Ze składu wypadli Mariusz Wlazły oraz Jakub Novotny i na mecze otwierające sezon Skra została bez atakującego. Ratunkiem było sięgnięcie po jednego z najzdolniejszych polskich siatkarzy - mierzącego 208 cm Hebdę, który ma kontrakt ze Skrą, ale w tym sezonie uczy się i gra w drugoligowej Szkole Mistrzostwa Sportowego ze Spały. Zgodnie z przepisami, rozgrywając choćby jedno spotkanie w wyższej lidze, młody atakujący nie mógłby już wrócić do SMS. A Skrze jest potrzebny na zaledwie miesiąc, dopóki do zdrowia nie wrócą Wlazły z Novotnym.
Hebda zagrał w Skrze przeciwko Pamapolowi Wieluń, ale do SMS wróci, bo tak zdecydowali działacze PZPS. - Jeśli Hebda miałby być trzecim czy czwartym atakującym, nie zgodzilibyśmy się - mówi "Gazecie" i Sport.pl Andrzej Warych, przewodniczący wydziału szkolenia. Skrę poparł także Grzegorz Ryś, trener reprezentacji kadetów, w której występuje Hebda.
Warych: - Gra i treningi z najlepszymi polskimi siatkarzami będą dla tego chłopaka bardzo korzystne. Nawet miesiąc czy półtora w Skrze powinien mu dużo dać.
- Dla niego treningi i gra w naszym klubie to jak studia w Oksfordzie - twierdzi Konrad Piechocki, prezes Skry. A Jacek Nawrocki, trener bełchatowian, zapewnia, że 18-letni atakujący będzie grał w podstawowym składzie.
W PZPS twierdzą, że nie jest to precedens, kiedy zostały złamane przepisy. Podobna sytuacja miała miejsce w lidze kobiet, kiedy na podobnych zasadach uczennicę SMS wypożyczył MKS Dąbrowa Górnicza.
Większe gwiazdy i pieniądze. Startuje PlusLiga ?