Kibice ekstraklasy i piłkarze Warty w szoku. Ten samobój przebił wszystko [WIDEO]

"Najlepsza liga świata" - naśmiewają się internauci z samobójczej bramki Jana Grzesika, piłkarza Warty Poznań, która w sobotę przegrała 0:2 z Lechią Gdańsk.

To już była sama końcówka spotkania, doliczony czas. Mateusz Kupczak najpierw wpadł do bramki, a po chwili wymownie spojrzał w kierunku Jana Grzesika. To właśnie on zderzył się wybiegającym daleko poza pole karne Adrianem Lisem i tak niefortunnie uderzył piłkę głową, że ta wpadła do własnej bramki, a Kupczak już do niej nie zdążył.

Zobacz wideo

- Błąd w komunikacji - próbowali tłumaczyć Grzesika komentatorzy Canal+. Internauci nie byli jednak aż tak wyrozumiali. "Ekstraklaso, nigdy się nie zmieniaj", "nasza liga to jeden wielki mem, "najlepsza liga świata" - to tylko niektóre komentarze pod samobójczym trafieniem Grzesika, które szybko wylądowało na Twitterze.

"Szatnia? Szatnia jest w szoku"

To był gol na 2:0. Lechia pierwszego strzeliła dwie minuty wcześniej. Też w doliczonym czasie, kiedy Lisa z rzutu karnego pokonał Flavio Paixao. - Cały nasz trud został zniweczony w ostatnich dwóch minutach. Strasznie chcieliśmy się odbić, stąd przeprowadziliśmy w drugiej połowie ofensywne zmiany. Ale te dwie minuty nas zabiły - rozpoczął pomeczową konferencję przybity Piotr Tworek, cytowany przez "Głos Wielkopolski".

"Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl"

I dalej mówił o traconych golach: - Przy rzucie karnym faktycznie był faul Jacka Kiełba [zobaczył za to drugą żółtą kartkę]. Druga bramka to z kolei błąd komunikacji. Szukam w głowie, co się stało. Muszę porozmawiać z zespołem na ten temat, bo dzisiaj tej odpowiedzi nie znajdę. Szatnia? Szatnia jest w szoku. Nawet gdy w końcówce nie mogliśmy stworzyć dogodnych sytuacji do wygrania, to nikt nie zakładał, że możemy przegrać to spotkanie. Nic nie działo się w końcówce pod naszą bramką do 93. minuty.

Warta nie strzela w lidze od ponad 10 godzin

Warta nie tylko traci gole, ale też ich nie strzela. A może przede wszystkim nie strzela, bo drużyna Tworka nie zdobyła w lidze bramki od 10 godzin, czyli od ponad dwóch miesięcy i meczu z Jagiellonią (1:1). Po 13 rozegranych meczach z ośmioma punktami zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Ale zaraz może być nawet ostatnia, jeśli w niedzielę z Rakowem wygra Górnik Łęczna. Początek spotkania o 15.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.