Narzekania części kibiców i ekspertów na brak stabilności w kobiecym tenisie trzeba odłożyć na bok. Najprawdopodobniej na naszych oczach formuje się właśnie nowa czołówka rozgrywek WTA. Do Igi Świątek zbliżyły się Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina. A za ich plecami jest jeszcze kilka innych zawodniczek, które regularnie osiągają dobre wyniki.
W poprzednim sezonie, który w pewnym sensie był okresem przejściowym po niespodziewanym zakończeniu kariery przez Ashleigh Barty pod koniec marca, najlepiej odnalazła się Świątek. Polka zdominowała rozgrywki, wygrała dwa turnieje wielkoszlemowe, a łącznie aż dziewięć imprez. Była zdecydowanie najlepsza w stawce. Od kwietnia 2022 jest liderką rankingu i niebawem minie okrągły rok, od kiedy przy nazwisku Świątek stawiamy nr 1.
Ten sam ranking WTA pokazuje jednak, że jej przewaga zaczyna maleć. 9 stycznia 2023 roku czołówka wyglądała tak:
Jabeur, ówczesna wiceliderka rankingu, traciła do Świątek prawie 6 000 punktów. Teraz, w połowie marca, w najnowszym zestawieniu WTA druga na świecie Sabalenka ma stratę nieco ponad 3 000 punktów.
Najnowszy ranking WTA:
Rankingi tenisowe skonstruowane są tak, że trzeba w nich bronić punktów wywalczonych w danych imprezach w poprzednim sezonie. Świątek ma sporo do obrony, bo wiosną poprzedniego roku notowała serię 37 zwycięstw z rzędu. Niewiarygodną serię, którą z oczywistych względów ciężko będzie powtórzyć. Efekt jest taki, że Polka straciła nieco punktów w Australian Open (rok temu była w półfinale, teraz w czwartej rundzie) czy w Indian Wells (rok temu wygrała, teraz dotarła do półfinału).
Z drugiej strony naszą tenisistkę gonią wyraźnie Sabalenka i Rybakina. Ta druga, gdyby doliczyć jej punkty za wygraną w ostatnim Wimbledonie, byłaby już trzecia w rankingu WTA. W tej pogoni nie chodzi jednak tylko o sam ranking, ale i bezpośrednie spotkania i obraz z kortu.
Rybakina pokonała Świątek trzy razy w ciągu czterech miesięcy. W grudniu podczas turnieju pokazowego w Dubaju wygrała 6:3, 6:1, w styczniu w czwartej rundzie Australian Open 6:4, 6:4, a kilka dni temu w meczu o finał w Kalifornii 6:2, 6:2. W Indian Wells Świątek miała problemy fizyczne, o których wspomniała na pomeczowej konferencji prasowej, ale i tak widać, że reprezentująca Kazachstan tenisistka jest dla niej sporym wyzwaniem.
Podobnie jest z Sabalenką. Polka pokonała w zeszłym roku Białorusinkę aż cztery razy, w tym trzykrotnie bardzo pewnie. W US Open 2022 stoczyły bardzo zaciętą batalię o finał imprezy, gdzie nasza tenisistka okazała się minimalnie lepsza. Dwa miesiące później podczas WTA Finals w Fort Worth górą była już Sabalenka. Tu też widać tendencję zbliżania się rywalki do Świątek.
Potwierdza to wszystko także zestawienie WTA Race, obejmujące wyniki tylko z tego sezonu. Na prowadzeniu jest Sabalenka (3 320 punktów), druga jest Rybakina (2 571), a trzecia Świątek (1 820).
Nowa sytuacja może niepokoić fanów polskiej tenisistki, ale większość bezstronnych kibiców czy ekspertów przyjmuje ją z zadowoleniem. Po zakończeniu kariery przez Serenę Williams wielu narzekało, że kobiecy tenis stał się zbyt nieprzewidywalny, wręcz loteryjny. Teraz krytycy mogą zamilknąć. Do niedawna wykorzystywali ten fakt, by pokazać, że kobiety nie zasługują na takie pieniądze w tenisie, jak mężczyźni - właśnie także dlatego, że nie są tak regularne, a ich rywalizacja ma w sobie wiele z przypadkowości.
W męskim tenisie przez lata dominowali Novak Djoković, Rafael Nadal i Roger Federer. Nazywano ich tzw. "Wielką Trójką". Ten ostatni zakończył już jednak karierę, Nadal ma coraz częstsze problemy zdrowotne, a Djoković z powodu braku szczepień przeciwko COVID nie zawsze może występować w najważniejszych turniejach, gdy odbywają się w USA.
W ostatnich miesiącach obserwujemy powoli formowanie się "Wielkiej Trójki" w kobiecym tenisie. Z najważniejszych imprez Świątek wygrała Indian Wells 2022, Miami 2022, Rzym 2022, Roland Garros 2022 i US Open 2022, Rybakina - Wimbledon 2022 oraz Indian Wells 2023, a Sabalenka - Australian Open 2023 (w finale ograła Rybakinę) oraz była w finale WTA Finals 2022. Wiele wskazuje na to, że rozpoczynający się we wtorek turniej Miami Open także wygra jedna z tych trzech tenisistek.
Skąd te zmiany? Polka nie gra być może gorzej niż wiosną zeszłego roku, ale w znakomitym 2022 roku oczekiwania wobec niej poszybowały w górę. Z kolei Białorusinka poprawiła znacznie serwis i jest dużo spokojniejsza na korcie. Tego nie było widać w niedzielnym finale w Indian Wells, gdzie znów popełniła kilkanaście podwójnych błędów serwisowych, ale generalnie zmiany w grze Sabalenki są jednak wyraźne.
Rybakina także pnie się do góry, czasem wydaje się pozbawiona jakichkolwiek emocji. Po wygranych piłkach jest stonowana, po przegranych także. Serwuje jednak bardzo pewnie, poprawiła poruszanie się na korcie i grę w obronie. Zyskała na stabilizacji, czego wcześniej jej brakowało.
Za plecami tej trójki pojawiła się wąska grupa tenisistek, które także należą do nowej czołówki WTA. Wymienić należy tu trzecią w rankingu Jessikę Pegulę, a także Barbarę Krejcikovą, Caroline Garcię, Ons Jabeur, Coco Gauff czy Belindę Bencić. W najważniejszych etapach największych turniejów obserwujemy ostatnio mniejszą rotację między nazwiskami. Znika ta nieprzewidywalność, za którą tak krytykowany był kobiecy tenis.