Stadion Śląski w Chorzowie w czwartek gościł reprezentacje Polski i Nowej Zelandii. Po golu Piotra Zielińskiego wygrali gospodarze. W niedzielne popołudnie na obiekcie zrobiło się nostalgicznie. Wszystko za sprawą meczu legend, w którym zmierzyły się naszpikowane gwiazdami sprzed lat reprezentacje Polski i Niemiec.
Już w drugiej minucie goście objęli prowadzenie. To była akcja... rodem z ekstraklasy. Lukas Podolski wpadł w pole karne i idealnie wyłożył piłkę do pracującego w Legii Warszawa Frediego Bobicia.
Ten sam Bobić później wykorzystał fatalny błąd Jerzego Dudka, który po dośrodkowaniu wypuścił piłkę z rąk.
Biało-Czerwoni w dalszej fazie pierwszej połowy wzięli się za odrabianie strat. Najpierw pięknym strzałem głową popisał się Marcin Wasilewski, a tuż przed przerwą w pole karne wpadł Jacek Krzynówek i - tak jak miał w zwyczaju wielu lat temu - uderzył lewą nogą, pokonując bramkarza.
W drugiej połowie na polskich kibiców czekała niespodzianka. Stało się to, co stać się nie mogło przed laty - Lukas Podolski zmienił barwy i zagrał dla Polski. Gwiazdor Górnika nie potrzebował dużo czasu, by zaznaczyć swoją obecność w szeregach gospodarzy. Zaliczył asystę przy kolejnym golu Marcina Wasilewskiego, który dał Polsce prowadzenie.
Wydawało się, że to będzie decydujące trafienie, które przesądził o triumfie polskiego zespołu. W samej końcówce do wyrównania najpierw doprowadził Friedrich, ale jego gol nie mógł zostać uznany. Wcześniej jeden z niemieckich zawodników był na spalonym. Jak mawia stare porzekadło - co się odwlecze, to nie uciecze. W 89. minucie Patrick Helmes wykorzystał dośrodkowanie w pole karne i pokonał Radosława Majdana.
Warto pamiętać, że był to już kolejny mecz legend w 2025 roku rozegrany na stadionie w Chorzowie. W czerwcu doszło do meczu Polski z Brazylią, w barwach której wystąpił legendarny Ronaldnho.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!