Messi idzie do czerwonej latarni ligi. "Właściciele myśleli, że reguły ich nie dotyczą"

Jakub Seweryn
Nie będzie romantycznego powrotu do FC Barcelony, nie będzie też gry za setki milionów petrodolarów. Leo Messi ogłosił, że zdecydował się na trzecią opcję - zasili klub Davida Beckhama, występujący w MLS Inter Miami. A do jego transferu mają się dorzucić m.in. Apple i Adidas. - Przyjście Davida Beckhama do LA Galaxy w 2007 r. zostało okrzyknięte początkiem tzw. MLS 2.0, czyli drugiej wielkiej fazy rozwoju ligi, natomiast moim zdaniem przyjście Messiego to początek MLS 3.0, albo nawet 4.0 - mówi Sport.pl Jędrzej z twitterowego profilu "Polish Miami", poświęconego Interowi.

Na tę chwilę czekało wielu kibiców, w szczególności Barcelony. Ale oni jednak obeszli się smakiem. Leo Messi po niezbyt udanej przygodzie z Paris Saint-Germain nie wróci do Katalonii. W środę wieczorem 36-letni Argentyńczyk poinformował, że udaje się za ocean – do grającego w MLS Interu Miami. Klub Davida Beckhama, ogłaszając transfer Argentyńczyka, nie omieszkał wbić szpilki tym, którzy nie wierzyli w taką możliwość.

Zobacz wideo Lukas Podolski ujawnia: Już nikt mi tego nie zabierze

- Co mogło skusić Messiego do Miami? Na pewno bardzo dobre warunki finansowe - nie tylko bezpośrednie wynagrodzenie, ale także udziały w zyskach ligi i dochodach z praw telewizyjnych. A do tego pewnie przyjemny klimat południowej Florydy i powszechna hiszpańskojęzyczność regionu – mówi Sport.pl Jędrzej z twitterowego profilu "Polish Miami", prawdopodobnie najlepiej zorientowana w sprawach Interu Miami osoba w Polsce.

Wszyscy zrzucają się na Messiego - Inter, Apple, MLS i Adidas. "To nienadzwyczajne"

Formalnie Messi ma zarabiać w Interze Miami dużo mniej, niż mógł w Arabii Saudyjskiej. Mowa o 40 mln dol. rocznie przez 2,5 roku kontraktu, ale to tylko część prawdy. Argentyńczyk ma otrzymać także 10 proc. akcji w Interze Miami, a także premie od Apple i Adidasa. W jaki sposób? Otóż Messiemu zaoferowano procent od sprzedaży subskrypcji MLS Plus, prowadzonej przez Apple TV, a także procent z zysków ze współpracy MLS z Adidasem. Wszystkie firmy spodziewają się wielkiego skoku dochodów spowodowanego przenosinami argentyńskiej megagwiazdy.

- MLS to więcej niż rozgrywki piłkarskie. To organizacja, która dba o rozwój i interesy – opowiada Jędrzej.

- Messi bezpośrednio zasili szeregi Interu Miami i w jego barwach będzie strzelał gole, ale pośrednio, każdy jego dobry występ, każdy obejrzany przez kibica mecz, każda kupiona koszulka będzie stanowić też zysk dla ligi w całości i dla Apple jako właściciela praw do transmisji spotkań. Stąd doniesienia o tym, że MLS (Adidas) i Apple "dorzucają się" do wynagrodzenia Messiego w Interze - to nie tylko niemal pewne, ale też zupełnie nienadzwyczajne – zaznacza.

Nic więc dziwnego, że przyjście Messiego do MLS porównuje się do epokowego transferu Davida Beckhama, którego angaż w Los Angeles Galaxy był wielkim krokiem w rozwoju północnoamerykańskiej ligi.

- Przyjście Beckhama do LA Galaxy w 2007 r. zostało okrzyknięte początkiem tzw. MLS 2.0, czyli drugiej wielkiej fazy rozwoju ligi. Moim zdaniem przyjście Messiego to początek MLS 3.0, albo nawet 4.0. Leo Messi i Major League Soccer to duet, w którym obie strony gwarantują sobie wzajemne zyski. Messi otwiera się na olbrzymi rynek amerykański już nie tylko jako piłkarz, a jako szeroko rozumiany celebryta, dając sobie szansę na stanięcie w jednym szeregu z Michaelem Jordanem, Kobem Bryantem czy Tomem Bradym, których w USA zna każdy, nie tylko fan sportu. MLS, które i tak w ostatnich latach zyskiwało na popularności, dzięki Messiemu będzie mogło przebić się do mainstreamu w Europie, która oczywiście pozostaje najważniejszym i najpoważniejszym piłkarskim ośrodkiem na świecie – dodaje założyciel profilu "Polish Miami".

Koledzy z boiska, znajomy trener i doping po hiszpańsku. Messi w Miami ma czuć się jak w domu

Co więcej, Messi może w Miami spotkać swoich dobrych znajomych. Źródła amerykańskie informują, że Inter jest bliski porozumienia z odchodzącym z Barcelony Sergio Busquetsem, a nowym trenerem ma być dobrze znany Messiemu Argentyńczyk Gerardo "Tata" Martino, którego swego czasu Barcelona ściągnęła do siebie właśnie ze względu na znajomość z nową megagwiazdą MLS. Kolejni na liście mają być inni koledzy Messiego – Jordi Alba (odchodzi z Barcelony) oraz Luis Suarez (Gremio Porto Alegre).

