Cuadrado, Danilo, Matthijs de Ligt, Alex Sandro i Wojciech Szczęsny w bramce. Czyli Kolumbijczyk, Brazylijczyk, Holender, Brazylijczyk i Polak. To obrona Juventusu, którą na mecz z Ferencvarosem wybrał trener Andrea Pirlo. Na pierwszy rzut oka nie ma w tym nic dziwnego, bo wszyscy to podstawowi piłkarze Starej Damy, ale tylko na pierwszy rzut oka.
"24 listopada 2020 roku przechodzi do historii jako dzień upadku włoskiego bastionu: po 123 latach i 4371 meczach Juventus zagra dziś pierwsze oficjalne spotkanie bez żadnego włoskiego obrońcy i bramkarza w podstawowym składzie" - napisał na Twitterze Giuseppe Pastore, dziennikarz włoskiej telewizji Sky TG24 i dziennika "Il Foglio".
Pewnie by do tego nie doszło, gdyby nie kontuzje Leonardo Bonucciego i Giorgio Chielliniego, czyli włoskiego środka defensywy, który gra ze sobą od lat. Ale mimo straty dwóch podstawowych obrońców Juventus we wtorek poradził sobie z Ferencvarosem. Nie bez problemów, bo od 19. minuty przegrywał 0:1, kiedy gola strzelił Myrto Uzuni. Ale potem sam strzelił dwa: w 39. trafił Cristiano Ronaldo (pierwszy gol w tym sezonie), a w doliczonym czasie do drugiej połowy Alvaro Morata.
Zwycięstwo 2:1 sprawia, że Juventus jest już pewny awansu z grupy G. Po czterech kolejkach ma dziewięć punktów, o trzy mniej od Barcelony, ale daleko za ich plecami są Ferencvaros i Dynamo Kijów, które zdobyły ledwie punkt.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .