Nie widać końca afery związanej z wyjazdem Mirosława Stasiaka z reprezentacją Polski na mecz z Mołdawią w Kiszyniowie. Gdy wydawało się, że przegrana 2:3 była najgorszym, co mogło się wydarzyć, to niecały miesiąc po tym meczu gruchnęła wieść, że skazany za korupcję działacz jakby nigdy nic udał się na to spotkanie. Wybuchł skandal, a oliwy do ognia dolewał sam Polski Związek Piłki Nożnej, który pokrętnie tłumaczył całą sprawę. Wreszcie wyjaśniło się, że Stasiak znalazł się w samolocie z racji zaproszenia od firmy Inszury.pl.
- Bardzo żałuję, że wsiadłem do tego samolotu i poleciałem do Mołdawii na mecz. Przepraszam wszystkich kibiców naszej reprezentacji za tę sytuację oraz to, co działo się w ostatnich dniach - powiedział Stasiak w rozmowie z "Faktem".
- Zaprosiła mnie firma Inszury i może nie powinienem był lecieć, ale miałem tam w Mołdawii biznesy do załatwienia na miejscu i to mnie ostatecznie przekonało do tej podróży - dodawał.
A jak wyglądały biznesy załatwiane przez Stasiaka? Krzysztof Stanowski w programie "Stanowisko" w Kanale Sportowym opublikował nagranie z pobytu w Kiszyniowie, w którym głównym bohaterem jest sprawca najgłośniejszej afery w polskiej piłce w ostatnich dniach.
Widzimy na nim Stasiaka obejmującego innego mężczyznę i intonującego "zizu, zizu, zu, za". Ten występ spodobał się wszystkim obecnym na sali, a pod koniec nagrania można usłyszeć klasyczne "napijmy się".
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
W materiale Krzysztofa Stanowskiego przedstawiono również zdjęcie, na którym ewidentnie widać, że Stasiak bawił się w bliskim towarzystwie prezesa PZPN-u, Cezarego Kuleszy. - Nie, nie wiedziałem (że Stasiak jest na pokładzie samolotu), po prostu jest sytuacja taka, że gdzieś tam się komuś wymknęła - mówił lakonicznie Kulesza w wypowiedzi dla portalu Meczyki.pl. Można podejrzewać, że już obecności Stasiaka w jednym lokalu prezes nie będzie negował.
Mecz reprezentacji Polski z Mołdawią nie jest jedynym, na którym Stasiak gościł z racji zaproszenia przez jednego ze sponsorów PZPN-u. Podobnie było przy okazji barażowego meczu ze Szwecją. Wtedy został zaproszony przez firmę bukmacherską STS. "W przypadku zaproszenia przez naszą firmę brał udział w kameralnym evencie wyłącznie dla wąskiej grupy klientów, polegającym na wspólnym oglądaniu wydarzenia z trybun. Został wytypowany przez byłego już pracownika, który był opiekunem klienta, a który nie tylko go nie rozpoznał, lecz także nie miał wiedzy, że zapraszana przez niego osoba przed kilkunastoma laty została skazana za korupcję" - poinformowała firma w oświadczeniu.