Justyna Kowalczyk-Tekieli, choć zakończyła karierę sportową w 2018 roku, nadal pozostaje aktywna fizycznie. Swego czasu odniosła ogromne sukcesy w biegach narciarskich, zdobywając łącznie 13 medali na igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata. Po przejściu na sportową emeryturę jej życie diametralnie się zmieniło - sportsmenka założyła rodzinę, wychodząc za mąż za alpinistę Kacpra Tekielego w 2020 roku, a rok później na świat przyszedł ich synek Hugo. W maju 2023 roku rodzina przeżyła tragedię. Mąż byłej biegaczki narciarskiej zginął w lawinie.
Obecnie 40-latka próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Kowalczyk-Tekieli w niedzielę w Zakopanem brała udział w ósmej edycji Biegu po Oddech, którego celem jest wsparcie działalności Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą.
Wydarzenie cieszyło się ogromną popularnością. Sportsmenka była jedną z ponad 700 osób, które stanęły na linii startowej. Portal przegladsportowy.onet.pl podał, że wśród uczestników było około 50 zawodników chorych na mukowiscydozę.
Po biegu Kowalczyk dodała poruszający wpis na Instagramie, w którym nie kryła swoich emocji. "To było bardzo wzruszające wydarzenie. Łzy same ciekły" - rozpoczęła.
W dalszej części postu wspomniała o swoim zmarłym mężu. Sportsmenka ujawniła, że pamięć o nim zmotywowała ją do wyjścia z domu. "Ten Bieg i świadomość, jak bardzo mój Mąż uwielbiał, gdy byłam w dobrej formie, dały mi niecałe trzy miesiące temu motywację to wyjścia z domu. Do treningu. Do walki. Hugonek świetnie mamę wytrenował" - napisała.
"Pobiegłam bardzo dobrze. Jakby cały ciężar nagle ze mnie spadł. Wygrałam z dobrym czasem. Dziękuję Wam Mukoludki!" - dodała.
Na koniec wystosowała przeprosiny do fanów. "PS. Przepraszam, że nie pozowałam do zdjęć i filmików. Pewnie minie trochę czasu zanim znów będę. Nie jestem maszyną..." - podkreśliła. Komentowanie postu zostało wyłączone przez sportsmenkę.
Justyna Kowalczyk-Tekieli przez ostatnie kilkanaście tygodni na swój sposób przeżywała żałobę po zmarłym małżonku. Kobieta większość czasu spędziła, spacerując po górach ze swoim synkiem.