Po sobotnim meczu Igi Świątek z Xinqu Wang w trzeciej rundzie Rolanda Garrosa, który Polka z łatwością wygrała 6:0, 6:0, odbyła się konferencja prasowa naszej tenisistki. Najpierw pytania zadawali zagraniczni dziennikarze, następnie polscy. Taka reguła panuje we wszystkich turniejach.
W "polskiej" części Świątek dostała m.in. pytanie o Jelenę Rybakinę, która w sobotę w południe poinformowała, że wycofuje się z Roland Garros. - Wiem, że dziś trenowała. Potem przyszedł do mnie trener i powiedział, że Jelena wycofała się z zawodów. Nie rozmawialiśmy o tym więcej, bo było mało czasu do naszego meczu i skoncentrowaliśmy się na sobie. Nie wiem, dlaczego Jelena podjęła taką decyzję - mówiła IgaŚwiątek.
Następnie Polka została zapytana: "Czy dotarła do ciebie informacja o zamieszaniu z konferencjami Aryny Sabalenki w Paryżu?" Po tym pytaniu prowadząca konferencję miała bardzo poważną minę. Świątek zaczęła odpowiadać: - Co do Aryny, usłyszałam, ze nie wzięła udziału w konferencji, ale do końca nie wiem, jaki był powód. Chyba nie czuła się komfortowo… - w tym momencie wypowiedź naszej tenisistki została przerwana.
Prowadząca konferencję powiedziała: "OK, to tyle". Iga zdążyła jeszcze tylko dopowiedzieć: "… w rozmowie z dziennikarzami". Potem znów moderator zabrał głos: "OK, OK. Wybaczcie, dziękujemy". Wcześniej było powiedziane, że każdy polski dziennikarz będzie mógł zadać pytanie na sobotniej konferencji. Ostatecznie tak się nie stało.
Można było odnieść wrażenie, że gdy tylko z ust polskiego dziennikarza, a następnie Świątek padło nazwisko "Sabalenka" władze turnieju postanowiły ukrócić dyskusję. Tak, jakby nikt nie chciał, byśmy rozmawiali o białoruskiej tenisistce. Sabalenka zamknęła w piątek swoją konferencję prasową. Przybyli na nią jedynie wybrani dziennikarze. - Nie czułam się komfortowo w środę na konferencji - tłumaczyła. Dlaczego? Bo pytania o wojnę zadawała jej wtedy ukraińska dziennikarka.
W "polskiej" częściej konferencji Świątek była też pytana, jak ocenia swój występ przeciwko Wang. Świątek używała w tym spotkaniu więcej rotacji w zagraniach. - Generalnie staram się grać tak na każdym meczu. W czasie pierwszego tu spotkania byłam jednak na tyle zestresowana, że odeszłam od założonej taktyki. Najważniejsze było dla mnie dostosowanie się do warunków. Dziś poczułam te warunki lepiej i byłam w stanie wprowadzić więcej taktyki. Dzięki temu było solidniej z mojej strony, podejmowałam mądre decyzje - tłumaczyła liderka rankingu.
W meczu czwartej rundy Świątek może zmierzyć się z Łesią Curenko lub Bianką Andreescu. Z Ukrainką rywalizowała niedawno w Rzymie. - Inaczej gra się jednak w Rzymie, inaczej w Paryżu. Trudno te mecze porównywać. Musimy podejść do tego spotkania jak do nowego rozdania. Biankę zaś znam od czasów juniorskich. Trochę będę wiedziała, czego się spodziewać. Jest bardzo wszechstronna, walczy do końca - zakończyła Świątek.