Juergen Klinsmann był trenerem Herthy ledwie od listopada, rezygnację złożył po tym jak w meczu 21. kolejki Bundesligi jego zespół przegrał u siebie z FSV Mainz 1:3 w fatalnym stylu. To dzięki Klinsmannowi Krzysztof Piątek trafił do Herthy, Polak nie zdobył jeszcze bramki w lidze niemieckiej, ale trafił już do siatki w Pucharze Niemiec i nawet po meczu z Mainz był komplementowany przez Klinsmanna.
- Jako główny trener potrzebuję również zaufania osób zarządzających. Jeśli nie jest gwarantowane, nie mogę wykorzystać w pełni swojego potencjału jako trener i dlatego też nie mogę dźwigać tej odpowiedzialności - napisał Klinsmann w oświadczeniu, które opublikował we wtorek na Facebooku, gdzie również poinformował o swoim odejściu.
W środę z kolei w transmisji, którą przeprowadził na swoim profilu na Facebooku odpowiadał na pytania kibiców. Jednym z nich był temat licencji Klinsmanna, która miała wygasnąć, jak informowały media w styczniu. Mistrz świata z 1990 roku odpowiedział w mocnych słowach. - Moja licencja trenerska nigdy nie wygasła. Całe to gów**, które zostało tam wymyślone, nie powinno mieć miejsca - podkreślił Niemiec.
Niedługo później pojawiły się doniesienia, że Klinsmann napisał kredą na tablicy, że może zakończyć pracę jako trener Herthy Berlin. - To także była nieprawda, nigdy tego nie powiedziałem. Powiedziałem jedynie, że po 20 minutach spakuję kamery, w przeciwnym razie nasze treningi zawsze byłyby pokazywane na żywo w telewizji - powiedział.
Klinsmann skorzystał także z okazji, aby zaatakować dyrektora klubu, Micheala Preetza. - W ostatnich tygodniach wiele razy posprzeczaliśmy się. Moim zdaniem tylko jedna osoba podejmuje decyzje i jest nią trener. Nie byłem przyzwyczajony do tego, że dyrektor siedzi na ławce rezerwowych i dyskutuje na temat piłkarzy czy sędziów - dodał.