez iz.ru.
- Mieliśmy wiele spotkań poza siedzibą, wezwanie przyszło tuż przed wyjazdem do Donbasu, a mnie nie było w domu. W przyszłym tygodniu na pewno pójdę do biura rekrutacyjnego - dodał Wałujew.
Według kanału Baza na Telegramie powołanie Wałujewa nie ma nic wspólnego z częściową mobilizacją, którą Władimir Putin zarządził w ubiegłym tygodniu. Wałujew ma być tylko poproszony o stawienie się w wojskowym biurze rejestracji i rekrutacji 15 września.