- Inter Miami, jak każdy klub w MLS, poza kwestiami piłkarskimi, jest po prostu marką, natomiast markę klubu najłatwiej buduje się poprzez zwycięstwa i wyniki. Z jednej strony Messi przychodzi jako gwiazda i pewnego rodzaju symbol, ale z drugiej - tej z perspektywy kibica ważniejszej - jako wielki zawodnik, urzędujący mistrz świata, najlepszy piłkarz w historii futbolu (a tym bardziej soccera) – wymienia Jędrzej. - Oczywiście wierzę, że Messi pociągnie Inter do długo wyczekiwanych sukcesów. Co do pójścia za ciosem - z dobrze poinformowanych źródeł w Miami wiem, że z bardzo dużym prawdopodobieństwem na Florydzie wyląduje też inny były gracz FC Barcelony. W związku z poważną kontuzją kapitana Gregore, od pewnego czasu potrzeba tu dobrego defensywnego pomocnika – sugeruje.

W Miami Messi może czuć się jak w domu. Duża część miasta jest hiszpańskojęzyczna, nawet na samym stadionie Interu kibicowskie przyśpiewki są w tym języku. – Tylko raz można było usłyszeć skandowanie po angielsku – gdy w derbach Florydy z Orlando City kibice zaintonowali "F**k Orlando" – śmieje się Jędrzej z "Polish Miami".

Ale wbrew pozorom, to wcale nie oznacza miłego i przyjemnego pobytu w Ameryce Północnej. Inter Miami to obecnie najgorszy zespół w MLS, który po założeniu w 2018 i wejściu do ligi w 2020 roku spisuje się zdecydowanie poniżej mocarstwowych ambicji właścicieli oraz kibiców. Tylko raz, w poprzednim sezonie 2022, udało się mu awansować do playoffów, gdzie jednak już w pierwszym meczu został zdemolowany przez New York City 0:3. Obecnie to najsłabsza drużyna ligi, co zmusiło Beckhama do zwolnienia swojego dobrego kolegi z Manchesteru United – trenera Interu Phila Neville'a.

- Inter Miami od początku istnienia (sezon inauguracyjny 2020) borykał się z problemami, które po części wynikały z niezrozumienia zasad lub po prostu buty właścicieli Interu, którzy być może myśleli, że reguły ligi ich nie dotyczą – wyjaśnia nasz rozmówca. - Ale twierdzenie, że to zupełnie nieudany projekt, jest zbyt daleko idące. Oczekiwania piłkarskie były co prawda znacznie wyższe, natomiast poza boiskiem Inter Miami jest jednym z najbardziej medialnych i rozpoznawalnych klubów w MLS, zarówno w USA, jak i w Europie.

- Wielu kibiców w USA postrzega Inter Miami jako sztuczny i niepotrzebny twór. Zarzucają Beckhamowi, że łamie zasady ligi, że to wyłącznie skok na kasę, że klub prowadzony jest w sposób nepotyczny. Faktem jest, że Inter nie jest obecnie najbardziej ułożonym z klubów MLS i prawda, że trenerem był jeszcze do niedawna Phil Neville, dobry kolega Davida, a na lewej obronie występował Harvey Neville, syn Phila, ale to wszystko, zwłaszcza że Harvey bronił się sportowo – zaznacza kibic Interu.

Beckham, bracia miliarderzy i ekspert transferowy. A do tego malutki stadion

Na czele projektu Interu Miami stoi David Beckham, to jego cieniu znajdują się bracia Mas – Jorge i Jose, właściciele wielkiego przedsiębiorstwa budowlanego MasTec. W posiadaniu Jorge znajduje się także inny klub piłkarski – drugoligowy hiszpański Real Saragossa.

- Mimo że czasem żartobliwie mówię o Beckhamie "maskotka" klubu, to jego rola nie sprowadza się jedynie do świecenia twarzą w mediach społecznościowych. David, jak i zresztą pozostali właściciele - bracia Mas - jest zaangażowany w życie drużyny. Wszyscy w Miami dążą do tego, żeby poziom piłkarski był jak najwyższy, dbając też o rozwój młodzieży. W pierwszej drużynie zadebiutowało już kilku wychowanków – mówi Jędrzej.

Dyrektorem sportowym Interu Miami jest z kolei były piłkarz i wielokrotny reprezentant USA Chris Henderson, który w środowisku uchodzi za eksperta transferowego - To prawdopodobnie on w dużej mierze odpowiada za to, że udało się sprowadzić Messiego – dodaje.

Największym problemem może być stadion Interu Miami. DKV PNK Stadium w oddalonym od centrum Miami o 40 kilometrów Fort Lauderdale może pomieścić zaledwie 19 tysięcy kibiców. Można się w ciemno założyć, że chętnych do obejrzenia Messiego w barwach "The Herons", czyli "Czapli", będzie więcej. 

- Dopiero pod koniec zeszłego roku, po bardzo długich negocjacjach z władzami miasta, klub uzyskał zgodę na wybudowanie stadionu w mieście. Ma on stanowić centrum kompleksu złożonego z publicznego parku, boisk, sklepów i restauracji. Miami Freedom Park (nazwa nawiązuje do motto zespołu "Freedom to Dream") ma mieć pojemność 25 tys. i zostać otwarty na sezon 2025. Między innymi ze względu na niekorzystne położenie stadionu, trudno jednoznacznie stwierdzić, jak duże było dotąd zainteresowanie Interem w Miami, ale trybuny na meczach domowych były zwykle wypełnione w co najmniej 70 proc., a kibice są bardzo zaangażowani - podsumowuje Jędrzej z "Polish Miami". 

Messi ma zadebiutować w Interze 21 lipca w meczu towarzyskim z meksykańskim Cruz Azul, bo okno transferowe w MLS otwiera się oficjalnie 5 lipca. Na to spotkanie biletów nie ma już w ogóle. Na kolejne, już ligowe z Atlantą United cztery dni później, wejściówki pozostały dwie - po 1800 dolarów każda. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA