Drożyzna uderza w polski sport. "600 procent podwyżki, 170 zł za godzinę. Kogo stać?"

Dominik Senkowski
Drożyzna uderza w polski sport. Problemy mają m.in. kluby tenisowe, które szkolą najmłodszych. - Kogo w Polsce stać na to, by wydać np. za godzinę gry dziecka w tenisa 170 zł? - pyta w rozmowie ze Sport.pl Radosław Szymanik, prezes klubu Arka Gdynia.

- Gaz od października podrożał nam o 603 procent. Gaz jest naszym źródłem ciepła, zasilamy nim piece. W zeszłym roku płaciliśmy miesięcznie około 40 tys. złotych za gaz. Teraz rachunki będą znacznie wyższe. Nie jesteśmy w stanie utrzymać się na powierzchni - mówi w rozmowie ze Sport.pl Radosław Szymanik, prezes Klubu Tenisowego Arka Gdynia, były kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa.

Zobacz wideo "Djoković jest największym sportowcem w naszym kraju. Wszyscy jesteśmy po jego stronie"

Zawrotne ceny

Gdyński klub posiada m.in. dwa wielokortowe namioty oraz jeden balon. Szymanik razem z prezesami innych klubów z Trójmiasta przygotowuje pismo do PGNiG. - Tłumaczymy, że jesteśmy przedsiębiorstwami, które szkolą dzieci. Nie możemy przerzucić tych kosztów na klientów, bo nikt nie przyjdzie. Kogo w Polsce stać na to, by wydać np. za godzinę gry dziecka w tenisa 170 zł? Takie ceny musielibyśmy zaproponować, by wychodzić na zero. Od początku roku podnieśliśmy ceny o 10 procent, ale to tylko mała kropla w morzu potrzeb - wskazuje nasz rozmówca.

Klienci nie są w stanie zapłacić więcej. - Rodzice młodych tenisistów mają też swoje zobowiązania, ich budżety domowe nie są z gumy. Drożyzna atakuje ich z każdej strony i gdybyśmy jeszcze podnieśli ceny, stracilibyśmy bardzo wielu klientów. Nie chcemy ich stracić - zapewnia Szymanik.

Mglista przyszłość

Prezes Arki przewiduje, że wiele klubów może być zmuszonych do czasowego zamknięcia lub dalszego zadłużania się. Podobna sytuacja ma miejsce np. w Warszawie. - Klub tenisowy Warszawianka w okresie świątecznym wysłał maila do klientów, że przez dwa tygodnie obiekt będzie nieczynny, bo są w stanie upadłości - zdradził Szymanik.

- Główna część naszej działalności to nauka gry w tenisa dla dzieci. Dla jednych to szansa na rozwój i przyszłą karierę, dla innych idealna okazja do ruchu, który wzmacnia zdrowie - wskazuje nasz rozmówca. I obawia się o jeszcze jeden scenariusz: "Jeśli nic się nie zmieni, część klubów podniesie stawki tak bardzo, że tenis jako sport, który miał być dla wszystkich, znów stanie się bardzo elitarny, dla wąskiej grupy odbiorców. I to w momencie, gdy polski tenis przeżywa złoty okres".

Nie będzie następców?

Polski tenis dawno już nie osiągał tak wielkich sukcesów, jak w ostatnich latach. Iga Świątek oraz Hubert Hurkacz są w pierwszej "10" tenisowych rankingów. Odnoszą sukcesy w turniejach wielkoszlemowych oraz w najbardziej prestiżowych imprezach rangi WTA oraz ATP. Co najważniejsze - zarówno Świątek, jak i Hurkacz są jeszcze młodzi. Mogą należeć przez wiele lat do światowej czołówki. Są wzorem dla najmłodszych. - Ich sukcesy mogą nie dać nam następców, bo drożyzna zatrzyma rozwój kolejnych pokoleń - kończy Szymanik.

Więcej o:
Copyright © Agora SA