Zakrwawiony Ponitka, lot Cela 3,5 m nad ziemią, manewr życia Hrycaniuka. Ćwierćfinał dla Polaków jak medal

Zakrwawiony Mateusz Ponitka wrócił na parkiet, żeby pomóc drużynie. Aaron Cel frunął na takiej wysokości, na jakiej jeszcze mu się nie zdarzyło i z furią zapakował piłkę do kosza. Adam Hrycaniuk nie wiedział co zrobić w ostatnich sekundach meczu, więc wykonał manewr życia i zdobył ważne punkty. A Łukasz Koszarek dzielił, rządził i punktował w decydujących momentach, zdobywając tytuł gracza meczu. Tak pokonaliśmy 79-74 Rosjan i awansowaliśmy do ćwierćfinału mistrzostw świata.
Zobacz wideo

Albo teraz albo nigdy, krzyczał w przerwie meczu trener Mike Taylor. Polacy przegrywali z Rosjanami, ale Taylor widział i wierzył w to, że mogą ich pokonać. W trzeciej i czwartej kwarcie pokonali rywali 19-17, a następnie 26-17. Przeżyli razem wiele i znają się, jak łyse konie. Raz było z górki, raz pod górkę, ale trener nigdy nie zmienił swojej koncepcji, ani składu, który z imprezy na imprezę jest niemal ten sam. Wiadomo, że w drużynie nie ma wielkich gwiazd z NBA i Euroligi i do sukcesu potrzeba było zaskoczenia wszystkich mechanizmów w tej skomplikowanej maszynie. Na mistrzostwach świata zaskoczyły, jak nigdy, bo przecież Polacy nie przegrali ani jednego meczu. Mieli oczywiście trochę szczęścia, choćby w losowaniu grupy, ale szczęściu trzeba też pomóc. W meczu z Rosją nie tylko walczyli o każdą piłkę (przegrali w zbiórkach zaledwie 38-39), ale też koncentrowali się na każdym punkcie. Trafili aż 35 z 38 rzutów osobistych. Wystarczyło, żeby rzucali wolne tak słabo, jak z Wybrzeżem Kości Słoniowej (60% skuteczności) i mogliby zapomnieć o wygranej. Można śmiało powiedzieć, że wspięli się na wyżyny swoich możliwości, co dostrzegł prezes rosyjskiej federacji, dawniej gwiazda koszykówki, Andriej Kirilenko. – Jestem zaskoczony. Ale na każdej wielkiej imprezie jak mistrzostwa świata, Europy czy igrzyska olimpijskie jest jedna drużyna, na którą nikt nie stawiał, a ona potrafi zajść daleko. Dotychczasowe mecze pokazały, że możecie stawać się lepsi ze spotkania na spotkanie – powiedział w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego. 

Od zwycięstwa do zwycięstwa

Dotychczas Polacy grają na mundialu jak wyrachowani weterani. Nie dali się ponieść emocjom na początku spotkania z Wenezuelą, a później w starciu z Chińczykami, którzy byli niesieni nie tylko dopingiem 20 tysięcy kibiców. Później rozbici porażką z nami, zostali w pierwszej fazie turnieju, przegrywając również z Wenezuelą. W spotkaniu z Wybrzeżem Kości Słoniowej potrafiliśmy odpocząć, ale mając jednocześnie wszystko pod kontrolą. A wszystko po to, by szczyt możliwości osiągnąć w spotkaniu z Rosją, która choć nie błyszczy na tym turnieju, do ułomków na pewno nie należy.

Śladami „Złotek” i ręcznych

Ćwierćfinał mistrzostw świata, jest dla Polaków jak medal. Aaron Cel odpowiadał dziennikarzom po tym meczu ze łzami wzruszenia w oczach. On też wspiął się na wyżyny i wtedy kiedy w ostatnich sekundach trafił za trzy w rogu boiska i kiedy po podaniu Łukasza Koszarka złapał piłkę 3,5 metra nad ziemią i wściekle zapakował ją do kosza. Ta akcja poderwała biało-czerwonych i pozwoliła uwierzyć, że wszystko w tym meczu jest możliwe. To nastawienie połączone ze spokojem i wiarę w siebie zapewniło największy sukces od lat. Przed ćwierćfinałem zagrają w niedzielę o pierwsze miejsce w grupie z Argentyną. Od tego spotkania zależy, czy spotkają się później z Hiszpanią, czy Serbią. O awans do półfinału będzie jeszcze trudniej niż o wygraną z Rosją. Pozostaje nam wierzyć, że jak mówił prezes Kirilenko, z meczu na mecz będą grać coraz lepiej. Kibice przeżywają chyba najpiękniejszy, drużynowy weekend w XXI. Piłkarze nożni są o krok od awansu na Euro, siatkarki walczą o medal mistrzostw Europy, a koszykarze znaleźli się ósemce najlepszych drużyn świata. Już teraz wygrali na tym turnieju więcej niż się spodziewali. Wygrali zainteresowanie w kraju koszykówką. Trochę jak piłkarze ręczni Bogdana Wenty w 2007 roku i siatkarki Andrzeja Niemczyka w 2005.

Więcej o: