Piotr Zieliński dostał tylko kilka minut w środowym meczu ligowym Interu Mediolan z Fiorentiną (3:0), a mimo to znalazł się w podstawowym składzie na niedzielne spotkanie wicemistrzów Włoch z Hellasem Werona w Serie A. I w 16. minucie pokazał wielką klasę.
Mediolańczycy ustawili się blisko bramki gospodarzy, a wykonujący rzut rożny Hakan Calhanoglu zaskoczył, dogrywając w okolice pola karnego. Tam nabiegał Polak, który z pierwszej piłki huknął pod poprzeczkę, nie dając szans bramkarzowi. To dla niego pierwszy gol w tym sezonie.
Zieliński już wcześniej w tym meczu mógł pokonać golkipera gospodarzy. Już w trzeciej minucie 31-latek oddał kąśliwy strzał z ostrego kąta, czym zmusił do wysiłku Lorenzo Montipo, który sparował piłkę na rzut rożny.
Generalnie od początku mediolańczycy przeważali. W siódmej minucie Calhangolu posłał górne podanie do Lautaro Martineza, który podbił piłkę na wybiegającym Montipo, lecz sprzed linii bramkowej piłkę wybił Victor Nelsson.
Po golu polskiego pomocnika Inter dalej gra ofensywnie i chce powiększyć przewagę nad bezradnym Hellasem. Choć generalnie tempo gry spadło, aż nadeszła 40. minuta. Wówczas Giovane zmylił obrońców gości, wpadł w pole karne gości i bardzo mocno uderzył w kierunku dalszego słupka. Piłka przełamała ręce Yanna Sommera i było 1:1. A tuż przed końcem pierwszej połowy wicemistrzowie Włoch szczęśliwie utrzymali remis - po strzale Gifta Orbana futbolówka odbiła się od słupka.
Na początku drugiej połowy żadna z drużyn nie miała wyraźnej przewagi. Na co szybko zareagował trener Interu Cristian Chivu i w 55. minucie dokonał potrójnej zmiany - weszli Denzel Dumfries, Pio Esposito i Nicolo Barella, a zeszli Luis Henrique, Ange-Yoan Bony oraz Zieliński. Ten ostatni z grubsza mógł być z siebie zadowolony, tyle że po bramce raczej był niewidoczny.
Sprawdź też: Alarm ws. Lewandowskiego! Chodzi o kontuzję. "Niemożliwe"
W 66. minucie była duża kontrowersja, gdyż będący ostatnim obrońcą Yann Bisseck sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Giovane. Sędzia pokazał Niemcowi żółtą kartkę, a decyzji nie zmienił po wideoweryfikacji - widocznie uznano, że inny gracz Interu mógłby dogonić Brazylijczyka.
W dalszej części spotkania mediolańczycy dużo dłużej utrzymywali się przy piłce i tworzyli sytuacje do zdobycia bramki, jednak niespecjalnie jakościowe. Aż nadeszła 93. minuta - Barella dograł w pole karne, a piłka odbiła się od głowy Martina Frese, który trafił do własnej bramki!
W tak dramatycznych okolicznościach Inter zwyciężył 2:1 i doskoczył do prowadzącego w tabeli Napoli na jeden punkt.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!