Pierwszą rywalką Magdaleny Fręch (66. WTA) podczas rozpoczętego w niedzielę 17 września turnieju WTA Guadalajara była Camila Osorio (67. WTA). Zaledwie kilka dni wcześniej Polka przegrała z Kolumbijką w 1/16 turnieju w San Diego, przez co na meksykańskich kortach miała okazję do błyskawicznego rewanżu. I tak też się stało. 25-latka pokonała Osorio dosyć szybko i pewnie 6:1 6:2, dzięki czemu awansowała do drugiej rundy. Tam czekało ją starcie z dużo groźniejszą rywalką.
W 1/16 WTA Guadalajara Magdalena Fręch we wtorek 19 września zmierzyła się Jekatieriną Aleksandrową (20. WTA). Rosjanka przystąpiła do turnieju rozstawiona z numerem ósmym. 28-latka była faworytką pojedynku z Polką, jednak ta nie była dla niej łatwą przeciwniczką. Pierwszy set był dosyć spokojny. Serwująca zawodniczka wygrywała gema i w pewnym momencie na tablicy wyników widniał stan 5:4 dla Fręch przy podaniu Aleksandrowej. Wtedy nasza tenisistka w długim, zaciętym gemie miała aż cztery piłki setowe, jednak rywalka okazała się lepsza.
Ostatecznie do rozstrzygnięcia pierwszej partii potrzebny był tie-break, który Polka rozpoczęła od podwójnego błędu serwisowego. 20. rakieta świata szybko odskoczyła na prowadzenie 3:0. Potem Fręch zbliżyła się na 3:4, jednak finalnie to Jekatierina Aleksandrowa zwyciężyła tego seta w tie-breaku 7:4.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl
W drugim secie Magdalena Fręch z pewnością czuła, że w tym dniu Rosjanka jest do pokonania. 25-latka już w pierwszym gemie przełamała serwis rywalki, po czym prowadziła 2:1. Wtedy coś zacięło się w grze Polki. Fręch dwa razy przegrała swój serwis, a Aleksandorwa była bezlitosna. 28-letnia tenisistka prowadziła już 5:2 i wydawało się, że niebawem pojedynek za chwilę się zakończy. Mimo to 66. zawodniczka rankingu WTA pokazała charakter i wyrównała do stanu 5:5. Następnie zawodniczki wygrały po jednym gemie, przez co znów o wyniku zadecydował tie-break.
W nim znów lepsza okazała się Rosjanka. W tej części gry, jak i w całym meczu, pojedynek był niesłychanie zacięty. Przy stanie 8:8 meksykańscy kibice byli świadkami dosyć rzadkiej sytuacji. Jekatierina Aleksandrowa zepsuła smecz, jednak okazało się, że piłka była pęknięta, przez co punkt został powtórzony. Wtedy Rosjanka dołożyła dwa oczka i zwyciężyła 10:8, a w całym meczu triumfowała 6:7(4) 6:7(8). Być może ta sytuacja wybiła z rytmu Polkę, która miała szansę na powrót do pojedynku.