Amatorskie kluby zwykle mają kłopoty z odpowiednią infrastrukturą i muszą sobie radzić w dużo gorszych warunkach niż kluby profesjonalne. Codzienne wydatki są też dużo bardziej dotkliwe, o czym przekonał się jeden z amatorskich klubów w Holandii, o którym napisał "De Telegraaf".
"Piłkarze SV Blerick muszą wracać po treningu do domów w spoconych koszulkach i zabłoconych butach, a coś, co niedawno było oczywiste, zostało zakazane" - czytamy. Władze klubu postanowiły zakręcić wodę z powodu wysokich rachunków. - Nasze ciężko zarobione pieniądze nie powinny iść na rosyjski gaz. To nie jest tego warte. Poinformowaliśmy piłkarzy, że w dni powszednie prysznic będzie nieczynny - poinformował prezes Mike Noldus.
Taka decyzja pozwala klubowi zaoszczędzić kilka tysięcy euro miesięcznie. - Większość ludzi rozumie naszą decyzję, otrzymaliśmy negatywną odpowiedź od czterech lub pięciu osób - dodaje Noldus. Zupełnie inaczej do sytuacji podchodzi Venlosche Boys, który pozwala zawodnikom brać prysznic po treningu. - W zeszłym roku podpisaliśmy umowę ze stałą stawką na trzy lata, dziś nie musimy się tym martwić - tłumaczy prezes Tim Versteilen.
Rzeczniczka Holenderskiego Związku Piłki Nożnej (KNVB) powiedziała na łamach "De Telegraaf", że dostrzega problem i potwierdziła, że federacja zwróciła się do rządu o przyznanie amatorskim klubom odpowiedniej rekompensaty finansowej. Klub FC Geleen Zuid z południa Holandii wydaje na gaz ok. 36 tys. euro rocznie, co stanowi ponad połowę ich rocznego budżetu.