Riccardo Ceccarelli: Nie było kierowcy silniejszego mentalnie od Roberta Kubicy

Mógł być jednym z najlepszych kierowców w historii, ale kraksa w amatorskim rajdzie to przekreśliła. Teraz wraca do F1 z tą swoją determinacją i upartością, która odróżnia go od całej reszty - mówi Riccardo Ceccarelli, lekarz, który pracował z blisko 200 kierowcami wyścigowymi, w tym z Robertem Kubicą.

Ceccarelli uznawany jest za jednego z najlepszych specjalistów od medycyny sportowej, który zajmuje się kierowcami wyścigowymi. Lekarz zajmuje się kompleksową obsługą zawodników, uwagę poświęca nie tylko sferze fizycznej, ale i mentalnej. Przez jego centrum Formula Medicine przewinęło się ponad 170 kierowców różnych serii wyścigowych, nie brakuje rzecz jasna postaci z F1. Do 2011 roku Ceccarelli współpracował też z Robertem Kubicą.

- Pod względem fizycznym trudno wskazać jednego kierowcę. Zawsze dobrze przygotowani byli Jarno Trulli i Fernando Alonso. Ale pod względem mentalnym, nie było nigdy silniejszego kierowcy od Roberta Kubicy - przyznaje włoski lekarz.

Determinacja i upór odróżniają go od całej reszty

Zdaniem Ceccarelliego to właśnie mentalna siła może być atutem, dzięki któremu Kubicy uda wrócić się do F1.

- Wierzę w to, że Robert będzie na starcie sezonu 2018. Ciężko jest jednoznacznie określić, czy jest w stanie wrócić na swój poziom. Prawdopodobnie dzięki swojej mentalnej sile, tak. Nie wiem, w jakiej jest formie fizycznie. Nie chodzi o samą siłę, ale ruchomość dłoni, która jest potrzebna do obsługi różnych funkcji na kierownicy - mówi lekarz.

Przypomina, że z Kubicą zna się od blisko 15 lat, gdy pomagał mu wrócić do formy po wypadku przed debiutem w F3. - Mógł być jednym z najlepszych kierowców w historii, ale kraksa w amatorskim rajdzie to przekreśliła. Teraz wraca do F1 z tą swoją determinacją i upartością, która odróżnia go od całej reszty.

Williams zwleka z decyzją

Robert Kubica wciąż jest w grze o miejsce w Formule 1. Polak jest jednym z kandydatów do zespołu Williamsa, z którym dwa razy testował auto z 2014 roku i w listopadzie jeździł aktualnym bolidem podczas testów opon w Abu Zabi. Głównym konkurentem Polaka jest Rosjanin Siergiej Sirotkin.

Williams decyzję w sprawie partnera dla Lance'a Strolla miał ogłosić jeszcze w grudniu, ale przełożono ją na bliżej nieokreślony dzień w styczniu. Ale zespół zbytnio spieszyć się nie musi. Oficjalne testy przed sezonem rozpoczną się dopiero pod koniec lutego, czasu na decyzję jest sporo.

Zwłoka jest korzystna dla Williamsa, bo pozwala na dłuższe negocjacje z przedstawicielami obu kierowców. Choć zespół twierdzi, że pieniądze nie będą czynnikiem decydującym, kierowcy dostali czas, by być może postarać się o lepsze wsparcie.

Sirotkin faworytem. Wciąż

Według brytyjskich mediów wciąż faworytem numer jeden jest Siergiej Sirotkin. Rosyjska prasa twierdzi wręcz, że kontrakt już został podpisany, ale zespół nie komentuje tych doniesień.

Williams był ponoć zadowolony z tego, co Rosjanin pokazał podczas testów w Abu Zabi, a i przekonujące jest finansowe wsparcie, które zapewnia opiekujący się Sirotkinem program SMP Racing.

