Tomasz Świątek ostrzega przed kolejną rywalką córki. "Ma bardzo podobny styl gry do Igi"

Iga Świątek błyszczy w Australian Open. Przed turniejem mówiła dużo o oczekiwaniach, z którymi musi sobie radzić. - Iga jest bardzo ambitna. Ta ambicja nie pozwala jej czasami zrezygnować z wielu rzeczy lub odpuścić - mówi w rozmowie ze Sport.pl Tomasz Świątek, ojciec tenisistki.

Iga Świątek jest już w trzeciej rundzie Australian Open po zwycięstwie nad Camilą Giorgi 6:2, 6:4. Polka zrewanżowała się Włoszce za bolesną porażkę sprzed dwóch lat. Giorgi rozbiła ją wtedy 6:2, 6:0, a panie rywalizowały wtedy także na etapie drugiej rundy w Melbourne. - Iga mówiła o tym, że w ciągu tych dwóch lat dojrzała tenisowo i bardzo dużo się nauczyła. Wiedziała, na co ją stać i na co stać Giorgi. Bardzo umiejętnie korzystała ze słabszych stron rywalki. Dla mnie ten mecz był rewelacyjny, naprawdę - przyznaje w rozmowie ze Sport.pl Tomasz Świątek, ojciec tenisistki. 

Zobacz wideo Australian Open. Iga Świątek pokazała swój trening

Kluczowy moment 

Kluczowym momentem środkowego spotkania był szósty gem drugiego seta. Polka prowadziła 2:0, gdy Włoszka wygrała trzy gemy z rzędu i miała dwa break pointy przy podaniu naszej zawodniczki. Świątek obroniła się dzięki dobrym serwisom i wyrównała na 3:3, przerywając serię rywalki. - Jak Iga wyszła na remis, a potem objęła prowadzenie 4:3, widać było, że nie pozwoli sobie już wyrwać tego zwycięstwa. Podejrzewam, że wcześniej nastąpił u niej lekki spadek koncentracji, stąd te problemy w drugim secie. Dodatkowo Włoszka zagrała kilka dobrych piłek. Iga wróciła jednak szybko na właściwe tory. Na tym polega piękno tenisa. Nie jest monotonny, nie podąża w jednym kierunku. Zdarzają się zwroty akcji i taki przez chwilę widzieliśmy w tym meczu - mówi ojciec mistrzyni turnieju Roland Garros.

Mocną stroną Świątek w meczu z Giorgi było podanie. Posłała cztery asy, miała też kilka wygrywających serwisów. Włoszka nie radziła sobie często z returnem. Tomasz Świątek zwraca uwagę także na inny element. - Iga weszła w to spotkanie bardzo mocno skoncentrowana. Chciała skupić się wyłącznie na swojej grze, a nie rozkładać na czynniki to, co może pokazać Giorgi. Ta koncentracja była dla mnie kluczowa.

Czy włoska tenisistka czymś go zaskoczyła? - Giorgi gra w jednym stylu. Uderza bardzo mocno i płasko. Na zasadzie: wejdzie - nie wejdzie. Wszystko zależy u niej od tego, czy będzie trafiać. W środę było z tym różnie - zauważa. Giorgi naliczono aż 31 niewymuszonych błędów, a Świątek 17. - Niewymuszone błędy to efekt jej taktyki. Stara się cały czas naciskać rywalkę, grać agresywnie. Iga próbowała ją przytrzymać, nie dać się zdominować. Doprowadzała ją tym do nerwowości i stąd kolejne błędy.

Forma rośnie 

Forma Igi Świątek rośnie. Przed Australian Open wygrała trudny mecz z Kają Juvan i przegrała w słabym stylu z Jekateriną Aleksandrową. W turnieju wielkoszlemowym w Melbourne najpierw pokonała Aranxę Rus, teraz Camilę Giorgi. W obu przypadkach bez straty seta. - Ten początek sezonu jest generalnie bardzo trudny. Iga nie grała przez trzy miesiące w żadnym turnieju. Brakowało jej rytmu turniejowego. Dlatego te pierwsze dwa mecze przed Australian Open mogły się widzom nie podobać. Natomiast prawda jest taka, że widać, iż trenerzy celowali, by jej forma wystrzeliła właśnie teraz. Zależy nam przede wszystkim na turniejach wielkoszlemowych. Oczywiście imprezy poprzedzające też są ważne, ale jednak przygotowujemy się do tych głównych turniejów, do których jak co roku należy m.in. Australian Open - przyznaje Tomasz Świątek.

