Prezes PZPN i prowadzona przez niego organizacja w ostatnim czasie bez przerwy muszą mierzyć się z kryzysami. Po mistrzostwach świata wybuchła tzw. afera premiowa, która już za kadencji Fernando Santosa wróciła na nagłówki dzięki wywiadowi Łukasza Skorupskiego. Do tego doszedł konflikt pomiędzy Grzegorzem Krychowiakiem a lekarzem reprezentacji Jackiem Jaroszewskim i słaba postawa kadry w eliminacjach Euro 2024.
Największe problemy wizerunkowe przysporzył federacji ostatni mecz z Mołdawią. Nie dość, że piłkarze skompromitowali się na boisku i przegrali z jedną z najgorszych reprezentacji Europy 2:3, to okazało się, że na pokładzie samolotu lecącego do Kiszyniowa znalazł się Mirosław Stasiak. To były działacz piłkarski, który ma na koncie wyrok za ustawianie meczów piłkarskich. Dodatkowo jest zawieszony przez PZPN do 2026 roku.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Federacja w oświadczeniu obwiniła jednego ze sponsorów, który miał odpowiadać za zaproszenie niechcianego gościa. Związek nie sprecyzował jednak, o którą firmę dokładnie chodzi, co spowodowało zdecydowaną reakcję większości partnerów. Tarczyński S.A. poinformowała, że nie przedłuży umowy ze związkiem i szuka możliwości, żeby móc z niej zrezygnować natychmiast. Odejściem zagroził też Rafał Brzoska z InPostu. W końcu pojawił się komunikat firmy Inszury.pl, która stwierdziła, że to z jej winy doszło do wpadki. Warto przy tym wspomnieć, że wcześniej pojawiły się informacje, że za zaproszeniem dla Stasiaka miał stać sam prezes PZPN. Cezary Kulesza przed meczem Superpucharu Polski pomiędzy Legią a Rakowem udzielił pierwszej publicznej wypowiedzi na temat całej afery.
- Nie, nie wiedziałem (że Stasiak jest na pokładzie samolotu), po prostu jest sytuacja taka, że gdzieś tam się komuś wymknęła. No i teraz ja już nie chciałbym wracać do tego. Jest firma, która zaprosiła Stasiaka i myślę, że więcej takich rzeczy nie będzie, jeżeli chodzi o nasze wyjazdy, ponieważ będziemy teraz wszystkich szczegółowo weryfikować - stwierdził prezes PZPN w rozmowie z portalem Meczyki.pl. Przyznał też, że nie widzi powodu, żeby zrywać umowę z firmą Inszury.pl.
Czy takie wyjaśnienie będzie wystarczające dla tych sponsorów, którzy ostatnio zawiedli się współpracą z PZPN-em? To się dopiero okaże. Atmosfera skandali na pewno nie pomaga reprezentacji Polski, która od dwóch porażek w trzech meczach zaczęła eliminacje Euro 2024. Kolejne spotkania Polacy zagrają we wrześniu. Najpierw kadra zmierzy się w Warszawie z Wyspami Owczymi, a później na wyjeździe z Albanią.