- Sirotkin dostał tylko pół dnia testów w Abu Zabi. Przejechał 41 okrążeń i nie ma żadnego doświadczenia w Formule 1. Dzięki bankowi SMP braci Rotenbergów ma jednak dużo pieniędzy, nawet 15 mln euro. To przyjaciele Putina, którzy po odejściu Daniiła Kwiata z Toro Rosso naciskają na to, by Rosja miała swojego kierowcę w F1 - pisał ostatnio "Bild".

Zespół zapewnia, że pieniądze są kwestią drugorzędną, ale w przypadku zatrudnienia Sirotkina ten ruch może być odbierany przez wielu jako wybór kasy, a nie talentu. Williams chyba zdaje sobie sprawę, w jak niezręcznej sytuacji znajdzie się po zakontraktowaniu Rosjanina - przecież za kierownicą swoich aut będzie miał dwóch zawodników, którzy do F1 trafili dzięki pieniądzom. Starty Strolla opłaca jego ojciec Lawrence Stroll.

Do tego, duet Stroll-Sirotkin będzie najmłodszym i najmniej doświadczonym w całej stawce. A do tego, pewien kłopot będzie miał jeden ze sponsorów zespołu, czyli Martini. Producent alkoholi do swoich kampanii reklamowych potrzebuje kierowcy przynajmniej 25-letniego. Ani Stroll, ani Sirotkin w 2018 roku tak "starzy" nie będą.

Robert Kubica Robert Kubica twitter.com/WilliamsRacing

Kubica nie był tak szybki?

Początkowo były zachwyty nad tym, jak Kubica spisał się za kierownicą Williamsa na torze Yas Marina, ale później do mediów trafiły wieści, że jednak tempo było dalekie od perfekcyjnego.

Andrew Benson z BBC pisał, że testy w Abu Zabi nie rozwiały wszystkich wątpliwości, jakie miał zespół w stosunku do Roberta Kubicy. Powtarzał wręcz to, co wyszło na jaw kilka dni wcześniej, także m.in. u doświadczonego komentatora ze Sky Italia Roberto Chinchero. Benson uważał, że Williams zdaje sobie sprawę z tego, że to były pierwsze kilometry Kubicy w bolidzie z 2017 roku i Polak z czasem będzie się poprawiał, ale zespół nie czuł, że tak stanie się na pewno. Choć Polak uchodził przed wypadkiem z 2011 roku za jeden z największych talentów swojego pokolenia, to Williams nie był przekonany do podjęcia ryzyka.

Zdaniem Joe Sawarda, jednego z uznanych dziennikarzy piszących o F1, informacje dotyczące prędkości podczas testów mogą być wypuszczane do dziennikarzy celowo, by przy wyborze Sirotkina nie było wrażenia, że zdecydowały tylko pieniądze od jego sponsorów.

Niki Lauda i Toto Wolff Niki Lauda i Toto Wolff MARK BAKER/AP

A może ktoś inny?

Oficjalnie zespół Williamsa nie podał listy kierowców, z którymi prowadzi negocjacje. Potwierdzono tylko, że na tej liście są i Robert Kubica i Siergiej Sirotkin, ale zespół przekonywał wielokrotnie, że lista nazwisk jest dłuższa niż tylko kierowcy, którzy dostali szansę poprowadzenia auta w testach. Wiadomo od tygodni, że z gry wypadł Felipe Massa, który zakończył karierę.

Zdaniem Totto Wolfa, szefa Mercedesa, Williams powinien zdecydować się właśnie na trzeci wariant.

- Gdybym był dzisiaj w Williamsie, to byłbym odważny i umieściłbym w samochodzie George'a Russella, Lando Norrisa albo Charlesa Leclerca. Jednego z tych naprawdę utalentowanych chłopaków, którzy wygrywali mistrzostwa w przeszłości, by stać się kolejną supergwiazdą - mówił w BBC.

Do jego słów warto jednak podchodzić z dużą rezerwą. W ostatnich tygodniach był i za pozostawieniem Massy w F1, daniem szansy Paulowi di Reście czy zatrudnieniem Kubicy. W zależności od tego, kto go pytał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.