19-latka powiedziała po zwycięstwie w pierwszej rundzie z Rus: "Nie wiem, jak to się dzieje, ale zawsze gram lepiej w Wielkich Szlemach. Może to kwestia przygotowania, może to dla mnie po prostu idealny czas na grę. Moim celem jest stabilność, chcę grać dobrze w każdym turnieju". Pytamy o to jej tatę. - Podejrzewam, że jest to spowodowane atmosferą takich turniejów, całą otoczką. To Igę dodatkowo napędza. To nie są jakieś zwykłe turnieje. Mają swoją charakterystykę. Wszystko jest robione dla zawodników, by ci wykonali jak najlepszy spektakl na korcie. Iga mówiła już dawno, że kocha ten pozakortowy świat na najwyższym poziomie. Dodała, że jest tam wszystko, czego potrzebuje. Począwszy od odnowy biologicznej przez zainteresowanie mediów. Nie peszy ją to, czuje się tam, jak u siebie - twierdzi ojciec Igi Świątek.

Iga i jej ojciec o oczekiwaniach

Przed startem Australian Open Iga Świątek wzięła udział w konferencji prasowej. - Jedno z pierwszych pytań, jakie otrzymała, wywołało u niej westchnienie - czytamy w "The Guardian". Jeden z dziennikarzy zapytał zwyciężczynię Roland Garros, jakie jest największe zaskoczenie wynikające z bycia mistrzynią wielkoszlemową. - Zawsze wyobrażałem sobie, że gdy wygram turniej Wielkiego Szlema, będę się cieszyła tym przez resztę życia, będę miała w sobie spokój wynikający ze świadomości, że wygrałam już turniej Wielkiego Szlema i osiągnęłam swój cel. Prawda jest taka, że ludzie tacy nie są. Po prostu chcą więcej. Czuję oczekiwania, mimo że na Roland Garros zrobiłam coś wspaniałego. Zasadniczo chcę więcej. Czuję większą presję. Czuję też, że trudno jest się na to przygotować - przyznała Świątek.

To zgodne z tym, co mówił jej ojciec kilka tygodni wcześniej przed startem sezonu w rozmowie ze Sport.pl. - Nikt na niej nie wywiera presji. Podejrzewam jednak, że ona sama wobec siebie będzie miała oczekiwania - przewidywał. 

- Iga jest bardzo ambitna. Ta ambicja nie pozwala jej czasami zrezygnować z wielu rzeczy lub odpuścić. Gdy zdarzy się porażka, przeżywa to bardzo mocno. Z drugiej strony to dzięki ambicji idzie do przodu i cały czas się rozwija. Osiąga te cele, o których kiedyś marzyła i czuje, że jej praca przynosi efekty - mówi Tomasz Świątek.

Problem ze skrótami

Mecze z Rus i Giorgi były udane w wykonaniu 19-latki. Wychodziło jej prawie wszystko oprócz skrótów. - Trzeba pamiętać o jednej rzeczy, która jest dla mnie charakterystyczna. Iga przed sezonem zmieniła rakiety. Sprzęt jest niby podobny do poprzedniego, ale te subtelne różnice powodują, że Iga potrzebuje jeszcze trochę czasu, by grać tymi rakietami tak na 110 procent. Ona sobie oczywiście nimi radzi, ale też zupełnie inaczej wykonuje się pewne zagrania na treningach, a inaczej w czasie spotkania - tłumaczy ojciec Świątek. Jego córka zakończyła ostatnio współpracę z amerykańską firmą Prince. Teraz korzysta z francuskich rakiet Tecnifibre. 

Kolejną rywalką Igi Świątek w Australian Open będzie Fiona Ferro z Francji (46. WTA). - Widziałem ją w kilku pojedynkach. Ma bardzo podobny styl gry do Igi. Mam nadzieje, że córce będzie to odpowiadało i pokaże swoje atuty. Ferro dobijała się w zeszłym roku do czołówki, do której dotarła w pełni zasłużenie. Nie będę przechylał szali na żadną ze stron. Stawiam 50:50 - kończy Tomasz Świątek.

Więcej o:
Copyright © Agora SA