23-letni Czerniak płynął na pierwszym, skrajnym torze, bowiem miał dopiero siódmy czas półfinału. Na pierwszym nawrocie był trzeci.
Rosjanin Jewgienij Korotyszkin też miał skrajny, niekorzystny tor - ósmy - ale zdobył srebrny medal. Srebro wywalczył też Chad le Clos, rewelacyjny pływak z RPA, dla którego jest to już drugi medal. Wygrywając Phelps zrewanżował się Closowi za porażkę na dwukrotnie dłuższym dystansie.
- Jestem w szoku. Jest to moje największe rozczarowanie w moim życiu. Jak odwróciłem się i zobaczyłem czas i miejsce, byłem w szoku. Do tego momentu wydawało mi się, że jest wszytsko w porządku. Zacząłem tak jak chciałem, płynąłem swój wyścig. Pierwsze 50 m popłynąłem najszybciej w Londynie, ale nie czułem, aby mnie to męczyło. Nawet nie wiem, co nie zagrało. Na ostatnich 25 metrach poczułem że stoję w miejscu, nie szło do przodu, ale nadal wydaje mi się że kontrolowałem technikę i styl. Wracam do domu i odpoczywam, ale jeszcze nawet nie wiem ile, nie uzgodniłem tego z trenerem. Ale tyle miesięcy poza domem, za granicą... Chciałbym odpocząć - powiedział Czerniak.
Polak osiągnął 52,05 s, czyli popłynął najwolniej w Londynie.
Phelps - 51,21 s.
W finale 200 m stylem grzbietowym fantastyczna amerykańska nastolatka Missy Franklin pobiła rekord świata (2.04,06), zaś na 50 m stylem dowolnym wygrał młodszy brat Laure Manadou - Florent w czasie 21,34.