F1. Lotus czarnym koniem?

Im bliżej początku sezonu tym bardziej imponująca staje się forma byłej ekipy Roberta Kubicy. Czy po kryzysowym 2011 roku Lotus w wielkim stylu powróci do czołówki?

W piątek przez drugi dzień z rzędu najnowszym bolidem z Enstone jeździł Romain Grosjean. Po wyjściu z samochodu, w drodze do bazy cateringowej Francuz odbierał gratulacje i usłyszał brawa. Nie chodziło tylko o to, że pod sam koniec jazd rzutem na taśmę uzyskał najlepszy czas dnia, ani nawet o to, że także wczoraj był najszybszy na torze Catalunya. W trakcie sesji popołudniowej Romain toczył testowy pojedynek z Fernando Alonso.

Mniej więcej w tym samym czasie Grosjean i Alonso prowadzili symulacje wyścigu. Gdyby walczyli naprawdę, zwycięzcą zostałby zawodnik Lotusa. Jego czasy były regularne i szybkie, podczas gdy tempo Hiszpana wyraźnie spadało wraz z kolejnymi kółkami. Problemy z zachowaniem Ferrari były widoczne gołym okiem. Na wielu zakrętach Hiszpan walczył z samochodem, w którym wyraźnie ślizgał się tył. To może oznaczać nadmierne zużycie tylnego ogumienia i ogólne problemy z wyważeniem nadwozia.

Kierowcy pytani o obecną kolejność w szyku często wymieniają nazwę Lotus. Dziś, podczas spotkania z dziennikarzami zrobił to na przykład Lewis Hamilton, a wczoraj Mark Webber. Wygląda na to, że pomimo katastrofalnych problemów technicznych, które zmusiły brytyjską ekipę do wycofania się z testów w zeszłym tygodniu, Lotus wciąż jest bardzo mocny i może stać się jedną z największych niespodzianek nadchodzącego sezonu.

Galeria w Nowym Jorku z parady po zwycięstwie w Super Bowl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.