Jerzy Brzęczek skomentował wypowiedź Kamila Glika. Ocenił też drużynę Macedonii Płn.

- Dla nas mecz z Łotwą jest już zakończony, a wszelkie tematy z nim związane - zamknięte. Czasami starsi, bardziej doświadczeni zawodnicy oczywiście zwracają uwagę, kiedy coś jest nie tak. Coś takiego może zadziałać pozytywnie - powiedział Jerzy Brzęczek na sobotniej konferencji prasowej. Selekcjoner odniósł się w ten sposób do mocnej wypowiedzi, jakiej Kamil Glik udzielił po spotkaniu z Łotwą (3:0).

- Takie momenty są niekiedy ważne dla drużyny. Czasami trzeba powiedzieć coś wprost. Dla mnie liczy się to, jak to wszystko się potem przekłada na boisko. Ja sam też mówiłem, że po 30. minucie nie wszystko wyglądało tak, jak powinno, ale druga połowa - według mnie - była już bardzo dobra. Dla nas mecz z Łotwą jest już zakończony, a wszelkie tematy z nim związane - zamknięte. Czasami starsi, bardziej doświadczeni zawodnicy oczywiście zwracają uwagę, kiedy coś jest nie tak. Teraz najważniejszą kwestią jest już jednak spotkanie z Macedonią Płn. - rozpoczął Brzęczek sobotnią konferencję prasową. Selekcjoner nawiązał w ten sposób do tego, co po meczu z Łotwą powiedział Kamil Glik. - Pierwsze 20 minut zagraliśmy super, ale później już każdy pod siebie, jakimiś piętkami, tylko po to, by strzelać bramki. Nie o to w piłce chodzi - przyznał wówczas zdenerwowany obrońca.

Po tym, jak Brzęczek zakończył temat tego, co działo się w Rydze, zdradził, że w niedzielnym starciu na pewno nie zobaczymy Krystiana Bielika. - Nasza sytuacja kadrowa jest niezmienna, taka jak była przed meczem z Łotwą. Krystian Bielik nie jest zdolny do gry, reszta piłkarzy jest do dyspozycji.

W wideo poniżej można zobaczyć Kamila Glika, który w rozmowie z dziennikarzami krytykuje postawę polskich piłkarzy w meczu Łotwa - Polska

Zobacz wideo

Jeżeli reprezentacja Polski wygra niedzielne spotkanie, zapewni sobie awans na przyszłoroczne mistrzostwa Europy. Dla kadry Brzęczka może być to więc mecz przełomowy. - Każdy zdaje sobie sprawę z tego, co to spotkanie dla nas oznacza, ale nie widzę żadnego zdenerwowania. Świadomość jest jasna. To, że niedzielne spotkanie może nam dać awans, jest efektem tego, co zrobiliśmy wcześniej. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, z kim gramy - rywalem, który poczuł krew, wygrał ostatni, bardzo ważny mecz. Takim który się w tych eliminacjach rozwija. Zyskuje pewność i żywiołowość, która jest trudna do przewidzenia. Ale najważniejsze jest to, jak my będziemy grać i się rywalom przeciwstawiać - przyznał selekcjoner kadry, który po chwili odniósł się też do pytania o to, jak Macedonia Płn. zmieniła się od meczu w Skopje, gdzie Polska wygrała po bardzo trudnym starciu. - Jeżeli popatrzymy na mecze zdecydowanych faworytów z teoretycznie słabszymi rywalami, zobaczymy, że poziom jest wyrównany wszędzie. Dla nas zwycięstwo z Macedonią Płn. w Skopje było trudne, ale bardzo ważne. Od tamtej pory ta drużyna urosła, ale my mamy świadomość swojej klasy i siły.

Rotacje? Są możliwe

Reprezentacja Polski swój ostatni mecz wygrała, ale nie każdy rozegrał dobre spotkanie. W niedzielę możemy więc zobaczyć kilka zmian. Szczególnie, że rotacje w pierwszej drużynie dopuszcza też sam selekcjoner. - Na wszystkie rzeczy zwracamy uwagę - stabilizację i kontynuację pracy, jaką wykonywaliśmy wcześniej. Budowanie tej reprezentacji oparte jest na doświadczonych zawodnikach i wprowadzaniu młodzieży. Coraz większa ich liczba wchodzi do drużyny, żeby rywalizacja była jeszcze większa. Możemy sobie na kilku pozycjach pozwolić na rotacje i niewykluczone, że do nich dojdzie - zdradził. - Właściwą drużynę budujemy ze sztabem od początku. Właściwa drużyna jest na tym zgrupowaniu i była na poprzednich, a na razie nie koncentrujemy się na tym, co będzie za kilka tygodni, bo wiemy, jak trudne zadanie czeka nas teraz - zakończył.

Więcej o: