Justyna Kowalczyk po raz pierwszy w nowej roli: Czułam ciarki na całym ciele

Justyna Kowalczyk zadebiutuje w roli trenerki podczas młodzieżowych igrzysk olimpijskich w Lozannie. - Czeka mnie ciężka praca od 6 do 22, ale cieszę się na to - mówi Sport.pl wybitna polska biegaczka.

Jakub Balcerski: Jaki cel stawia pani przed swoimi zawodniczkami na igrzyskach w Lozannie?

Justyna Kowalczyk: Dla moich zawodniczek celem będzie walka o jak najwyższe miejsca. Zawsze mówię, że jeśli jesteś reprezentantem Polski, to masz oddać z siebie wszystko i mam nadzieję, że zawodniczki i zawodnicy, którymi będę się opiekować, zachowają się jak dorośli sportowcy i będą walczyć do końca. Przygotowania do igrzysk były jednak lżejsze niż u seniorów, bo moim zdaniem młodych organizmów nie warto jeszcze żyłować. Jeśli nie miałyby w tym momencie igrzysk, a tylko nadchodzące mistrzostwa świata juniorów, to przeprowadzilibyśmy dokładnie takie samo przygotowanie. Nie chcieliśmy z trenerem Aleksandrem Wierietielnym dziewczynom dawać takich bodźców, na które nie są jeszcze gotowe. Może osiągnęłyby świetny rezultat tutaj, ale te mocne bodźce mogłyby jednocześnie zahamować ich dalszy rozwój. Mam nadzieję, że przekraczając linię mety nasze dziewczyny będą po prostu zadowolone.

To będzie też obycie się z tym, co może je czekać w przyszłości. Ten start pomoże im w przyszłości na dorosłych igrzyskach. Nie będą one wtedy dla nich nowością.Te igrzyska to także zadanie dla rodziców, trenerów, czy psychologów. Jak kogoś, komu nie poszło, odbudować i pocieszyć, a co mówić i jak motywować kogoś, kto odniósł sukces? Za wynikiem nie zawsze idzie dojrzałość psychiczna. Można osiągnąć dojrzałość fizyczną, czy treningową, ale nabycie dojrzałości psychicznej po tych igrzyskach będzie dla wszystkich dużym wyzwaniem. 

Zobacz wideo

Ślubowanie w Polskim Komitecie Olimpijskim musiało być wyjątkowe także dla Pani, jako że pierwszy raz uczestniczyła pani w nim w takiej roli.

Co ciekawe, jestem tu po raz pierwszy na ślubowaniu, bo jako zawodniczka zawsze musiałam dojeżdżać już do wioski olimpijskiej prosto z gór. Sekretarz generalny Adam Krzesiński pytał mnie, czy pamiętam jak mnie nominowali 14 lat temu na igrzyska w Turynie i jak to szybko minęło. Gdyby to miała być moja przysięga olimpijska jako zawodniczki, nie czułabym się jeszcze skrępowana. Jeżeli ja czułam ciarki na całym ciele, to dziewczynki tym bardziej musiały je mieć. To emocje, które najbardziej przydadzą się w lecie, kiedy wrócą sobie do tych chwil i doda im to energii do pracy. 

Dla pani wyjazd do Lozanny to też trochę inny klimat po oswojeniu z nową rolą?

Przede wszystkim czeka nas dużo roboty ze względu na obostrzenia w liczbie członków sztabu podczas tych igrzysk. Będzie dwóch serwismenów, ja i cała drużyna do biegania, więc będę musiała pomagać też przy testowaniu nart. Czekają nas dodatkowo te wszystkie codzienne odprawy i inne obowiązki. Czeka mnie ciężka praca od 6 do 22, ale cieszę się na to. Jak byłam zawodniczką widziałam, że mój trener tak pracuje i dodawało mi to sił. Mam nadzieję, że jak oddamy z siebie wszystko, pracując przy nartach, czy organizacji dla dziewczyn, to one oddadzą z siebie jeszcze więcej na trasie. 

Wasza kadra, co wynika nawet z wypowiedzi prezesa Apoloniusza Tajnera, jest układana pod kątem igrzysk w Pekinie. Wyjazd do Lozanny to jest ważny krok w tym kierunku?

Nasza grupa jest spora, bo to w tej chwili osiem dziewczyn. Wszystkie są bardzo młode. Najstarsza ma 20 lat. One dzielą się swoimi doświadczeniami ze sobą. A każda ma inne, bo część pojechała na Europejski Festiwal Młodzieży, inne na mistrzostwa świata juniorów, czy do Lozanny. W ten sposób dobrze się motywują. Może tak być, że jakaś jedna osoba spoza tej grupy pojedzie na igrzyska do Pekinu, ale nie sądzę, żeby ktoś był lepszy od tych dziewczyn w Polsce za dwa, czy nawet cztery lata. To mamy i z tego chcemy stworzyć bardzo dobrą drużynę. Młodą, bo to i tak byłaby najmłodsza reprezentacja w biegach narciarskich na tych prawdziwych igrzyskach. Wiem, że nie zawsze ci, którzy pokazywali się z dobrej strony na igrzyskach młodzieży potem uzyskiwali sukces. Ja im tego sukcesu życzę, ale chcę, żeby one były silne w przyszłości. To są nasze dobre fundamenty, które powinny kiedyś dać radość. 

Pani jedzie do Lozanny, a trener Wierietielny z pozostałą częścią grupy do Czech na Puchar Świata?

Tak, ale w Novym Mescie na Morave wystartuje tylko Izabela Marcisz. Monika Skinder, Eliza Rucka i Weronika Kaleta będą tam trenowały. W kolejny weekend czeka nas wyjazd na PŚ do Oberstdorfu, potem spotkanie podczas mistrzostw Polski i tam razem będziemy się przygotowywać do naszej imprezy sezonu, którą są mistrzostwa świata juniorów w Oberwiesenthal. 

Jakie cele tam sobie stawiacie?

Ta drużyna w poprzednim roku była piąta na MŚJ w sztafecie i otarła się o medal. Takim naturalnym celem będzie poprawienie wyniku sprzed roku. Wtedy mieliśmy też medal indywidualny, więc nie chcemy, żeby było gorzej. 

Polskie biegaczki zaprezentują się podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich Młodzieży w Lozannie w dniach 18-22 stycznia. Wystartują na 5 kilometrów stylem klasycznym, w sprincie oraz biegu stylem dowolnym. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.