O 13.45 pod hotelem Mak w Tiranie - który chyba zaraz się tak nazywać nie będzie, bo obok hotelu, gdzie właśnie powstaje nowe kasyno, na ogrodzeniu budowy czytamy, że wkrótce nastąpi nowe otwarcie Hyatt Regency Tirana - nie ma ani polskich kibiców, ani policji.
Przed hotelem kręci się tylko jeden postawny ochroniarz i przegania podjeżdżających pod wejście taksówkarzy. - Czy to tutaj śpi reprezentacja Polski? - upewniamy się. Nie mówi po angielsku, od razu odsyła nas do recepcji. - Tak, tutaj. Jeśli piłkarze się pojawią, wejdą tym wejściem. Innego w tej chwili nie mamy - słyszymy.
Czekamy, mija kolejne 20 minut. Pod hotelem jest już kilku dziennikarzy z Polski i trzech kibiców. To dwaj mężczyźni i kobieta, która trzyma w ręku koszulkę Roberta Lewandowskiego. Przyjechali z Niemiec. - To będzie trudny mecz, ale wygramy - prognozują.
- Gdzie jest Robert Lewandowski? Już przyjechali? A przyjadą? Ale czy oby na pewno tutaj? - dopytują nas dwaj młodzi Albańczycy z notesami w rękach. Autografów w poniedziałek pod hotelem nie zdobyli, ale doczekali się przyjazdu piłkarzy. Kilkanaście minut po 14 jako pierwszy z autokaru wyszedł Grzegorz Krychowiak, a zaraz za nim reszta kadrowiczów. Paulo Sousa przemknął gdzieś między nimi - przednim wejściem, w czarnej kurtce - praktycznie niezauważony.
- Może coś zaśpiewamy? - zapytał jeden z kibiców pod hotelem. Ale nikogo do wspólnych śpiewów nie zachęcił, a sam też się nie odważył. To rzadko spotykany obrazek, by reprezentacja Polski w trakcie wyjazdowego meczu była tak skromnie witana przed swoim hotelem. By więcej było tam dziennikarzy, niż kibiców z Polski. Ci drudzy do Albanii też przylecieli - we wtorek będą na stadionie, ale wielu z nich nie ma jeszcze w Tiranie. Są w Durres, kurorcie oddalonym o 30 km od stolicy Albanii, gdzie czekają na mecz i wypoczywają nad Adriatykiem.
Albania przed wtorkowym meczem z Polską jest w dobrym położeniu. Wcale nie musi we wtorek wygrywać za wszelką cenę, bo nawet remis z Polską sprawi, że utrzyma drugie miejsce gwarantujące baraże. I przed listopadowymi meczami kończącymi eliminacje, kiedy zagra na wyjeździe z niemal pewną awansu Anglią (12 listopada) oraz u siebie z Andorą (15 listopada), wciąż będzie miała punkt przewagi nad Polską, która zmierzy się wtedy na wyjeździe z Andorą i podejmie Węgry.